Ultimatum: Wybór między nami

4 dni temu

W małym miasteczku nad Wisłą, gdzie wiatr niesie zapach rześkiej wody, Alicja i Marek byli razem już sześć długich lat. Ale Marek nie spieszył się, by poprosić ukochaną o rękę. Mieszkał w przytulnym domu z rodzicami, a Alicja wynajmowała małe mieszkanie w centrum. Jemu było wygodnie: spotkania według jego harmonogramu, wieczory w jej towarzystwie, a potem powrót do domu, gdzie wszystko było znane i proste.

Alicja marzyła o ślubie i swoim kącie, gdzie razem z Markiem mogliby zacząć nowe życie. Wiedziała, iż kupno mieszkania to jej obowiązek, więc skrupulatnie oszczędzała na wkład własny do kredytu. Ale serce bolało ją pytanie: dlaczego Marek, mimo wszystkich jej aluzji, nie mówi o przyszłości? Wydawało jej się, iż ją kocha, ale ta niepewność z każdym dniem ściskała jej duszę coraz mocniej. Alicja postanowiła: czas postawić kropkę nad „i”.

— Nie jestem gotowy na małżeństwo, potrzebuję czasu, żeby wszystko przemyśleć — wymamrotał Marek, unikając jej wzroku, i zaczął się spieszyć z powrotem do domu.

Alicja poczuła, jak ziemia ucieka jej spod nóg. Policzki płonęły ze wstydu, a serce pękało z bólu. Jak mogła być tak ślepa? Wszystko było jasne: on nie zamierzał wiązać z nią życia. Ale nadzieja, ta podstępna towarzyszka, kazała jej wierzyć w cud aż do końca.

Tydzień minął w ciężkim milczeniu. Marek zniknął: nie dzwonił, nie odbierał telefonów. Alicja, przetrwawszy burzę emocji – od gniewu po rozpacz – zdecydowała, iż dość łez. Skupiła się na swoim marzeniu – własnym mieszkaniu. Zebrała już wystarczająco na wkład własny, i to stało się jej kołem ratunkowym, odpychającym myśli o zdradzie.

Po trzech miesiącach Alicja została właścicielką przytulnego mieszkania na obrzeżach miasta. Szukanie lokum, papierkowa robota i kredyt wypchnęły z jej serca obraz Marka. Wreszcie poczuła się wolna.

Pierwszego wieczoru w nowym domu Alicja poszła do lokalnego sklepu po zakupy. Na wąskiej uliczce przyczepił się do niej malutki kotek. Jego ogromne oczy, pełne głodu i strachu, patrzyły prosto w duszę. Alicja zastygła. Nigdy nie planowała mieć zwierząt, ale ten maluch, drżący i bezbronny, był jak lustro jej niedawnej przeszłości – samotnej i zagubionej.

— Weź go, dziewczyno, bo miejscowe psy go zagryzą — odezwała się starsza kobieta, przechodząc obok. — Tu mnóstwo tych bezpańskich bestii.

Słowa kobiety uderzyły w serce. Alicja, bez zastanowienia, wzięła kotka. Teraz była panią swojego życia i mogła decydować. Tak w jej domu pojawiła się Mruczka – mały kłębek ciepła, który patrzył na nią z bezgranicznym oddaniem i potrzebował jej troski.

Minęło pół roku. Życie Alicji układało się dobrze, gdy nagle, jak grom z jasnego nieba, pojawił się Marek. Przyszedł z kwiatami i słowami, iż chce zacząć od nowa. Alicja, pamiętając dawny ból, postanowiła dać mu szansę. Zaczął mówić o wspólnym życiu, a w jej sercu znów zaiskrzyła nadzieja.

I nadszedł dzień, na który czekała. Marek, klęcząc na jednym kolanie, oświadczył się. Alicja była wniebowzięta, łzy szczęścia zasłaniały jej oczy. Ale jego następne słowa rozwiały marzenia w proch:

— Tylko Mruczkę musisz się pozbyć. Od dziecka mam alergię, no i w ogóle nie znoszę kotów.

Alicja zastygła. Świat wokół niej runął. Przeszła tyle bólu, tyle rozczarowań, a teraz, gdy szczęście było na wyciągnięcie ręki, on stawia ultimatum.

— jeżeli nie chcesz jej wyrzucić, możesz oddać komuś albo… uśpić — dodał Marek, biorąc jej milczenie za wahanie.

— Oszalałeś?! — głos Alicji drżał ze złości. — To żywa istota! To moja rodzina!

— Rodzina? — Marek uśmiechnął się lekceważąco, próbując złagodzić ton. — To tylko kot, Ala. Wybieraj: ona czy ja.

Łzy spływały po policzkach Alicji. Marek delikatnie je wycierał, ale ona patrzyła tylko na Mruczkę. Kot siedział w kącie, a jego wzrok, pełen zaufania, zdawał się mówić: „Zrobisz dobrze”. Alicja gwałtownie odsunęła się od Marka.

— Wybieram Mruczkę — powiedziała stanowczo, chociaż głos jej drżał. — Ona nie zdradza, nie stawia warunków i kocha mnie taką, jaka jest. Byłam głupia, iż znowu ci uwierzyłam. Wyjdź. Nie mamy o czym rozmawiać.

Drzwi zatrzasnęły się za Markiem. Alicja osunęła się na podłogę, a Mruczka natychmiast wskoczyła jej na kolana, głośno mrucząc. W tej chwili Alicja zrozumiała: podjęła jedyną słuszną decyzję. Łzy wyschły, a serce wypełniła pewność – przed nią nowe, szczęśliwe życie. A Mruczka będzie przy niej, przypominając, iż prawdziwa miłość nie wymaga poświęceń.

Idź do oryginalnego materiału