Wiecznie w ruchu z ułańską fantazją

liderzyinnowacyjnosci.com 2 tygodni temu

Piotr Dawidowicz to człowiek, którego nie da się zatrzymać. Programuje podwodne systemy, hoduje pszczoły, tworzy sztukę i warzy miód z recepturą sprzed wieków. A wszystko to z ułańską fantazją, bez planu B, bez hamulców, ale zawsze z konkretnym celem. W studiu Bezpieczna Podróż, które utworzył wspólnie z Pawłem Kubalskim, dzieli się swoją wiedzą, doświadczeniem i… przekonaniem, iż świat jest zbyt ciekawy, żeby go nie przebudować po swojemu.

Jolanta Czudak: Piotrze, ile Ty masz zawodów, bo jesteś uosobieniem renesansowego ducha. Z rozmachem godnym alchemika XXI wieku budujesz przestrzenie, łącząc technikę, naturę i ludzką pasję.

Piotr Dawidowicz: Nie wiem. Naprawdę. Kiedyś próbowałem to policzyć, ale zgubiłem się w połowie drogi. Jestem pszczelarzem, miodosytnikiem, programistą – specjalizuję się w oprogramowaniu studzienek na dnie morza. Do tego jeszcze stolarz, artysta naturalistyczny, właściciel galerii, a teraz także – współtwórca i gospodarz Studia Bezpieczna Podróż. A i jeszcze coś tam z informatyką…

JC: Czyli klasyczny przypadek „złotej raczki”, która potrafi zrobić wszystko

PD: Można i tak powiedzieć. Ale to nie przypadek. Moje działania wynikają z zapotrzebowania – czasem klient potrzebuje programisty, czasem trójniaka z miodu, a innym razem – leśnego terrarium w salonie. Nie narzucam sobie sztywnej ścieżki kariery. To raczej życie proponuje mi kierunki.

JC: Studio Bezpieczna Podróż powstało też „z przypadku”?

PD: Tak. Poznałem Pawła Kubalskiego z Radia Bezpieczna Podróż przy okazji wernisażu w mojej galerii przy Mokotowskiej 62. Spodobała mu się moja organizacja, styl działania – no i miejsce. Zaprosił mnie do współpracy. A ponieważ lokal miał potencjał, postanowiliśmy zrobić z niego studio nagrań. I tak oto możemy dzisiaj prowadzić tę rozmowę.

JC: Dla wielu osób to po prostu studio, a dla Ciebie?

PD: To narzędzie do szerokiego popularyzowania wiedzy. Tu spotykamy się z ludźmi, którzy mają coś ważnego do powiedzenia – o zdrowiu, pszczołach, rzemiośle, innowacjach, ekologii. Chcemy dawać odbiorcom konkret. I to działa – bo ludzie są głodni takiej wiedzy.

JC: Wróćmy na chwilę do sztuki naturalistycznej. Co to adekwatnie znaczy?

PD: To odwzorowanie natury w przestrzeniach domowych. Tworzę terraria, które przypominają lasy deszczowe: z płynącym strumieniem, omszonymi korzeniami, miniaturowymi drzewami bonsai. To nie jest dekoracja. To mikroświat.

JC: Brzmi jak raj dla estetów i… inżynierów?

PD: Albo dla kogoś, kto nie umie usiedzieć w miejscu. Ja odpoczywam tylko pracując. Dlatego zamiast leżeć na plaży, wolę budować las tropikalny w ogródku.

JC: I masz na to czas?

PD: Czas to pojęcie względne. o ile coś mnie fascynuje, to czas się znajduje. Taki jestem. Wakacje mnie nudzą – nie mogę nic stworzyć, nie mam narzędzi. W Przeradowie pod Półtuskiem mam swoją pasiekę i tam naprawdę wypoczywam – pracując. Taka oaza z ulami i z planowaną agroturystyką Można powiedzieć uloterapia, sauna z pszczołami .. Złożyłem dokumenty na jej uruchomienie i czekam na decyzję. Chciałbym spotykać się z ludźmi, pokazywać im pszczoły, edukować, tłumaczyć, czym jest apiterapia i czym NIE jest miód z supermarketu.

JC: Różni się od takiego z pasieki?

PD: Oczywiście, pod każdym względem, ale trzeba mówić prawdę. Miód to cukier. Nie jest „zdrowy” w sensie medycznym, jak się go powszechnie reklamuje. To naturalny słodzik, który w nadmiarze – jak każdy – szkodzi. Ale jeżeli chcesz dodać łyżeczkę miodu do herbaty, to niech to będzie miód od pszczelarza, a nie z plastikowego wiaderka z Chin.

JC: Ty robisz z miodu też coś więcej – trójniak?

PD: Tak. Klasyczny miód pitny, na bazie staropolskich receptur. Pierwsza partia będzie gotowa dopiero w 2026 roku – dojrzewanie trwa dwa lata. Ale warto poczekać. Nie robię tego masowo, tylko rzemieślniczo, z pasją.

JC: Na czym polega ta uloterapia i sauna z pszczołami? Brzmi trochę niepokojąco.

PD: To bardziej inhalacja atmosferą ula. Siedzi się nad kratką, pod którą są cztery pszczele rodziny – czyli jakieś 200 tysięcy pszczół. Ale kontaktu fizycznego z nimi nie ma. Chodzi o wdychanie zapachu – mieszanki miodu, pyłku, propolisu, wosku. Podobno działa terapeutycznie, kiedyś będziemy się mogli o tym przekonać, ale najpierw ja to muszę sam sprawdzić.

JC: Jesteś racjonalistą?

PD: Absolutnie. Lubię eksperymentować i doświadczać. Liczą się dowody. Dlatego zamiast cytować internet, wolę sam coś zbudować, przetestować, przeżyć. choćby jak popełnię błąd – to będzie tylko mój błąd.

JC: Nie boisz się, iż któregoś dnia to wszystko Cię przerośnie?

PD: Nie. Bo moje pomysły żyją własnym życiem. Niektóre dojrzewają latami, inne znikają. Ale żaden nie umiera. To chyba moja największa zaleta – nieustanne zdziwienie światem i chęć działania. Jestem człowiekiem, który w świecie pełnym szumu i pseudoekspertów woli… zapach ula. Nasze studio, pasieka, wino – wszystko, co tworzę, służy jednemu: budowaniu realnych mostów między wiedzą a życiem. Bo nie wystarczy wiedzieć, trzeba jeszcze umieć to wszystko zbudować.

Dziękuję za rozmowę

Rozmowa s Studiu Bezpieczna Podróż 21 maja

Idź do oryginalnego materiału