sobota, 21 czerwca, 2025
Strona głównaDziałyZwyczajeWielkanoc po polsku (wg książki Stanisława Grochowiaka „Rok polski”)

Wielkanoc po polsku (wg książki Stanisława Grochowiaka „Rok polski”)

Wczesna wiosna. Słońce przedziera się coraz śmielej przez ciemne, północne chmury, wiatr tnie ostro i nieprzyjemnie, przepędza pozostałości zimy, deszcz smaga nagle batem kropel i znów pojawia się ciepłe słońce. Za chwilę wiatr na powrót przynosi resztki śniegu z północnych spiżarni, skąd zima je wytrzepuje robiąc porządki przed wiosną. Marzec w Polsce jest zawsze zmienny, nawet nieobliczalny.

Pola odkryte w tym roku, zwały obfitego śniegu stopniały szczęśliwie, aby ukazać zdumionym oczom bezmyślność człowieka, który żyjąc na cierpliwej do granic wytrzymałości błękitnej planecie zaśmiecił ją tak niefrasobliwie i dokładnie, że strach patrzeć.

Przyroda nie ogląda się na człowieka, stara się jak może zatuszować potworny bałagan. Gałęzie drzew nagie jeszcze, z nieśmiało pęczniejącymi pączkami, z ziemi wychylają się pierwsze listki narcyzów, prymulek, tulipanów i konwalii. Młode oziminy pasami leżą na zrudziałej ziemi, i niech no tylko wróci ciepło na stałe, cała zieleń z niezrównaną energią ruszy do słońca. W Polsce zawsze wiosna jest bujna, dynamiczna, niecierpliwa, radosna. Daje nadzieję nam wszystkim na coś nowego, innego. Dziękuję Bogu, że dane mi było żyć na tej właśnie szerokości geograficznej, że w ciągu roku cztery razy zmienia się dekoracja przyrody, zieleń wiosenno-letnia jest soczysta i bujna, jesień rozkolorowana aż oczy bolą, zima – bielą uspokaja.

Czytając „Rok polski” Stanisława Grochowiaka znalazłam rozdział poświęcony wiośnie i świętom, właśnie pt. „Wiosna”. Zaczyna Grochowiak XV-wieczną pieśnią nieznanego autora, której wersję uwspółcześnioną śpiewamy w kościołach. Zauważmy, że polszczyzna z XV wieku jest dla nas zrozumiała. Cytuję:

Trzy Maryje poszły
Drogie maści niesły,
Chciały Krysta pomazać,
Jemu cześć i chwałę dać. Alleluja.

Gdy na drodze były,
Wespołek mówiły:
Kto nam kamień odłoży,
Za którym jest grób boży? Alleluja.

A patrząc uźrzały,
Gdy u grobu stały,
On kamień odwalony,
Tak wielmi niepodobny. Alleluja.

Gdy z daleka stały,
Rzekł im anioł biały:
Nie bójcie się siestrzyce,
Powiem wam tajemnice. Alleluja.

Jezusa szukacie,
O nim się pytacie,
Jezusa szukacie,
O nim się pytacie,
Wstałci z martwych, tu Go nie;
Oto miejsce, odzienie. Alleluja.

Głęboka symbolika grobu, z którego wzeszło nowe życie, jest w piętnastowiecznej pieśni wyobrażona z przedziwną wprost precyzją. Proszę choćby zwrócić uwagę na ten grób pusty, porzucony, niepotrzebny jak łuska zbędna eksplodującemu ziarnu. A przecież anonimowy twórca kieruje nasz wzrok jeszcze na owo odzienie: zapewne całun, w który zawijano namaszczone zwłoki (…). Jednym skromnym słowem wskrzeszony cały. obraz: delikatne drapanie błony narodzin, wonne i wilgotne od nasycających je soków

I dalej pisze Grochowiak o budzącym się życiu na wiosnę, wymienia przebogatą roślinność i zapomniane dziś nazwy krzewów, bylin etc. Proponuje, aby te święta i wiosnę przeżyć w sposób zgodny z naturą, oto ten fragment:

