Wiosna i lato to okres, gdy ogrodnicy amatorzy i profesjonaliści prześcigają się w upiększaniu swoich zielonych przestrzeni. Katalogi roślin, targi ogrodnicze i sklepy internetowe kuszą egzotycznymi gatunkami, które mogą dodać charakteru każdemu ogrodowi. Jednak wybierając nowe rośliny do swojej zielonej oazy, należy zachować wyjątkową ostrożność. Nieświadoma decyzja o zasadzeniu niewłaściwego gatunku może prowadzić nie tylko do degradacji lokalnego ekosystemu, ale także do druzgocących konsekwencji prawnych – od gigantycznych kar finansowych sięgających miliona złotych, aż po karę pozbawienia wolności.

Fot. Warszawa w Pigułce
Historia inwazyjnych gatunków obcych sięga czasów wielkich odkryć geograficznych. Kiedy Krzysztof Kolumb i inni podróżnicy rozpoczęli regularne wyprawy między kontynentami, wraz z cennym ładunkiem na pokładach ich statków podróżowały również maleńkie nasiona różnorodnych roślin. Część z nich trafiała do Europy celowo, jako egzotyczne okazy dla botaników i arystokratów, inne przybywały przypadkowo – przylepione do towarów, ukryte w ziemi czy przenoszone przez wiatr. Przez stulecia ludzkość nie dostrzegała zagrożenia płynącego z wprowadzania obcych gatunków do lokalnych ekosystemów, aż do momentu, gdy naukowcy zaczęli odnotowywać niepokojące zjawisko wypierania rodzimych gatunków przez przybyszy z innych kontynentów.
Prawdopodobnie najbardziej spektakularnym przykładem katastrofalnych skutków wprowadzenia obcego gatunku do nowego środowiska jest historia królików w Australii. W 1859 roku Thomas Austin sprowadził z Anglii zaledwie dwadzieścia cztery króliki, które w błyskawicznym tempie rozmnożyły się do szacowanych 10 miliardów osobników w latach 20. XX wieku. Niewinne z pozoru zwierzęta, pozbawione naturalnych wrogów na australijskim kontynencie, dosłownie ogołociły tereny z rodzimej roślinności, prowadząc do wyginięcia wielu gatunków, które dziś znamy wyłącznie z zapisków botaników.
W Polsce najbardziej znanym przykładem katastrofalnie inwazyjnego gatunku jest barszcz Sosnowskiego, który przywędrował do nas z gór Kaukazu jako obiecująca pasza dla zwierząt hodowlanych. Niewielkie wymagania glebowe i szybki wzrost sprawiły, iż roślina gwałtownie wymknęła się spod kontroli, kolonizując coraz większe obszary i wypierając rodzime gatunki. Dodatkowo, jak wielu z nas miało okazję się przekonać, barszcz Sosnowskiego zawiera toksyczne związki powodujące bolesne oparzenia skóry, które mogą prowadzić do długotrwałych problemów zdrowotnych.
Zaskakującym przykładem inwazyjnej rośliny, powszechnie uważanej za ozdobną, jest nawłoć kanadyjska. Sprowadzona z Ameryki Północnej w XVII wieku jako roślina dekoracyjna do europejskich ogrodów arystokracji, gwałtownie udowodniła swoją agresywną naturę. Nawłoć rośnie znacznie szybciej niż rodzime gatunki, tworząc gęste skupiska, które ograniczają dostęp światła do niższych warstw roślinności. W konsekwencji prowadzi to do zamierania okolicznych roślin i dramatycznego spadku bioróżnorodności. Mimo to nawłoć wciąż bywa sadzona w przydomowych ogrodach, a niektórzy pszczelarze cenią ją jako źródło pożywienia dla pszczół, mylnie przypisując miodowi z tej rośliny wyjątkowe adekwatności lecznicze, które w rzeczywistości charakteryzują miód z rodzimej nawłoci pospolitej.
W odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony inwazyjnych gatunków obcych (IGO), Rada Ministrów wydała 9 grudnia 2022 roku rozporządzenie zawierające listę szczególnie niebezpiecznych roślin i zwierząt, których wprowadzanie, hodowla, sadzenie czy sprzedaż są surowo zabronione. Rozporządzenie wyróżnia gatunki zagrażające całej Unii Europejskiej oraz te, które stanowią zagrożenie specyficznie dla Polski.
