**Dziennik – wtorek, 10 października** Kochałem swój balkon. Zwłaszcza w piątkowe poranki, gdy miasto podemną jeszcze śpi, a ja, wolny i spełniony kierownik w banku, już wyczuwałem weekend w powietrzu. Pachniało ozonem po nocnym deszczu i kwitnącymi lipami. Popijając letnią kawę, spojrzałem na starannie ułożone w kącie wędki. Nowy spinning, lśniący kołowrotek, pudełko z woblerami […]