Anna czekała na swój pociąg, delektując się ciepłymi promieniami jesiennego słońca. Nareszcie! W końcu udało jej się znaleźć pracę w stolicy. Została zaproszona.
Od dzieciństwa Anna marzyła, aby zostać projektantką. Uwielbiała tworzyć piękno wokół siebie i dzielić się nim z innymi.
Oczywiście, piękno współczesnej sztuki designu wymagało kreatywności i szerokiej wyobraźni. Ale Annę to nigdy nie przerażało, podobnie jak kaprysy klientów.
Każde nowe zlecenie traktowała jako kolejne wyzwanie, aby udowodnić, iż wybrała adekwatny zawód i zajęcie, które sprawia jej przyjemność. To właśnie ją zauważono i zaproszono do pracy w Warszawie.
Zanurzona w swoich myślach, Anna nie zauważyła, jak obok niej usiadł młody mężczyzna z plecakiem.
– Do Warszawy?! – zagadnął jako pierwszy.
– Tak! – Anna uśmiechnęła się. – Pan też?
– Wracam do domu. Byłem odwiedzić babcię i dziadka. Uwielbiam do nich jeździć o tej porze roku. Wszystko dookoła złoci się. Mógłbym zamieszkać w ich ogrodzie na zawsze. A chleb babci w tym czasie smakuje wyjątkowo…
– Ojej, jak pięknie pan to opisał. Jestem pewna, iż mógłby pan opowiadać jeszcze wiele o swojej rodzinie. Ale nasz pociąg już nadjeżdża…
– Miło było porozmawiać, choć tak krótko… – pożegnał się chłopak.
Jakie było ich zdziwienie, gdy po kilku minutach, wchodząc każde do swojego przedziału, młodzi ludzie zorientowali się, iż są sąsiadami!
Dla obojga ta podróż stała się wyjątkowa. Minęła w mgnieniu oka. Okazało się, iż Anna i Michał mają niemal podobne zawody – oboje tworzyli piękno wokół siebie.
Michał był artystą. Jego prace często zdobiły domy ludzi.
Rozmawiali przez całą drogę, jak starzy przyjaciele.
Po przybyciu do Warszawy Anna i Michał umówili się na kolejne spotkanie. Anna zapisała swój numer telefonu na kartce i wręczyła Michałowi.
Następnego dnia Anna pojechała do biura firmy, która ją zaprosiła do pracy. Zanurzona w nowościach, choćby nie zauważyła, jak minął prawie tydzień, a Michał do niej nie zadzwonił.
Było jej smutno. Wydawało się, iż ich znajomość mogła stać się wyjątkowa. A tu – cisza. Niestety, nie miała jego numeru telefonu.
W pośpiechu zdążyła napisać tylko swój…
A jeżeli nie zadzwonił, Anna nie chciała się narzucać.
Czas mijał. Nadeszła zima i czas świąt noworocznych. Młoda dziewczyna miała bardzo dużo pracy. Dobrze rekomendując się od pierwszych dni, szef zaczął powierzać jej coraz poważniejsze projekty.
A jej to tylko cieszyło. Nie przerażały ją ani kaprysy klientów, ani rozmiar zleceń, ani terminy. Dobry zarobek pozwolił wynająć lepsze mieszkanie, a z czasem kupić samochód. Anna nigdy też nie zapominała o rodzicach, wysyłając im zawsze prezenty.
– Aniu, córeczko, przyjedź na Nowy Rok do domu. Tęsknimy za tobą z tatą.
– Mamo, naprawdę nie mogę. Nie gniewaj się. Przyjadę po świętach. Obiecuję…
Rozłączając telefon, Anna nagle przypomniała sobie o pociągu i… Michale. Nie mogła zapomnieć wspólnej podróży z nim.
I znowu zrobiło jej się smutno.
– Ciekawe, czy w noworoczną noc zdarzają się cuda? – pomyślała Anna. Dla niej prawdziwym cudem byłoby znów spotkać Michała.
Kończąc rok sukcesami, szef ogłosił, iż odbędzie się firmowy bankiet. Anna nigdy nie była na takiej imprezie, więc postanowiła, iż czas odwiedzić salon piękności. Ale wcześniej kupiła przepiękną suknię, w której wyglądała olśniewająco.
Impreza trwała w najlepsze. Wszyscy się nawzajem chwalili, a mimo to omawiali projekty z mijającego roku.
Nagle do grupy, w której była Anna, podszedł szef z młodym mężczyzną.
– Poznajcie naszego wieloletniego partnera, artystę pana Michała.
Anna zamarła. To był on… A Michał od razu zwrócił się do niej:
– Dałaś mi zły numer. Były błędne cyfry. Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. Gdybym wiedział, iż tutaj pracujesz, znalazłbym cię dawno temu.
Na chwilę zapadła niezręczna cisza.
– Skoro już się znacie, to ja się oddalę – z uśmiechem powiedział szef.
Po Nowym Roku, zgodnie z obietnicą, Anna pojechała do rodziców. Ale już nie sama. Michał był z nią i więcej jej nie opuszczał. Bał się, iż znów się zgubią, śmiał się.
A dziewczyna, jak w dzieciństwie, uwierzyła, iż w Nowy Rok cuda jednak się zdarzają.