Masz zwierzaka? W tym przypadku sąsiad zażąda pieniędzy – ma rację. Sądy nie mają litości

4 godzin temu

Ponad tysiąc złotych zadośćuczynienia, kary do 5 tysięcy złotych i nakazy wyciszenia mieszkania. Sądy nie mają litości dla właścicieli psów, które szczekają „ponad przeciętną miarę”. Najnowsze wyroki pokazują, iż tolerancji dla hałaśliwych zwierząt nie będzie.

Fot. Shutterstock

Kobieta z Elbląga została ukarana za to, iż jej owczarek niemiecki szczekał w ogrodzie. Właścicielka 18 psów w Warszawie dostała wyrok za wielogodzinne wydawanie dźwięków przez swoich pupili. Sąd w Białymstoku nakazał wypłatę tysiąca złotych zadośćuczynienia za uciążliwość zwierząt sąsiada. To tylko kilka spraw z ostatnich miesięcy, które pokazują nowy trend w polskim wymiarze sprawiedliwości.

Przeciętna miara została przekroczona

Podstawą odpowiedzialności właścicieli za hałaśliwe zwierzęta jest artykuł 144 Kodeksu cywilnego, który zakazuje działań zakłócających korzystanie z nieruchomości sąsiednich „ponad przeciętną miarę”. Przepis dotyczy tak zwanych immisji pośrednich – oddziaływań, które przenikają z nieruchomości na sąsiednie w sposób naturalny, jak hałas, zapachy czy wibracje.

Granicę dopuszczalności wyznacza społeczno-gospodarcze przeznaczenie nieruchomości oraz stosunki miejscowe. W praktyce oznacza to, iż sporadyczne szczekanie psa nie będzie uznane za naruszenie, ale już kilkugodzinne ujadanie przez kilka dni w tygodniu – owszem.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu w kwietniu 2024 roku wyjaśnił, iż szczekanie psa przez cały dzień bez wyraźnego powodu jest błędem wychowawczym właściciela, który toleruje takie zachowanie wbrew zasadom współżycia społecznego. Według sądu nie trzeba być biegłym, żeby wiedzieć, iż nieustające ujadanie „stanowi poważny problem mogący mieć różne podłoże, takie jak frustracja czy lęk przed samotnością”. Wbrew pozorom nie chodzi o samo szczekanie. Lęk przed samotnością czy frustracja może objawiać się szczekaniem, piszczeniem czy wyciem psa. Właściciel powinien zareagować np. wizytą u behawiorysty.

Grzywny i kary także w dzień

Najczęściej właściciele hałaśliwych psów odpowiadają na podstawie artykułu 51 Kodeksu wykroczeń za zakłócanie spokoju, porządku publicznego lub spoczynku nocnego. Kara może wynieść od 20 do 5 tysięcy złotych grzywny, a także areszt czy ograniczenie wolności.

Ważne: nie chodzi tylko o ciszę nocną między 22:00 a 6:00. Zgodnie z przepisami uporczywy hałas można zgłaszać także w dzień, a głośnemu sąsiadowi założyć sprawę sądową. Sąd w Warszawie w 2021 roku rozpatrywał sprawę właścicielki dziewięciu psów, których hałas szczekania i wycia przez kilka miesięcy, po kilka godzin dziennie, zakłócał spokój mieszkańcom bloku.

Sąd Rejonowy w Płocku wprost stwierdził: „Obowiązkiem właściciela psa jest tak go wychować i tak go utrzymywać, by nie hałasował pod nieobecność domowników”. Jednocześnie podkreślił, iż nie liczba skarżących się decyduje o uciążliwości – wystarczy, iż hałas przeszkadza choćby jednej osobie.

Tysięczne odszkodowania za krzywdy moralne

Właściciele mogą być zobowiązani nie tylko do zapłaty grzywny, ale także do wypłaty odszkodowań sąsiadom. Sąd Apelacyjny w Białymstoku nakazał wypłatę 1000 złotych zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych przez długotrwałe umiejscowienie banerów, pojazdów i zaniechanie sprzątania psich odchodów.

W innej sprawie Sąd Apelacyjny w Białymstoku obniżył zadośćuczynienie za uciążliwości związane z hałasem i emisją zanieczyszczeń do 20 tysięcy złotych. Choć dotyczyła działalności przemysłowej, pokazuje potencjalną skalę odszkodowań za długotrwałe immisje.

Immisje pośrednie o charakterze niematerialnym mogą uzasadniać kumulację roszczeń – zarówno z artykułu 144 KC w ramach ochrony własności, jak i artykułu 24 KC w ramach ochrony dóbr osobistych. Oznacza to podwójną podstawę prawną dla poszkodowanych sąsiadów.

Sądy nie są wyrozumiałe

Sądy są coraz mniej wyrozumiałe dla wymówek właścicieli. choćby szczekanie wynikające z naturalnych zachowań psa może być uciążliwe – to, iż nie ma znamion złośliwości nie oznacza, iż nie może przeszkadzać.

Sąd we Wrocławiu odrzucił argumenty obrony, iż pies nie szczekał „nieustannie” w słownikowym znaczeniu tego słowa. Ustalił, iż szczekanie „z różną częstotliwością z pewnymi kilkuminutowymi przerwami” przez cały dzień wystarczy do uznania wykroczenia.

Nie ma znaczenia, iż nieruchomość leży w dzielnicy przemysłowej czy iż właściciel ma wszystkie pozwolenia administracyjne. Zgodność zachowania z decyzjami administracyjnymi nie przesądza automatycznie o wyłączeniu bezprawności, o ile dojdzie do przekroczenia przeciętnej miary immisji.

Wiele wspólnot mieszkaniowych wprowadza zapisy w regulaminach typu „zabrania się przetrzymywania psa na balkonach” lub „właściciele są zobowiązani do przeciwdziałania zakłócaniu prawa współlokatorów do wypoczynku”.

Sąd Najwyższy w wyroku z 2009 roku postawił tezę, iż właściciele lokali nie mogą podejmować uchwał ingerujących w prawa odrębnej własności lokali. Jednocześnie Sąd Rejonowy w Warszawie z 2018 roku uznał uchwałę o maksymalnym posiadaniu dwóch kotów i dwóch psów za naruszenie prawa własności.

W praktyce oznacza to, iż wspólnoty mogą regulować sposób trzymania zwierząt, ale nie mogą całkowicie zakazać ich posiadania.

Efekt odstraszający działa

Rosnąca liczba wyroków przeciwko właścicielom hałaśliwych zwierząt ma efekt edukacyjny. jeżeli działania sąsiada zakłócają ponad przeciętną miarę normalne korzystanie z nieruchomości i prowadzi to do powstania szkody, poszkodowany może domagać się odszkodowania.

Szkoda może wyrażać się zarówno w utracie wartości nieruchomości, jak i w naruszeniu dóbr osobistych oraz cierpieniu moralnym spowodowanym koniecznością znoszenia uciążliwości.

Właściciele psów powinni pamiętać, iż prawo do posiadania zwierząt nie jest bezwzględne. Kończy się tam, gdzie zaczyna się prawo sąsiadów do spokoju i ciszy w swoich domach. W dobie rosnącej gęstości zabudowy i coraz większej świadomości prawnej mieszkańców, tolerancja dla hałaśliwych zwierząt systematycznie maleje.

Idź do oryginalnego materiału