

Pamiętacie sprawę konia umytego na myjni samochodowej w Makowie Mazowieckim? Prokuratura, po zapoznaniu się z opinią biegłego lekarza weterynarii, według którego zwierzęciu nie stała się krzywda, postępowanie umorzyła. Wydawało się, iż to koniec tej historii. Jak się okazuje ta znów wraca do początku.
Do zdarzenia doszło 18 stycznia 2025r. na terenie myjni samochodowej w Makowie Mazowieckim.
Właściciel mył konia myjką ciśnieniową w niskiej temperaturze otoczenia. Na udostępnionym przez policję monitoringu widać było, iż dwie osoby przyjechały na myjnię bryczką zaprzęgniętą w konia. Umyli pojazd, a potem zwierzę. Gdy wsiedli na bryczkę, koń wystraszył się, zaczął się szarpać, potem się przewrócił.
Prokuratura Rejonowa w Przasnyszu opierając się m.in. na opinii sporządzonej przez biegłego lekarza weterynarii zakończyła dochodzenie. Postepowanie zostało umorzone.
Po przeprowadzonym badaniu lekarz stwierdził bowiem, iż „zwierzę w wyniku mycia nie doznało żadnych urazów, nie wykazywało objawów bólu ani cierpienia. Koń utrzymany jest w bardzo dobrych warunkach i jest w dobrej kondycji. Koń na myjni spłoszył się w wyniku działania czynników zewnętrznych, a nie z powodu samego mycia”.
Biegły wskazał, iż „mycie konia na myjni samochodowej w temperaturze 6 st. C nie jest zachowaniem godnym pochwały, jednak po przeanalizowaniu całego przedstawionego materiału dowodowego stwierdził, iż zachowanie Adama L. było lekkomyślne i cechowało się brakiem wyobraźni, jednak nie nosi znamion znęcania się nad zwierzęciem. Reakcja konia widoczna na filmie, a w konsekwencji jego upadek był wynikiem nieszczęśliwego wypadku, którego przyczyną było działanie czynników zewnętrznych. W wyniku zaistniałej sytuacji zwierzę nie odniosło żadnych obrażeń zarówno natury fizycznej, jak i psychicznej.”
Biegły dodał też, iż konie są zwierzętami dobrze przystosowanymi do znoszenia niskich temperatur otoczenia. Koń po opuszczeniu myjni przebył dystans około 5 km. Po dotarciu na miejsce zwierzę zostało wyprzęgnięte z bryczki i odprowadzone do stajni, gdzie miało zapewnione odpowiednie warunki do odpoczynku. Zapewnienie godnych warunków do odpoczynku i wyschnięcia, a tak było w tym przypadku, nie zagrażało zaś życiu ani zdrowiu zwierzęcia”.
Zażalenie na umorzenie postępowania złożyła Fundacja VIVA!. Adwokat Katarzyna Topczewska, która reprezentuje Fundację przekazała właśnie, iż Sąd Rejonowy w Przasnyszu uchylił postanowienie prokuratury.
– Zapoznałam się z opinią biegłego i jak dla mnie – jest naprawdę absurdalna. W imieniu Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! złożyłam zażalenie na to postanowienie i udało się – Sąd Rejonowy w Przasnyszu je uwzględnił. Już realizowane są dodatkowe czynności dochodzenia zgodnie z zaleceniami sądu – mówi.
– Niestety więcej powiedzieć nie mogę, bo postępowanie przygotowawcze rządzi się własnymi prawami – nie można mówić o treści dokumentów znajdujących się w aktach, dopóki nie zostaną one ujawnione na rozprawie. A uwierzcie mi, iż szkoda w przypadku tej opinii, bo są tam takie „kwiatki”, iż ręce opadają – stwierdza.
– Niejednokrotnie prowadząc te sprawy dziwię się jak lekarze weterynarii mogą podpisywać się pod podobnymi bzdurami i działać na szkodę zwierząt. Miejmy nadzieję, iż ta sprawa finalnie trafi na wokandę, wtedy będziemy mogli o wszystkim szczegółowo opowiedzieć. Póki co mamy sukces – stwierdza.
ren