Zrozumiałam, jak świetnie jest odpoczywać bez męża. Teraz tylko tak chcę spędzać urlop, ale on jest kategorycznie przeciwny

przytulnosc.pl 5 dni temu

Tak się złożyło, iż do tego roku wszystkie swoje urlopy spędzałam z mężem. Albo z mężem i dziećmi. Ja i Andrzej pobraliśmy się, kiedy byłam na trzecim roku studiów i jeszcze nie pracowałam.

Wtedy tylko on nas utrzymywał i nie było mowy o wypoczynku. Dopiero po kilku latach, kiedy już i ja pracowałam, zaczęliśmy razem brać urlop.

Potem pojawiły się dzieci i zaczęliśmy wypoczywać już we czworo. I mniej więcej wtedy wypoczynek przestał być wypoczynkiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

Dla Andrzeja w zasadzie nic się nie zmieniło. Jego zadanie było jedno — wyłożyć połowę sumy i dalej już wypoczywać. Ja natomiast szukałam biletów, hoteli, pakowałam walizki, zabawiałam dzieci, pilnowałam, aby wszyscy byli nakarmieni, napojeni, posmarowani kremem przeciwsłonecznym i nie wkładali do ust byle czego (w tym mąż).

I taki wypoczynek bardziej przypominał pracę niani, która opiekuje się trójką dzieci, przy czym sama za to jeszcze płaci. Ale wtedy traktowałam to jako coś nieuniknionego i choćby nie zastanawiałam się, iż na urlopie można naprawdę czerpać przyjemność.

Nawet gdy dzieci dorosły i zaczęliśmy jeździć na urlop we dwoje z mężem, sytuacja nie poprawiła się znacząco. Wcześniej, być może dlatego, iż większość mojej uwagi skupiała się na dzieciach, Andrzej nie szczególnie się wyróżniał. A tu został moim jedynym „dzieckiem” i postanowił pokazać się w całej okazałości.

I zachowywał się odpowiednio. Wiecznie mu się wszystko nie podobało. To łóżko w pokoju za miękkie, to na śniadaniu owsianka niesmaczna, to na plażę daleko jechać, to w restauracji drogo, to na zewnątrz za gorąco, to na wycieczce nudno i w ogóle, po co na nią pojechaliśmy — lepiej byśmy sami pospacerowali.

Cały wypoczynek codziennie od rana do wieczora słuchałam tego marudzenia. Jednak gdy następnym razem zaproponowałam mężowi, aby sam zorganizował nasz czas wolny, odmówił, oświadczając, iż nic nie wie i nie potrafi. Ale narzekać i krytykować nie przestał.

A w tym roku tak się złożyło, iż Andrzeja zatrzymali w fabryce, odwołując go z urlopu, bo wydarzyła się jakaś sytuacja awaryjna. I żeby wypoczynek nie przepadł, zaprosiłam ze sobą przyjaciółkę. I to była najlepsza decyzja w moim życiu!

Jakże dobrze spędzać czas z osobą, która jest pozytywnie nastawiona do wszystkiego! Anna sama w sobie jest aktywną osobą, takim królikiem Duracell, a tu wszystko u niej jakby dziesięciokrotnie się wzmocniło. Przyjaciółka budziła mnie wcześniej rano, mówiła, jaki wspaniały dzień i jak cudownie, iż tu przyjechałyśmy.

Razem szłyśmy na śniadanie, a potem proponowała jakieś aktywności. Słowo honoru, przez tyle lat nie myślałam, iż nad morzem można robić coś jeszcze, oprócz chodzenia na plażę i jeżdżenia na nudne wycieczki historyczne.

A Anna otworzyła mi inną stronę wypoczynku. Z nią odwiedziłyśmy kilka małych, ale bardzo klimatycznych i smacznych restauracyjek. Skoczyłyśmy na bungee. Zorganizowałyśmy sobie sesję zdjęciową w pięknym ogrodzie. Poszłyśmy na wycieczkę do winiarni z degustacją.

I nie było żadnego marudzenia, skarg ani niezadowolenia. Po raz pierwszy w życiu wróciłam do domu wypoczęta. I zrozumiałam, iż teraz chcę tak zawsze wypoczywać. Tym bardziej, iż Annie też wszystko się podobało i powiedziała, iż z przyjemnością będzie mi towarzyszyć w takich wyjazdach również w przyszłości.

Pomyślałam, iż i Andrzejowi ten pomysł się spodoba. Jemu przecież nie podoba się wypoczywać ze mną, niech więc jeździ z przyjaciółmi albo sam. Byłam choćby gotowa kupować mu bilety i rezerwować hotele. Ale mąż niespodziewanie był przeciwny.

— Jeszcze czego! — powiedział. — Jesteśmy mężem i żoną i powinniśmy wypoczywać razem. Nie dopuszczę, żebyś gdzieś jeździła ze swoją koleżanką. Kto wie, czym się tam będziecie zajmować!

— Sam przecież cały czas narzekasz, iż nic ci nie pasuje — odpowiedziałam. — I nie martw się, nie będę cię zdradzać. My z Anną i tak będziemy miały czym się zająć.

— Aha, wiem ja, czym kobiety zajmują się w kurortach! — prychnął mąż. — jeżeli chcesz, możemy jeździć we troje, ale samej z koleżanką już cię nie puszczę.

I jestem po prostu wściekła! Oczywiście, nie zamierzam tam z nikim romansować, już nie w tym wieku. Ale ledwo poczułam smak normalnego wypoczynku, a Andrzej musiał wszystko popsuć! Naprawdę, jak pies ogrodnika.

Idź do oryginalnego materiału