Nieoczekiwane spotkanie na brzegu

23 godzin temu

Niespodziewane spotkanie nad rzeką

Anna wraz z mężem i córką postanowili odmienić swoje życie — przeprowadzili się z hałaśliwej Warszawy do spokojnej wsi na Mazowszu. Kupili dom, założyli małe gospodarstwo, zasadzili warzywnik. Rozpoczął się zupełnie nowy rozdział. Wieczorami Anna wyprowadzała kozy nad brzeg Wisły, podziwiała zachody słońca i rozkoszowała się ciszą.

— Mamo, już się ściemnia, gdzie znowu idziesz z kozami? — zdziwiła się córka Kinga.
— Nad rzekę, tam trawa jest bardziej soczysta — odparła Anna. — Wrócę za godzinę, nie martw się.

Lecz ani po godzinie, ani po dwóch Anna nie wróciła. Kinga zaczęła się niepokoić i namówiła ojca, by wyruszyli na poszukiwania. Znaleźli ją dopiero po dłuższej chwili. Stała przed domem, blada, drżąca, raz śmiejąc się, raz płacząc.

— Mamo, co się stało? — spytała Kinga.
— Widziałam… — szepnęła Anna — nie ducha… coś gorszego.

Godzinę wcześniej szła zwykłą ścieżką wzdłuż rzeki. Kozy pasły się spokojnie, a ona, zmęczona, przysiadła, by odpocząć. Zdrzemnęła się i obudziła o zmroku. Zerwała się na równe nogi, chciała zebrać zwierzęta, ale te, jak na złość, weszły w gęste zarośla. Anna podążyła za nimi. Nagle zauważyła, iż za ostatnią kozą w trawie coś się porusza. Długie, czarne…

Najpierw pomyślała, iż to jenot. Serce zabiło jej mocniej — co, jeżeli wściekły? Zwierzę nie odstępowało. Koza Zosia zaczęła beczeć, Anna chwyciła kij, gotowa bronić swojego stada… i wtedy „to coś” podskoczyło, jakby chciało na nią napaść.

Gdy już się uspokoiła i odważyła podejść bliżej, okazało się, iż to… ogromne, męskie bokserki, zaczepione o kozę wędkarską żyłką. Pewnie ktoś suszył je na krzakach, a koza zabrała je ze sobą.

Anna usiadła w trawie i wybuchnęła śmiechem. Całe napięcie, strach, adrenalina — wszystko wypłynęło w tej jednej chwili. Właśnie wtedy odnaleźli ją mąż i córka. W domu surowo zabronili jej wyprowadzać kozy nad Wisłę — bo kto wie, co jeszcze tam „ożyje”…

Dziś już się śmiejemy, ale wtedy naprawdę myślałem, iż stracę żonę przez stare gacie. Życie na wsi bywa przewrotne — czasem największy strach budzi nie to, co prawdziwe, ale to, co nasz umysł dopowie w ciemności.

Idź do oryginalnego materiału