
Glediczja trójcierniowa na Eglinton przy Rumsey Road, w trakcie wycinki. Geoff Kettel ze Stowarzyszenia Mieszkańców Leaside mówi, iż 25 czerwca zaczął odbierać telefony od sąsiadów zaniepokojonych nagłą wycinką drzewa.
Spółka deweloperska Mod City z Toronto znalazła się w centrum kontrowersji po tym, jak bez zezwolenia usunięto duże, lubiane przez mieszkańców drzewo na działce przy Eglinton Avenue East w dzielnicy Leaside. Śledztwo w tej sprawie prowadzą w tej chwili służby miejskie.
Deweloper pracuje nad budową czteropiętrowego budynku na narożnej działce, która uchodzi za atrakcyjną lokalizację inwestycyjną. Problemem okazała się rosnąca tam Glediczja trójcierniowa o średnicy ok. 80 centymetrów. Miasto nie wydało zgody na jej usunięcie. Co więcej, w marcu komisja ds. dostosowań przyjęła kompromisowy plan – inwestor mógł przesunąć budynek bliżej ulicy, aby drzewo zachować.
Jednak 25 czerwca sąsiedzi usłyszeli odgłosy pił mechanicznych, a drzewo zostało wycięte. Niecały tydzień później deweloper złożył wniosek o pozwolenie na budowę parkingu w miejscu, gdzie rosło drzewo.
– Oni oszukują system. Z pewnością tak to wygląda – skomentowała radna Rachel Chernos Lin w rozmowie z CBC Toronto.
Mieszkańcy w szoku, śledztwo trwa
Na ogrodzeniu budowy przy 712 Eglinton Ave. E. pojawiła się informacja o toczącym się dochodzeniu w sprawie nieuprawnionego usunięcia drzewa. Firma Mod City odmówiła komentarza dla mediów.
Według przepisów, nielegalna wycinka może skutkować grzywną sięgającą 100 tysięcy dolarów. Jednak zarówno radna Chernos Lin, jak i Geoff Kettel z Leaside Residents Association podkreślają, iż obecne kary są niewystarczające.
– Jeśli traktuje się to jako koszt prowadzenia działalności, to nie jest to żadne odstraszanie. Potrzebujemy surowszych sankcji – powiedział Kettel, który śledził sprawę od ponad roku.
„Zaczęłam płakać, gdy to zobaczyłam”
Dla mieszkańców strata drzewa to nie tylko kwestia estetyczna.
– Zaczęłam płakać, bo widziałam, jak je wycinają. Polegaliśmy na nim – dla cienia, świeżego powietrza i jego piękna – mówiła Karen Hwang, sąsiadka działki, która mieszka w Leaside od 35 lat.
– Wszystko było w chaosie. Myśleliśmy, iż drzewo zostało uratowane, ale okazało się, iż nie – dodał Kettel.

Radna Rachel Chernos Lin (Don Valley West), widoczna na zdjęciu przed posesją przy Eglinton Avenue E., mówi, iż ona i jej pracownicy szukają sposobów na surowe ściganie osób wycinających chronione drzewa bez zezwolenia.
Według Chernos Lin, deweloper został wcześniej zachęcony do złożenia wniosku o odstępstwo w planie zagospodarowania – rozwiązanie to miało pogodzić interesy inwestora z ochroną drzewa. Sam wniosek o usunięcie drzewa został złożony już w październiku zeszłego roku i odrzucony przez miasto.
Konflikt przepisów i walka o zieleń
Chernos Lin podkreśla, iż Toronto od lat pracuje nad zwiększeniem pokrycia miasta koronami drzew – celem jest osiągnięcie 40% do 2050 roku (w 2018 roku było to około 30%). Dlatego też choćby drzewa rosnące na prywatnych działkach nie mogą być wycinane bez zgody miasta, jeżeli ich średnica przekracza 30 cm.
Jednocześnie zaznacza, iż miejskie przepisy ochrony zieleni często ustępują przed prowincjonalnymi regulacjami planistycznymi, co ogranicza możliwości miasta w zakresie egzekwowania kar.
– Rozważamy nowe środki, by taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości – zapowiedziała radna.
Do czasu zakończenia śledztwa urzędnicy nie udzielają dalszych komentarzy.
Na podst. CBC