W duchu wiośnianej naturalności proponowałem obchodzić też tegoroczne święta, aby naprawdę były uroczystym obcowaniem z delikatnością wczesnej zieleni, a nie tylko rozpasanym pochłanianiem kiełbas, szynek i majonezów. Że pogoda sprzyjała, zamieniliśmy te kilka dni w porę otwartych na ścieżaj okien, długich pieszych spacerów, podglądaniem wstydliwych przemian miejskiej i wiejskiej przyrody, zamiast kultywować nierozsądny obyczaj rodzinnych posiedzeń w nużą­cej atmosferze trawienia i kurzu ulatniającego się z czupryn. (…)”

Pochwala Grochowiak nasze tradycje, zastąpienie palmowych liści swojskimi baziami, święcenie doniczek z wysianym owsem i malowane w sposób naturalny pisanki (wzorzyste) i kraszanki (tylko kolorowe). Kto dziś pamięta, że jajka barwiło się w naparach dzikiej jabłoni, kory olszowej, listków kwiatu malwy oraz w szafranie i łupinach cebuli. Przypomina bukszpan i rzeżuchę do wystroju świątecznego stołu. Wymienia fiołki i przylaszczki, ślazy i gałązki drzew i krzewów (które ogrodnicy prześwietlają wiosną), jako ozdobę domów.

Jednak wraca do Wielkiego Piątku i grobów głęboką, osobistą refleksją. Cytuję:

„Ale jak się już rzekło – jest to życie zmartwychwstałe, tak jak propozycje, które tu nakreślam, zrodziły się podczas długiej wędrówki po warszawskich grobach. Do nich więc trzeba powrócić, choćby na chwilę. Do nich, a więc do wszystkich grobów Pańskich w życiu oglądanych. Rzadko kto z dzisiejszej młodzieży wie, jak wielką rolę odegrały wielkopiątkowe groby w czasach hitlerowskiej okupacji… Ilekroć dzisiaj mijam odbudowany kościół Świętej Anny na Krakowskim Przedmieściu, tylekroć przypomina mi się monumentalny obraz, w którym stanowiłem zaledwie plamkę, drobny rozprysk farby. Warszawa 1941 albo 1942 roku. Wielki Piątek. Przed wejściem do kościoła nie kończąca się kolejka warszawiaków. W bocznej nawie, upozorowanej na zdruzgotany bombą schron, ciało Chrystusa w silnym świetle, przepasane biało-czerwoną wstęgą. W górze potężna czasza rozbitego dzwonu. Milczenie przerywane gęstym, stłumionym szlochem kobiet. Monotonne skrzypienie butów na kamiennej posadzce. Projektodawcą tych buntowniczych grobów był plastyk Stanisław Tomaszewski – Miedza, patronem i animatorem proboszcz kościoła, ksiądz Edward Detkens. Właśnie za wielomówność owej kościelnej żałoby, która uosabiała męczeństwo całego narodu, ksiądz rektor został ujęty przez gestapo, deportowany do Dachau, gdzie w sierpniu 1942 roku dokonano mordu na osobie Edwarda Detkensa. (…)

Przypominam postać księdza Detkensa nie po to, aby zasmucić, ale wręcz przeciwnie, aby jeszcze raz podkreślić moc i wolę życia. Nad pamięcią poety grobów, który sam został bez grobu, upuśćmy więc nie łzę gromnicznej stearyny lecz przenikniętą słońcem kroplę żywicy”.

Takie są nasze, polskie Święta Wielkanocne, pełne zadumy i refleksji, poprzedzone Wielkim Postem i liturgią Wielkopiątkowej Śmierci. Szczególnie ziemia polska pamięta i krew i łzy i niewolę, rzadziej radość. Sam Stanisław Grochowiak (1932-1976) był człowiekiem wierzącym. Jak opowiadał w niedawnej audycji telewizyjnej jeden z Jego przyjaciół, Stanisław Grochowiak został pochowany bez obrzędów katolickich, ponieważ Jego pogrzebem zajęto się „z urzędu”. I musiał to być pogrzeb zupełnie świecki, bo był to rok 1976. I to było możliwe, chociaż dziś wydaje się nie do przyjęcia.

Jakże łatwo zapomina się tamte czasy! Okoliczności bywają przewrotne.

Mimo wszystko przed nami radosne Święta Zmartwychwstania. Życzmy sobie i bliskim pokoju i spokoju, nadziei na jutro i łagodności na dziś. Znów nadchodzi wiosna i lżej znosić trudy i przeciwności w słońcu i zieleni.

Zdzisława Górska
Strzyżów

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -