Wczesna wiosna. Słońce przedziera się coraz śmielej przez ciemne, północne chmury, wiatr tnie ostro i nieprzyjemnie, przepędza pozostałości zimy, deszcz smaga nagle batem kropel i znów pojawia się ciepłe słońce. Za chwilę wiatr na powrót przynosi resztki śniegu z północnych spiżarni, skąd zima je wytrzepuje robiąc porządki przed wiosną. Marzec w Polsce jest zawsze zmienny, choćby nieobliczalny.
Pola odkryte w tym roku, zwały obfitego śniegu stopniały szczęśliwie, aby ukazać zdumionym oczom bezmyślność człowieka, który żyjąc na cierpliwej do granic wytrzymałości błękitnej planecie zaśmiecił ją tak niefrasobliwie i dokładnie, iż strach patrzeć.
Przyroda nie ogląda się na człowieka, stara się jak może zatuszować potworny bałagan. Gałęzie drzew nagie jeszcze, z nieśmiało pęczniejącymi pączkami, z ziemi wychylają się pierwsze listki narcyzów, prymulek, tulipanów i konwalii. Młode oziminy pasami leżą na zrudziałej ziemi, i niech no tylko wróci ciepło na stałe, cała zieleń z niezrównaną energią ruszy do słońca. W Polsce zawsze wiosna jest bujna, dynamiczna, niecierpliwa, radosna. Daje nadzieję nam wszystkim na coś nowego, innego. Dziękuję Bogu, iż dane mi było żyć na tej właśnie szerokości geograficznej, iż w ciągu roku cztery razy zmienia się dekoracja przyrody, zieleń wiosenno-letnia jest soczysta i bujna, jesień rozkolorowana aż oczy bolą, zima – bielą uspokaja.
Czytając „Rok polski” Stanisława Grochowiaka znalazłam rozdział poświęcony wiośnie i świętom, właśnie pt. „Wiosna”. Zaczyna Grochowiak XV-wieczną pieśnią nieznanego autora, której wersję uwspółcześnioną śpiewamy w kościołach. Zauważmy, iż polszczyzna z XV wieku jest dla nas zrozumiała. Cytuję:
„Trzy Maryje poszły
Drogie maści niesły,
Chciały Krysta pomazać,
Jemu cześć i chwałę dać. Alleluja.
Gdy na drodze były,
Wespołek mówiły:
Kto nam kamień odłoży,
Za którym jest grób boży? Alleluja.
A patrząc uźrzały,
Gdy u grobu stały,
On kamień odwalony,
Tak wielmi niepodobny. Alleluja.
Gdy z daleka stały,
Rzekł im anioł biały:
Nie bójcie się siestrzyce,
Powiem wam tajemnice. Alleluja.
Jezusa szukacie,
O nim się pytacie,
Jezusa szukacie,
O nim się pytacie,
Wstałci z martwych, tu Go nie;
Oto miejsce, odzienie. Alleluja.
Głęboka symbolika grobu, z którego wzeszło nowe życie, jest w piętnastowiecznej pieśni wyobrażona z przedziwną wprost precyzją. Proszę choćby zwrócić uwagę na ten grób pusty, porzucony, niepotrzebny jak łuska zbędna eksplodującemu ziarnu. A przecież anonimowy twórca kieruje nasz wzrok jeszcze na owo odzienie: prawdopodobnie całun, w który zawijano namaszczone zwłoki (…). Jednym skromnym słowem wskrzeszony cały. obraz: delikatne drapanie błony narodzin, wonne i wilgotne od nasycających je soków
I dalej pisze Grochowiak o budzącym się życiu na wiosnę, wymienia przebogatą roślinność i zapomniane dziś nazwy krzewów, bylin etc. Proponuje, aby te święta i wiosnę przeżyć w sposób zgodny z naturą, oto ten fragment:
„W duchu wiośnianej naturalności proponowałem obchodzić też tegoroczne święta, aby naprawdę były uroczystym obcowaniem z delikatnością wczesnej zieleni, a nie tylko rozpasanym pochłanianiem kiełbas, szynek i majonezów. Że pogoda sprzyjała, zamieniliśmy te kilka dni w porę otwartych na ścieżaj okien, długich pieszych spacerów, podglądaniem wstydliwych przemian miejskiej i wiejskiej przyrody, zamiast kultywować nierozsądny obyczaj rodzinnych posiedzeń w nużącej atmosferze trawienia i kurzu ulatniającego się z czupryn. (…)”
Pochwala Grochowiak nasze tradycje, zastąpienie palmowych liści swojskimi baziami, święcenie doniczek z wysianym owsem i malowane w sposób naturalny pisanki (wzorzyste) i kraszanki (tylko kolorowe). Kto dziś pamięta, iż jajka barwiło się w naparach dzikiej jabłoni, kory olszowej, listków kwiatu malwy oraz w szafranie i łupinach cebuli. Przypomina bukszpan i rzeżuchę do wystroju świątecznego stołu. Wymienia fiołki i przylaszczki, ślazy i gałązki drzew i krzewów (które ogrodnicy prześwietlają wiosną), jako ozdobę domów.
