Wodzenie niedźwiedzia to opolska tradycja. Dlaczego misie grasują po wioskach?

7 miesięcy temu

Wodzenie niedźwiedzia, bery, kluczenie bera… ten obrzęd ma różne nazwy. Jego korzenie sięgają średniowiecza i wiążą się z karnawałem. W wielu miejscach zwyczaj już zanikł, ale na terenie województwa opolskiego dzięki zaangażowaniu lokalnych społeczności mieszkańcy go kultywują. W niektórych sołectwach w województwie opolskim wodzenie niedźwiedzia przeżywa wręcz wielki renesans!

O co tu chodzi? To zwyczaj chodzenia korowodu przebierańców (najczęstszy skład to myśliwy, żandarm lub policjant, rzeźnik, diabeł, śmierć, lekarz lub pielęgniarka, cyganka i kominiarz, para młoda) od domu do domu z niedźwiedziem. Jak podaje Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, w XVII i XVIII wieku po wsiach oprowadzono żywe, oswojone zwierzę, prowadzone na łańcuchu.

Wodzenie niedźwiedzia w województwie opolskim – odrodzona tradycja

Na przełomie XIX i XX wieku pojawiło się jednak rozporządzenia zabraniające tego typu praktyk, chociaż jeszcze przed II wojną światową na wsiach pojawiali się prawdziwi niedźwiednicy. Dziś niedźwiedź to jeden z przebierańców. W dawnych czasach było to prawdziwe futro z niedźwiedzia, bądź strój upleciony ze słomy lub z grochowin. Albo sztuczne futro.

Wodzenie niedźwiedzia w województwie opolskim – Odrowąż – fot. sołectwo Odrowąż

Wodzenie niedźwiedzia nie może się obyć bez orkiestry. Każda gospodyni, żeby w nowym roku jej się darzyło, musi z misiem zatańczyć. Trzeba go też obdarować – pieniędzmi albo prowiantem. Ponadto ber straszy dzieci, a policjant wypisuje też niedźwiedziowe mandaty. Wodzenie niedźwiedzia często kończy zabawa taneczna, podczas której misia się symbolicznie zabija, bo jest winien wszystkiemu, co było złe w minionym roku.

– Wodziłem bera rok w rok przez 26 lat. adekwatnie to ja sam byłem berem, to znaczy kryłem się pod przebraniem – mówi sołtys Odrowąża Rudolf Bekiesz.

– Drugi rok nie poszedłem z ekipą, bo już zdrowie mi nie pozwoliło i w środku misia jest już mój młodszy następca. To bardzo stara tradycja, moi rodzice też chodzili w korowodzie. Mało brakowało, iż i w Odrowążu by jej nie było, bo w latach 80. w pewnym momencie całkiem zanikła. Była wtedy taka moda na wszystko, co zachodnie lub amerykańskie. Udało mi się ją reaktywować i w tej chwili wszyscy na bera czekają: najbardziej ci najstarsi. No i dzieci – opowiada.

Wodzenie niedźwiedzia to barwne widowisko, które warto zobaczyć, choćby jeżeli mieszka się w mieście i nie zna tego zwyczaju. Od 2019 roku opolskie wodzenie bera znajduje się na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.

Wodzenie niedźwiedzia w województwie opolskim – gdzie je zobaczyć?

W miniony weekend ber grasowały m.in. na ulicach Kosorowic, Odrowąża, Dobrej, Źlinic czy Krzyżowej Doliny. Był też w Opolu-Grudzicach.

Sprawdziliśmy gdzie można będzie zobaczyć niedźwiedziowe ekipy w akcji w kolejne weekendy. Są to m.in.:

  • Tarnów Opolski – 27 stycznia
  • Miedziana – 27 stycznia
  • Antoniów – 27 stycznia
  • Przywory – 3 lutego
  • Kąty Opolskie – 3 lutego
  • Schodnia – 3 lutego
  • Wawelno – 3 lutego
  • Kamień Śląski – 3 lutego
  • Raszowa – 10 lutego
Wodzenie niedźwiedzia w województwie opolskim – Opole-Grudzice – fot. OSP Grudzice

Na strażaków, sportowców i zabawę

Wodzi się głównie na terenie powiatu opolskiego, krapkowickiego i strzeleckiego. Zajmują się tym najczęściej strażacy, ale również działacze klubów sportowych. Czasem za organizacją stoi rada sołecka. Zwyczajowo zbierane datki najczęściej trafiają na rzecz OSP i sportowców, ale czasem też na organizację zabawy dla mieszkańców wioski. Tak, jak ma to miejsce na przykład w Przyworach.

– Część zebranych datków przeznaczamy na zakup nowego samochodu, ale robimy też na koniec wodzenia zabawę niedźwiedziową. Ber musi tam zostać publicznie osądzony. Koleżanka już spisuje mu zarzuty, ludzie zgłaszają propozycje, wszystkiego co się we wsi złego zadziało tam się znajdzie. Tak robili nasi dziadowie i pradziadowie – mówi prezes OSP Przywory Teodor Okos.

Wodzenie niedźwiedzia w województwie opolskim – Kosorowice – fot. OSP Kosorowice

– Czasem są to też zdarzenia krajowe i wojewódzkie. Ale staramy się jednak skupiać na tym, co lokalne. Środki, które uda się zebrać, przeznaczamy też na wynajęcie orkiestry na zabawę. No i dostajemy też sporo „w naturze” i już nawet wiemy, gdzie czym nas poczęstują: gdzie będą to pyszne faworki, gdzie swojska kiełbasa, a gdzie coś do picia… – wylicza.

Własna parada karnawałowa

Jak dodaje, wodzenie niedźwiedzia to zabawa, ale przede wszystkim tradycja. Strażacy czują się odpowiedzialni za to, by ją kultywować:

– Odkąd sięgam pamięcią, a skończyłem już 60 lat, bery były u nas zawsze. Jako małe dziecko bałem się ich jak każdy, bo oczywiście diabeł gonił i smarował sadzą – wspomina.

– Nie wiem od kiedy ten zwyczaj jest u nas. Ale jeden z naszych mieszkańców, historyk-hobbysta wyszperał, iż w gazecie „Katolik” z XIX wieku krytykowano jak to niedźwiednicy w Przyworach poszli po zakończonym obchodzie pić do karczmy, a konia zostawili na długo na mrozie. Żal konia, ale wiem, iż takie przemarsze z niedźwiedziem potrafią być wyczerpujące. Jak wychodzimy po godzinie 8.00, to wracamy około 18.00. Wioska jest bardzo rozległa i ma kształt litery „Y”, na koniec mocno nogi bolą – przyznaje Teodor Okos.

– Aby trochę ulżyć ekipie, a niektórzy są już wiekowi, kilkanaście lat temu wymyśliłem, by z jednego końca wsi na drugi jeździć wozem z traktorem. Ten wóz też zawsze jakoś śmiesznie przebieramy. Mamy tu więc taką swoją małą paradę karnawałową. Nie to co w Kolonii, ale zawsze. To jest wielkie wydarzenie we wsi: bębny walą, psy szczekają, a my z misiem jedziemy! – podkreśla.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału