12 marca 2025 dziennik
Stoję w klatce schodowej przy wejściu na parter, trzymając w dłoni starą metalową konewkę, jakby to była jedyna broń, jaką jeszcze mam. Na podłodze pierwszego piętra zwykle rozstawiałam gliniane doniczki z pelargoniami, lawendą i fiołkami, ale dziś panuje tam totalny chaos: trzy doniczki rozbite, ziemia rozsypana po zadrapanej linoleum, a płatki leżą jak ofiary burzy. Powietrze przesycone jest wilgocią, pleśnią i lekko metalicznym posmakiem poręczy. Z mieszkania nr12 dudni głośna muzyka elektroniczna z ciężkimi basami.
Jadwiga Kowalska, w kolorowym szlafroku w kwiatki i z siwymi włosami zebranymi w ciasny kok, patrzy na sprawcę nowy czarny rower przywiązany łańcuchem do poręczy, stojący dokładnie tam, gdzie rosły jej kwiaty.
Kto to znowu tak zrobił? mamrocze, a jej głos drży ze złości. Moje kwiaty! Hodowałam je pół wieku, a tu barbarzyńcy!
Drzwi mieszkania nr12 otwierają się i na klatkę wbiega Nikodem, dwudziestosiedmioletni sąsiad w szarej sportowej koszulce i krótkich spodenkach. Jego ciemne włosy są rozczochrane po treningu, a w ręku trzyma butelkę wody z jaskrawoczerwoną etykietą.
Jadwigo, po co krzyczysz? pyta, rozglądając się po bałaganie. To tylko przez doniczki? Zanim wjechałem, postawiłem rower, a tu się przewróciły. Kupię nowe, nie ma sprawy.
Nikodem macha konewką w stronę Jadwigi, a woda rozpryskuje się po podłodze.
Nie sprawa, a serce tej klatki! A wy, młodzież, tylko walić potraficie!
Nikodem przewraca oczami, popijając wodę.
Serce? Babciu, to rośliny. Mój rower potrzebny mi do siłowni, mam pracę. A te doniczki zajmują całe miejsce!
Z mieszkania wyłania się Grażyna, młodsza siostra Nikodema. Ma jasne włosy związane w niechlujny kok i w ręku trzyma podniszczony podręcznik psychologii, bo szykuje się do egzaminu na studiach. Na koszuli wisi napis Dream Big.
Nikodemie, naprawdę? mówi, patrząc na połamane doniczki. Jadwigo, wybacz mu, nie pomyślał. Sprzątnę to.
Jadwiga zrzuca z siebie warkocz, a jej oczy błyszczą za okularami.
Nie pomyślał? To egoizm, Grażynko! Wy, młodzi, o sobie myślicie! Moje kwiaty cieszyły cały dom, a on je w śmietnik wrzuca!
Z góry schodzi Marzena, trzydziestopięcioletnia matka dwójki dzieci z mieszkania nr15. Pcha wózek z małym synkiem, a jej dżinsy są poplamione jabłkowym musem. Za nią podąża starsza córka, Lidia, z plecakiem.
Co to za hałas? pyta, spoglądając na bałagan. Nikodemie, to ty rozbiłeś kwiaty? Jadwiga ma rację, to nasza klatka się pięknieje dzięki nim!
Nikodem rzuca butelkę na parapet, który dzwoni o szybę.
Pięknieje? Połowa już więdnie! Lepiej wymieńcie żarówki w klatce niż podlewacie te rośliny!
Z mieszkania nr10 wychodzi Olek, samotny programista, trzymający laptopa pod pachą. Jego okulary spadają na nos, a koszulka z logo Linux jest pomarszczona.
Nikodemie, nie bądź taki, mówi, poprawiając okulary. Kwiaty to ekologia, tlen. Twój rower mógłby leżeć w piwnicy.
Nikodem podnosi głos.
Ekologia? Olek, jesteś tu raz w miesiącu, wpatrzony w kod! A gdzie mam postawić rower?
Klatka zamieniła się w arenę, a rozbite doniczki stały się symbolem wojny sąsiadów, z których każdy widział w kwiatach coś innego.
Kolejnego dnia konflikt wrócił z nową siłą. Jadwiga przyniosła nowe doniczki z piwnicy, gdzie trzymała zapas, i demonstracyjnie podlała pelargonie, rycząc o niegrzecznej młodzieży. Jej szlafrok falował, a konewka mieniła się pod słabym światłem lampy. Nikodem, wróciwszy po treningu, zobaczył, iż jego rower znów stoi w kącie, otoczony pustymi doniczkami, i zawołał siostrę:
Grażyno, co to za cyrk? krzyczy, wskazując na doniczki. Mówiłem, iż potrzebuję miejsca!
Grażyna, siedząca przy kuchennym stole w ich mieszkaniu, otoczona notatkami, odkłada podręcznik.
Nikodemie, nie zaczynaj. Rozmawiałam z Jadwigą jest naprawdę zdenerwowana. Może się przeprosisz?
Nikodem zrzuca buty, które z hukiem padają na podłogę.
Przeprosi