Ariel Lukaniuk z Toronto od tygodni nie sypia w swojej sypialni – zamiast tego śpi z partnerem w innym pokoju, uciekając przed hałasami dochodzącymi z… zamieszkanej przez szopy ściany. Zwierzęta wdarły się do jej szeregowca na wschodzie miasta przez sąsiedni, remontowany budynek. Mimo wielu zgłoszeń do miasta i właściciela nieruchomości, problem przez cały czas nie został rozwiązany.
– To jak horror. Dźwięki przez całą noc, nie mogę spać. To psychiczne wykończenie – mówi Lukaniuk. Jej pies także nie daje sobie rady – szczeka na ściany już nad ranem. Hałas zakłóca jej sen i zaczyna wpływać na pracę zawodową.
Szopy przedostały się do jej domu przez otwartą ścianę budynku remontowanego przez organizację non-profit Community Circle LandTrust (CCLT) – dwa domy dalej. Mimo iż tylna ściana została uszczelniona, a zainstalowano pułapki i tzw. drzwi jednokierunkowe, które mają uniemożliwić szopom powrót, zwierząt wciąż nie udało się złapać.
– Martwię się, iż one tam zdechną. Albo przegryzą przewody i spowodują pożar – mówi Lukaniuk, dodając, iż od pierwszego zgłoszenia minęły już trzy tygodnie. – To, co słyszę od miasta i właściciela, to w kółko to samo: iż sprawa jest rozwiązywana. Ale nic się nie dzieje.
CCLT twierdzi, iż działa. Zgodnie z relacją dyrektorki organizacji, pułapki były instalowane dwukrotnie – ostatnio 2 czerwca – a działania mające na celu usunięcie szopów są w toku. – To dla nas wyzwanie, ale ciężko pracujemy, by rozwiązać sytuację – zapewnia Alia Abaya w e-mailu.
Miasto Toronto potwierdza, iż monitoruje sprawę. Rzecznik Shane Gerard napisał, iż „miasto będzie kontynuować dochodzenie w celu zapewnienia zgodności z przepisami”.
Lukaniuk nie może jednak wezwać własnej firmy zajmującej się zwalczaniem szkodników, ponieważ źródło problemu znajduje się na innej prywatnej posesji. – To jak błędne koło. Urzędnicy brzmią jak automaty – mówi. – Jestem po prostu bardzo zmęczona.
Na podst. CBC