Pomyślcie tylko – dwa dni zastanawiałam się, co kupić mojej ukochanej teściowej na urodziny, i nic nie wymyśliłam. A do tego pech – jeden sklep zamknięty, bo właścicielka zachorowała i trafiła na kwarantannę, a drugi sklep, do którego dwa razy chodziłam, akurat był zamknięty. Albo sprzedawca gdzieś wyszedł, albo coś innego się stało.
Ale choćby kiedy szłam do sklepu, myślałam: „Co ja tam w ogóle znajdę, co byłoby odpowiednie dla mojej teściowej?” Ręczniki? Ma ich już całą masę. Poszewki, prześcieradła? Też nie brakuje. Nie są biedni. Jakieś talerzyki czy kieliszki? Nie ma gdzie ich już trzymać. Perfumy, kremy? Te wszystkie produkty w sklepach są jakieś takie… no, nijakie. Perfumy wywietrzeją po pięciu minutach, a kremy jej skóry raczej nie odmłodzą. Krótko mówiąc, nic mi nie pasowało, bo wydawało się niegodne mojej ukochanej teściowej. W końcu zdecydowałam, iż pójdę na urodziny bez prezentu, z myślą, iż może jakoś zasugeruje, co tak naprawdę chciałaby dostać.
Kiedy przyszliśmy na urodziny, przywitałam się: „Mamusiu, wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, ale przychodzimy bez prezentu – za parę dni coś przyniesiemy.” Na to ona: „A po co mi prezent? Patrzcie, ile już mam – to wy jesteście moim największym prezentem!” I spojrzała z uśmiechem na wnuki – moich synków i córkę. Wszyscy się zaśmiali.
Muszę przyznać, iż zrobiliśmy sobie ucztę, bo teściowa to prawdziwa mistrzyni kuchni. Było tak pysznie, iż aż brzuch mnie bolał od przejedzenia. No bo jak tu nie jeść, kiedy podaje takie mięso, takie sałatki? I za każdym razem ma coś nowego w zanadrzu. A tort? Piekła go sama i w porównaniu do sklepowych – prawdziwe dzieło sztuki.
Podczas naszego spotkania, przy rozmowach, nagle zrozumiałam, iż dobrze zrobiłam, nie kupując nic w pośpiechu w sklepie. Dowiedziałam się, co naprawdę chciałaby dostać. Teściowa uwielbia rośliny doniczkowe. W rozmowie wspomniała, iż jej ulubione kwiaty to róże i iż marzy o takiej domowej róży. Do tego opowiedziała, iż dostała piękną wazonę i chciałaby w niej mieć zawsze kwiaty – choćby sztuczne, byle wyglądały pięknie.
No i myślę, iż już wiecie, co postanowiłam. Kupię mojej teściowej doniczkowe róże i piękne, okazałe sztuczne kwiaty do nowej wazy. Tak, przyszłam na urodziny bez prezentu, ale teraz wiem, co naprawdę ją ucieszy i będzie długo cieszyć jej oko. Patrząc na te kwiaty, na pewno pomyśli o nas z uśmiechem.
A jak Wy myślicie? Czy postąpiłam adekwatnie?