Młoda wilczyca zginęła na drodze przebiegającej przez Roztoczański Park Narodowy. To nie pierwszy taki drapieżnik, który w tej okolicy stracił życie pod kołami samochodów. A na drogach giną też inne dzikie zwierzęta, szczególnie w okresie jesiennym.
Młoda wilczyca zginęła na drodze przecinającej Roztoczański Park Narodowy między Kosobudami a Obroczą. To wadera z grupy zamieszkującej Park. Tydzień wcześniej inny wilk z grupy regularnie odwiedzającej tamten rejon został śmiertelnie potrącony niedaleko Szczebrzeszyna.
CZYTAJ: Śmierć wilka z Roztoczańskiego Parku Narodowego. To kolejne takie zdarzenie
Ogólnie to już trzeci roztoczański wilk, który w tym roku zginął pod kołami samochodu. Z kolei z danych Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” wynika, iż od początku września do końca października na polskich drogach zginęło co najmniej 16 takich zwierząt, w tym 10 szczeniąt.
– Mówimy o gatunku wciąż chronionym i zagrożonym w skali europejskiej. I jeszcze długo tak zostanie, ponieważ – biorąc pod uwagę areał występowania i liczebność – wilk nie jest gatunkiem pospolitym – stwierdza Przemysław Stachyra z Roztoczańskiego Parku Narodowego. – Na terenie naszego Parku od wielu, wielu lat mamy jedną grupę rodzinną, która liczy – w zależności od roku – od 4 do 8 osobników. Jest bardzo aktywna – penetruje cały obszar Roztoczańskiego Parku Narodowego i jego sąsiedztwo, broniąc dostępu do tego terenu innym grupom.
– To bardzo duża strata dla tej wilczej watahy, bo to była przyszłość tej grupy. To przyrodniczo niepowetowana strata – mówi Tadeusz Grabowski, dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego. – Prowadzimy szereg działań, żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Współpracujemy z Zarządem Dróg Powiatowych. Ustawiamy tablice informacyjne, została ograniczona prędkość. Czynimy starania, żeby na tym odcinku drogi wykonać czasowy pomiar prędkości, który zmobilizowałby kierowców do ostrożniejszej jazdy.
Problem leży także w tym, iż drogi przecinają się ze stałymi trasami zwierzyny.
– Zwierzyna – tak jak my – ma swoje utarte ścieżki, którymi się przemieszcza. I jeżeli taka ścieżka przecina drogę, występowanie tego typu zdarzeń jest bardzo realne – dodaje Tadeusz Grabowski.
– Każdy, kto korzysta z dróg, może się w takiej sytuacji znaleźć. Każdy, kto potrąci zwierzę, doznaje pewnej straty. Niektórzy są obojętni: „Potrąciłem zwierzę, trudno. Ale mam stratę materialną – poobijany samochód, uszkodzony reflektor. Zaraz przyjedzie policja, będzie mandat – mówi Przemysław Stachyra.
– Jesień jest okresem, kiedy zwierzyna łączy się w grupy. W przypadku saren są to rudle, jeżeli chodzi o jelenie mówimy na nie chmary, a u wilków i dzików to watahy. W okresie zimowym czują się one bezpieczne w grupach. Drugą rzeczą jest poszukiwanie pokarmu, gdyż w jesieni schodzi on z pól, ograniczone są możliwości jego zdobywania, dlatego migracje zwierzyny są w tym okresie intensywniejsze – wyjaśnia Jarek Kuchta „Drzewiasty”, członek Polskiego Związku Łowieckiego. – Kiedy widzimy, iż zwierzę przebiega prze drogę, bądźmy bardzo ostrożni, przyhamujmy. jeżeli stanie na drodze, broń Boże nie płoszmy go, nie trąbmy. Po prostu poczekajmy na jego reakcję – albo przejdzie przez drogę, albo wróci do lasu.
– W przypadku potrącenia dzikiego zwierzęcia należy zatrzymać pojazd w bezpiecznym miejscu, włączyć światła awaryjne, ustawić trójkąt ostrzegawczy. W żadnym wypadku nie należy podchodzić do rannego zwierzęcia. Po zabezpieczeniu miejsca zdarzenia trzeba jak najszybciej wezwać odpowiednie służby, zadzwonić pod numer alarmowy 112 – tłumaczy podkomisarz Dorota Krukowska-Bubiło, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
W Polsce brak oficjalnych danych dotyczących liczby zwierząt, jakie co roku giną na drogach – głównie dlatego, iż większość kolizji nie jest zgłaszana. Szacuje się jednak, iż życie w wypadkach może tracić rocznie choćby 30 tysięcy zwierząt. To głównie płazy oraz jeże, a wśród kopytnych najczęściej sarny.
JN / opr. ToMa
Fot. pixabay.com

4 godzin temu




