„Don’t hate the player, hate the game” w Galerii Bielskiej BWA

2 dni temu

Jeszcze nieco ponad dekadę temu malarstwo było w odwrocie. Wystarczy sięgnąć do historii wystaw kuratorskich Bielskiej Jesieni, by zobaczyć, jak w erze zdominowanej przez inne, nowsze media, obiekty i prace postkonceptualne, malarstwo próbowano reanimować poszerzając jego definicje i przeszczepiając kategorię „malarskości” na grunt innych dziedzin. Dziś wystarczy przejść się po losowych galeriach, by natrafić przede wszystkim na obrazy, i to nie w żadnym rozszerzonym polu, a takie, jak w czasach Albertiego – łatwe do przechowywania, transportowania i gromadzenia oleje na płótnie. Jak na skalę tego renesansu, o samym medium rozmawia się jednak zaskakująco niewiele. Na multum wystaw malarskich przypada w ostatnich latach skąpa ilość ekspozycji o malarstwie. Całkiem spora część publiki, zwłaszcza tej środowiskowej, jest malarskim urodzajem wręcz zmęczona i sfrustrowana. Jaka jest przyczyna tej sytuacji podwójnego związania, w której się znaleźliśmy? Najkrótsza odpowiedź brzmi: rynek.

Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Jagoda Czarnowska, „Prawdziwy koń”, 2021, olej, płótno, 46×61 cm, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA

Uwarunkowania ekonomiczne kształtowały charakter malarstwa niemal od zawsze. Mecenat kościelny i narzucone przezeń ramy, od wczesnego średniowiecza po kontrreformacyjne wytyczne Karola Boromeusza, decydował w znacznym stopniu o charakterze sztuki sakralnej, do XVIII wieku dominującej w kontekście europejskim. O tym, iż poza owe ramy nie warto wybiegać, przekonał się choćby Tintoretto, zmuszony do zeznawania przed sądem inkwizycyjnym za swoją Ostatnią wieczerzę. Gusta i oczekiwania arystokratyczne w oczywisty sposób nadawały ton obrazom malowanym na dworach i zdobiącym reprezentacyjne przestrzenie, a ambicje i światopogląd dziewiętnastowiecznej burżuazji – obrazom wystawianym na paryskich Salonach. Dziś rynek, od kilku lat pęczniejący, w obliczu społeczno-polityczno-ekologicznych kryzysów i niepewności zasilany przez kapitał całej rzeszy nowych kolekcjonerów i kolekcjonerek, szukających sposobów na jego zabezpieczenie i pomnożenie, jest kluczową siłą formującą malarski krajobraz. Coraz mniej liczą się w nim pojedyncze, autonomiczne obrazy, a coraz bardziej „artystyczne profile” poszczególnych artystek i artystów.

Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Widok wystawy „Don’t hate the player, hate the game”, Galeria Bielska BWA, fot. Krzysztof Morcinek, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Agata Słowak, „Kotek”, 2022, olej na płótnie, 12×18 cm, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Łukasz Radziszewski, „Borówka amerykańska”, 2022, olej, pastel, płótno, 60×40 cm, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA
Michał Żytniak, „Łóżko piętrowe z siedmioma Polakami w Londynie”, 2024, akryl, płótno, 100×150 cm, dzięki uprzejmości Galerii Bielskiej BWA

Jak w każdej poprzedniej epoce relacja między osobami artystycznymi a rynkiem ma jednak wiele odcieni. Uprawianie malarstwa niekoniecznie musi oznaczać koniunkturalizm i schlebianie gustom kupujących, nieraz niewybrednym. Wystawa Don’t hate the player, hate the game nie próbuje rynku sztuki romantyzować i powielać opowiastek w typie „od pucybuta do milionera”, nie jest jednak również kaznodziejską tyradą wymierzoną we wszystkich jego uczestników. W siedmiu rozdziałach przyglądamy się sposobom artystycznego funkcjonowania w niesprzyjającym środowisku kapitalizmu, bardziej drapieżnego i z ducha dziewiętnastowiecznego, niż w jakimkolwiek innym obszarze kultury. Jak malarki i malarze próbują grać w rynkową grę, żeby nie stać się jedynie pionkami? Jakie alternatywne formy relacji z odbiorcami i mecenaskami proponują? Jak wykorzystują powab malarskiego medium, by dzięki uwodzącego przedmiotu krytycznie opowiedzieć o fetyszyzmie towarowym? Jak używają dziedzictwa dawnych mistrzów i możliwości nowych technologii? Czy próbują czasem ukąsić rękę, która ich karmi?

Obraz był, jest i będzie również towarem. Dobry obraz poznać można po tym, iż zawsze pozostało czymś więcej.

Idź do oryginalnego materiału