Efektowne, ale zdradliwe. Osłonki mogą zniszczyć twoje rośliny. Winny jeden detal

6 godzin temu
Osłonki na rośliny to popularny wybór, za pomocą którego możemy dodać wnętrzom stylu. Nie każdy jednak jest świadom, iż mogą też szkodzić zielonym podopiecznym. Dlaczego tak się dzieje? Zwróć uwagę na jeden detal.
Pięknie kwitnące rośliny przykuwają uwagę i cieszą oko, ożywiając wystrój naszych wnętrz. Aby prezentowały się jak najlepiej, istotna jest ich odpowiednia ekspozycja. W tym celu chętnie sięgamy po różnego rodzaju osłonki: kolorowe, malowane czy też misternie rzeźbione. Z jednej strony podnoszą walory estetyczne roślinnych kompozycji, jednak z drugiej mogą stanowić realne zagrożenie dla zdrowia i życia naszych domowych upraw.


REKLAMA


Zobacz wideo Marieta Żukowska dostała drugie życie. "Prawie umarłam na planie. Byłam maszyną"


Rośliny w osłonach. Niepozorne ryzyko kryje się w jednym, drobnym szczególe
W odróżnieniu od klasycznych doniczek, osłonki nie mają otworów drenażowych, co uniemożliwia swobodny odpływ nadmiaru wody. Ta zalega w podłożu i stopniowo zaczyna odcinać dopływ powietrza do korzeni. W konsekwencji prowadzi do ich gnicia, rozwoju groźnych chorób grzybowych i finalnie do zamierania całej rośliny. Do typowych sygnałów przelania należy przede wszystkim:


żółknięcie liści,
więdnięcie,
pojawienie się pleśni na powierzchni podłoża.


Czy można sadzić rośliny w osłonkach? Wybierz odpowiedni rodzaj
Podczas wyboru osłonki idealnej zwróć uwagę przede wszystkim na jej rozmiar. najważniejsze jest, aby była o wiele większa niż sama doniczka. Dzięki temu z łatwością sprawdzisz jej wnętrze i ewentualnie pozbędziesz się nadmiaru zalegającej na dnie wody. Sprytnym rozwiązaniem będzie też wsypanie na dno osłonki keramzytu (granulat powstający w wyniku wypalania gliny). Rekomendowana warstwa drenażowa powinna wynosić około 2-3 cm grubości. Wchłonie nadmiar wilgoci, a ty wyeliminujesz problem gnicia korzeni w przyszłości.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.


Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału