Pan Franek uciekł przed wodą na strych. Pan Grzegorz z żoną do altany na ogródkach działkowych. Kiedy fala opadła, nie mieli do czego wracać. Dziś jeden z nich ma ksywę "Księciunio", a drugi jest dobrym duchem barokowego zabytku - bo obaj żyją w pałacu. Od kiedy siedemnastowieczna siedziba austriackich arystokratów zamieniła się w hub pomocowy, przenocowała już ponad 1000 wolontariuszy.