Prawdziwy urok

2 godzin temu

No i co, iż nieładny
Ewelina, jak można tak wychowywać dziewczynkę? ciągle pytała swoją siostrę Kasia. To przecież dziewczynka, a nie chłopak.

Ewelina i Kasia były rodzeństwem, obie dawno wyszły za mąż i urodziły dzieci. Ewelina miała córkę Zosię i syna, a Kasia tylko jedną córeczkę Julkę.

Siostry często się widywały, głównie Kasia z Julką przyjeżdżały w gości do Eweliny, bo ta mieszkała w domu z ogrodem na przedmieściach Poznania. Piękny, zadbany ogród, gdzie można było posiedzieć w altance, a dzieci miały gdzie się bawić. Kasia z rodziną mieszkali w bloku w centrum Wrocławia.

Kasia oczywiście była pewna, iż jej Julka jest mądrzejsza, ładniejsza i bardziej utalentowana niż Zosia. Różnica wieku między dziewczynkami wynosiła rok Zosia była starsza.

Ewelina, twoja Zosia znowu wlazła na drzewo, no jak można próbowała wpłynąć na siostrę w kwestii wychowania córki.

A co w tym złego? dziwiła się Ewelina. To dziecko, musi się rozwijać.

Ale nie po drzewach, to zajęcie dla chłopaków, nie dla dziewczynek przekonywała Kasia, ale siostra tylko się uśmiechała.

Dziewczynki się przyjaźniły. Julce może i chciało się bawić tak swobodnie jak Zosia, choćby wejść na drzewo, ale mama pilnowała jej ściśle. Nic takiego nie było dozwolone.

Zosia nigdy nie zazdrościła kuzynce, chociaż jej ciocia Kasia uważała, iż to Julka powinna być obiektem zazdrości. W dzieciństwie i w szkole Zosia miała to gdzieś. Żyła swoim życiem, była żywiołowa i wszędzie jej pełno.

Uwielbiała porządkować garaż u taty. Zosia była prawdziwą zołzą nie ustępowała chłopakom w niczym, wspinała się na drzewa, biła się z nimi, broniąc siebie i młodszego brata, a czasem choćby przeskakiwała przez płot, żeby ukraść jabłka z sąsiedzkiego sadu. W lalki prawie nie grała, nie interesowały ją fryzury, kokardy i sukienki. Najbardziej lubiła grzebać z tatą w garażu, przeglądać klucze, śrubki i nakrętki. Uwielbiała tam sprzątać.

Córciu, nie potrzebuję tu twojego porządku, potem nic nie znajdę. Podaj mi lepiej klucz na 13 a ona natychmiast podawała adekwatny. Rozumiała się na tych rzeczach, tata ją chwalił, a ona była z tego dumna.

Julka była zupełnym przeciwieństwem Zosi. Ubierano ją jak lalkę. Zawsze miała piękne sukienki, białe getry z frędzlami, ogromne kokardy. Sukienki Julki nie podobały się Zosi, bo były pełne falbanek i koronek.

Ciągle słychać było krzyki mamy Kasi:

Julciu, nie wchodź do piaskownicy, pobrudzisz getry! Odejdź od drzwi, tam wieje! Nie dotykaj cudzych zabawek, są brudne! Po co bierzesz to jabłko, pełno na nim zarazków! tylko nie wolno i nie można.

Zosia zawsze się dziwiła i nie lubiła ciotki Kasi właśnie za to. Za dużo zakazów, z Julką choćby nie było fajnie bawić się w ogrodzie. A za płot na podwórko mama w ogóle Julki nie wypuszczała.

Gdzie ty, Julciu? Tam są brudne psy i koty, chłopaki mogą cię skrzywdzić. Niech Zosia idzie, a ty zostań z nami Zosi szczerze mówiąc było bardzo żal kuzynki.

Ciociu, niech Julka pójdzie ze mną, nikt jej nie tknie próbowała się wstawić.

Ale ciotka Kasia tylko surowo spojrzała na Zosię.

Nie, Julka nigdzie nie idzie

W szkole Zosia trenowała lekkoatletykę, grała w siatkówkę w szkolnej drużynie, a potem choćby zaczęła chodzić na samoobronę. Ciotce Kas

Idź do oryginalnego materiału