Jednak wraca do Wielkiego Piątku i grobów głęboką, osobistą refleksją. Cytuję:
„Ale jak się już rzekło – jest to życie zmartwychwstałe, tak jak propozycje, które tu nakreślam, zrodziły się podczas długiej wędrówki po warszawskich grobach. Do nich więc trzeba powrócić, choćby na chwilę. Do nich, a więc do wszystkich grobów Pańskich w życiu oglądanych. Rzadko kto z dzisiejszej młodzieży wie, jak wielką rolę odegrały wielkopiątkowe groby w czasach hitlerowskiej okupacji… Ilekroć dzisiaj mijam odbudowany kościół Świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu, tylekroć przypomina mi się monumentalny obraz, w którym stanowiłem zaledwie plamkę, drobny rozprysk farby. Warszawa 1941 albo 1942 roku. Wielki Piątek. Przed wejściem do kościoła nie kończąca się kolejka warszawiaków. W bocznej nawie, upozorowanej na zdruzgotany bombą schron, ciało Chrystusa w silnym świetle, przepasane biało-czerwoną wstęgą. W górze potężna czasza rozbitego dzwonu. Milczenie przerywane gęstym, stłumionym szlochem kobiet. Monotonne skrzypienie butów na kamiennej posadzce. Projektodawcą tych buntowniczych grobów był plastyk Stanisław Tomaszewski – Miedza, patronem i animatorem proboszcz kościoła, ksiądz Edward Detkens. Właśnie za wielomówność owej kościelnej żałoby, która uosabiała męczeństwo całego narodu, ksiądz rektor został ujęty przez gestapo, deportowany do Dachau, gdzie w sierpniu 1942 roku dokonano mordu na osobie Edwarda Detkensa. (…)
Przypominam postać księdza Detkensa nie po to, aby zasmucić, ale wręcz przeciwnie, aby jeszcze raz podkreślić moc i wolę życia. Nad pamięcią poety grobów, który sam został bez grobu, upuśćmy więc nie łzę gromnicznej stearyny ale przenikniętą słońcem kroplę żywicy”.
Takie są nasze, polskie Święta Wielkanocne, pełne zadumy i refleksji, poprzedzone Wielkim Postem i liturgią Wielkopiątkowej Śmierci. Szczególnie ziemia polska pamięta i krew i łzy i niewolę, rzadziej radość. Sam Stanisław Grochowiak (1932-1976) był człowiekiem wierzącym. Jak opowiadał w niedawnej audycji telewizyjnej jeden z Jego przyjaciół, Stanisław Grochowiak został pochowany bez obrzędów katolickich, ponieważ Jego pogrzebem zajęto się „z urzędu”. I musiał to być pogrzeb zupełnie świecki, bo był to rok 1976. I to było możliwe, chociaż dziś wydaje się nie do przyjęcia.
Jakże łatwo zapomina się tamte czasy! Okoliczności bywają przewrotne.
Mimo wszystko przed nami radosne Święta Zmartwychwstania. Życzmy sobie i bliskim pokoju i spokoju, nadziei na jutro i łagodności na dziś. Znów nadchodzi wiosna i lżej znosić trudy i przeciwności w słońcu i zieleni.
Zdzisława Górska
Strzyżów