Na liście unijnych IGO podlegających natychmiastowej eliminacji znajdziemy takie rośliny jak: barszcz perski, chmiel japoński, hiacynt wodny, gunerę chilijską, gymnokoronis dębolistny, jadłoszyn baziowaty, kabombę karolińską, komarnik wirginijski, lagarosyfon wielki, opornik łatkowaty, partenium ambrozjowate, pistię rozetkową, rozplenicę szczecinkową, salwinię uciążliwą, smokrzyn łojodajny, tulejnik amerykański, wąkrotę jaskrowatą, wężówkę japońską oraz wywłóczniki: brazylijski i różanolistny. Dodatkowo rozporządzenie uwzględnia gatunki, które już rozprzestrzeniły się na szeroką skalę, takie jak barszcz Mantegazziego, barszcz Sosnowskiego, bożodrzew gruczołowaty (zwany też ajlantem), dławisz okrągłolistny, moczarka delikatna, niecierpek gruczołowaty, rdest wielokłosowy oraz trojeść amerykańska.
Polska lista zawiera również gatunki, które nie znajdują się na wykazie unijnym, ale stanowią poważne zagrożenie dla naszego lokalnego ekosystemu. Wśród nich wymienić można azollę drobną (nazywaną też karolińską), kolcolist zachodni, kolczurkę klapowaną (znaną jako biały ogórek), niecierpek pomarańczowy oraz różne gatunki rdestowców: czeski, japoński i sachaliński.
Konsekwencje złamania przepisów dotyczących inwazyjnych gatunków obcych są surowe i wieloaspektowe. Pierwszą i najbardziej oczywistą jest szkoda wyrządzona środowisku naturalnemu. Gatunki inwazyjne z łatwością rozprzestrzeniają się poza granice ogrodów, wypierając rodzime gatunki i zaburzając delikatną równowagę ekosystemu. Co więcej, wyplenienie raz zasadzonego inwazyjnego gatunku może okazać się wieloletnią, wyczerpującą walką, pochłaniającą znaczne nakłady czasu i środków finansowych.
Znacznie bardziej dotkliwe są jednak kary administracyjne nakładane przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, które mogą sięgać choćby miliona złotych. Naruszenie przepisów dotyczących IGO może zostać potraktowane zarówno jako wykroczenie, jak i przestępstwo. Handel zakazanymi roślinami, celowe wprowadzanie ich do środowiska czy unikanie ich zniszczenia w określonym przez organy terminie traktowane jest jako przestępstwo zagrożone karą więzienia od trzech miesięcy do choćby pięciu lat. W przypadku działania nieumyślnego sprawca podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub więzienia do dwóch lat.
Warto podkreślić, iż nieznajomość prawa nie jest okolicznością łagodzącą, dlatego przed zakupem i posadzeniem jakiejkolwiek egzotycznej rośliny warto upewnić się, czy nie znajduje się ona na liście gatunków zakazanych. W przypadku wątpliwości najlepiej skonsultować się z ekspertem lub pracownikiem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, który udzieli fachowej porady.
Lokalne nadleśnictwa i organizacje ekologiczne prowadzą również kampanie informacyjne na temat inwazyjnych gatunków obcych, organizując warsztaty i wydając materiały edukacyjne dla ogrodników i miłośników przyrody. Wzięcie udziału w takich inicjatywach pozwala nie tylko uniknąć potencjalnych problemów prawnych, ale również przyczynić się do ochrony polskiej bioróżnorodności.
W kontekście narastających problemów klimatycznych i ekologicznych, świadome i odpowiedzialne podejście do kształtowania przydomowych ogrodów nabiera szczególnego znaczenia. Wybierając rodzime gatunki roślin, dostosowane do lokalnych warunków, nie tylko unikamy ryzyka prawnego, ale również wspieramy lokalne pszczoły, motyle i inne owady zapylające, których znaczenie dla ekosystemu jest nieocenione.
Piękno ogrodu nie musi oznaczać egzotyki i rzadkości. Rodzime gatunki kwiatów, krzewów i drzew, takie jak malwy, dzwonki, dziurawce, liliowce, róże, jaśminowce czy lipy, mogą stworzyć równie zachwycającą kompozycję, a jednocześnie wspierać lokalną bioróżnorodność i nie narażać właściciela na potencjalne kary. Odpowiedzialne ogrodnictwo to nie tylko trend, ale konieczność w obliczu postępującej degradacji środowiska naturalnego.
źródło: Kobieta Interia/Warszawa w Pigułce