Plany Teściowej na Działkę

1 dzień temu

Teściowa i jej wiejskie plany

W zeszłym tygodniu moja teściowa, Bogumiła Nowak, rzuciła informacją, która niemal zwaliła mnie z nóg. Okazało się, iż tego lata zabiera na wieś wnuki od swojej córki Klaudii – Zosię i Jacka, a naszą córeczkę, sześcioletnią Malwinę, postanowiła nam, ku mojemu zdumieniu, podrzucić na całe wakacje! I to bez słowa konsultacji! Gdy próbowałam wraz z mężem, Sebastianem, zaprotestować, Bogumiła tylko prychnęła: „Wszystko fair, Kinga! Nie mogę przecież wziąć wszystkich wnuków!”. Fair? Czy teraz nasze życie ma się podporządkowywać jej królewskim dekretom? Do dziś kipi we mnie złość i muszę się wygadać, bo inaczej eksploduję.

Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu, gdy teściowa zadzwoniła i mimochodem rzuciła swoje „plany”. Wtedy jeszcze nie zrozumiałam, o co jej chodzi. „Kinguś – mówi – w tym roku biorę Zosię i Jacka na wieś. Są już duzi, z nimi łatwo, a Malwinka niech zostanie z wami”. Najpierw myślałam, iż żartuje. Malwina uwielbia domek Bogumiły – jest tam ogród, huśtawki, niedaleko płynie rzeczka. Co rok wyjeżdżała tam na kilka tygodni, a my z Sebastianem cieszyliśmy się: córeczka szczęśliwa, my mieliśmy chwilę oddechu. Ale żeby teściowa nagle postanowiła w ogóle nie zabierać naszej córki, tylko odstawić ją do nas jak przesyłkę? To już przesada!

Od razu rzuciłam Sebastianowi: „Słyszałeś, co twoja matka wymyśliła? Dlaczego decyduje za nas?”. Sebastian, jak zwykle, próbował złagodzić sytuację: „Kinga, no mama chce spędzić czas z wnukami od Klaudii. A Malwinka i w domu będzie dobrze, damy radę”. Damy radę? Oczywiście, iż damy, ale nie o to chodzi! Dlaczego Bogumiła nie spytała nas o zdanie? Oboje pracujemy, mieliśmy plany na lato – chcieliśmy wziąć urlop, pojechać z Malwiną nad morze. A teraz co? Mamy wszystko odwołać, bo teściowa tak postanowiła? I jeszcze ta jej „sprawiedliwość” – jakby robiła nam łaskę!

Postanowiłam porozmawiać z nią wprost. Zadzwoniłam i mówię: „Bogumilo, dlaczego się nie skonsultowałaś? Malwinka kocha waszą wieś, a my liczyliśmy, iż jak zwykle tam pojedzie”. A ona na to: „Kinga, nie zaczynaj. Zosia i Jacek dawno u mnie nie byli, więc ich biorę. A Malwinka jest wasza, więc się nią zajmijcie”. Omal nie upuściłam słuchawki. Zajmijcie się? Czyli Malwinka to już nie jej wnuczka? I dlaczego dzieci Klaudii są ważniejsze? Wiem, iż Klaudia, córka teściowej, mieszka bliżej wsi i Bogumiła zawsze więcej uwagi poświęca jej dzieciom. Ale tak otwarcie stawiać je ponad Malwinę? To już bezczelność.

Próbowałam tłumaczyć, iż mamy swoje plany, iż Malwinie będzie przykro, iż nie pojedzie na wieś. ale teściowa ucina: „Kinga, nie dramatyzuj. Malwinka posiedzi w domu, a ja nie jestem z gumy, wszystkich nie zabiorę”. Nie jest z gumy? Kto ją prosił, żeby była? Nigdy nie narzucaliśmy Malwiny, zawsze ustalaliśmy wszystko wcześniej. A teraz po prostu stawia nas przed faktem dokonanym. Sebastian zamiast mnie wesprzeć, tylko wzrusza ramionami: „Mama wie najlepiej, Kinga. Nie kłóćcie się”. Nie kłóćcie się? Ja jestem już o krok od tego, żeby sama spakować Malwinę i zawieźć ją na tę wieś – niech teściowa spróbuje odmówić wnuczce prosto w oczy!

Najbardziej boli mnie to, jak to wpłynie na Malwinę. Już pyta: „Mamo, kiedy pojedziemy do babci na wieś? Chcę się huśtać i zbierać jagody!”. Nie wiem, co jej odpowiedzieć. Powiedzieć, iż babcia wybrała innych wnuków? To dziecko, nie zrozumie, ale będzie smutne. Nie chcę, żeby moja córka czuła się mniej kochana. Zaproponowałam choćby kompromis: niech zabierze wszystkie troje wnuków choćby na miesiąc, a my pokryjemy koszty. Ale Bogumiła uparła się: „Kinga, już podjęłam decyzję. Nie przeszkadzaj”. Przeszkadzaj? Czyli ja teraz jestem intruzem w życiu własnej córki?

Rozmawiałam z Klaudią, licząc, iż wpłynie na matkę. ale ta tylko rozłożyła ręce: „Kinga, mama sama decyduje. Zosia i Jacek od dawna marzyli o wsi, a Malwinka pozostało mała, jej i w domu będzie dobrze”. Mała? Malwina jest tylko rok młodsza od Zosi, jaka to różnica? Zrozumiałam, iż od Klaudii nie doczekam się pomocy – cieszy się, iż jej dzieci są faworyzowane. A my z Sebastianem zostaliśmy sami z tym „sprawiedliwym” rozwiązaniem teściowej.

Teraz zastanawiam się, co robić. Może machnąć ręką i pojechać z Malwiną nad morze, jak planowaliśmy? Ale boli mnie, iż Bogumiła tak łatwo wykreśliła naszą córkę ze swoich planów. A może porozmawiać z Sebastianem, żeby w końcu postawił matce ultimatum? Ale wiem, iż nie lubi z nią dyskutować. Mówi: „Kinga, to przecież mama, kocha Malwinę, po prostu chce być sprawiedliwa”. Sprawiedliwa? To kiedy jedną wnuczkę zabiera na wieś, a drugą odstawia jak paczkę?

Jeszcze nie wiem, jak postąpić. Ale jedno jest pewne – nie pozwolę, by Malwina czuła się niechciana. jeżeli Bogumiła myśli, iż może rozdawać swoje „sprawiedliwe” rozkazy, jest w błędzie. Znajdziemy sposób, by te wakacje były dla Malwiny niezapomniane – z domkiem na wsi czy bez. A teściowej jeszcze przypomnę, iż wnuki ma nie tylko od Klaudii. I jeżeli chce być babcią dla wszystkich, niech nauczy się rozmawiać, a nie rozkazywać. Póki co, walczę, by nie wybuchnąć z powodu tej „sprawiedliwości”, i próbuję wymyślić, jak wytłumaczyć Malwinie, dlaczego babcia postąpiła tak dziwnie.

Idź do oryginalnego materiału