**Mruczek zniknął**
Halino, jesteś w domu? Marek wpadł do mieszkania i znieruchomiał, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała skulona i głośno łkała. Nic nie zrozumiałem z tego, co mówiłaś. Płakałaś tak, iż słów nie dało się rozróżnić. Telefon, na złość, padł. Co się stało, Halino? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.
Mruczek zniknął ledwo wyszeptała Halina. Nie ma go w domu.
Jak to zniknął?! zdziwił się Marek. Gdzie mógł się podziać? Może się gdzieś schował w mieszkaniu?
Nie. Twoja siostra Wika Powiedziała, iż przypadkowo wybiegł na klatkę schodową, gdy wychodziła z Michaśkiem na spacer. Ale ty rozumiesz, Marku, nasz Mruczek Sam by nie wyszedł. Po co mu ulica, skoro ledwo tam nie zginął? Myślę, iż ona go specjalnie wypuściła
Co?! Marek zacisnął pięści. Gdzie ona jest teraz? Gdzie Wika?
Wyszła do sklepu Nie wiem. Szukałam Mruczka cały czas, ale go nigdzie nie ma. Nikt go nie widział. Jak to możliwe, Marku? Czy naprawdę ktoś jest w stanie do takiej podłości? Wyrzucić bezbronne stworzenie na ulicę. Zimą. Czy to ludzkie?
Ludzie nie. Ale Wika Wika może. Zwłaszcza iż już kiedyś coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś już jej tu nie będzie. Ech, po co w ogóle ją wpuściliśmy.
***
Miesiąc temu
Marek szedł w stronę przystania, gdy nagle zauważył coś szarego pod warstwą śniegu.
Najpierw pomyślał, iż to kamień. Ale kamień był dziwny nie tylko leżał, ale i drżał jak stara lodówka.
Może to przykuło jego uwagę. Nigdy nie widział, by kamienie trzęsły się z zimna.
Z ciekawości zszedł z drogi i podszedł bliżej.
Dopiero wtedy zobaczył, iż to nie kamień, ale mały szary kotek.
No proszę mruknął Marek, drapiąc się po głowie. Co ty tu robisz, malutki?
To było pytanie retoryczne.
Każdy wiedział, co robią domowe zwierzęta na ulicy. Walczą o przetrwanie I ten kotek po prostu próbował przeżyć.
Nie miauczał, nie wzywał pomocy Po prostu leżał i drżał.
Wyglądało na to, iż pogodził się z losem. Nie prosił ludzi o nic. Tylko próbował się ogrzać.
Marek delikatnie podniósł go, strzepując śnieg z sierści, wsunął pod kurtkę i ruszył w stronę nadjeżdżającego tramwaju.
W drodze do domu przypomniał sobie, iż Halina od dawna marzyła o takim kocie szarym w prążki, ale zawsze brakowało czasu, by zajść do schroniska.
A tu los sam go rzucił pod nogi. A gdy los coś daje trzeba brać.
Halino, mam dla ciebie niespodziankę powiedział wesoło, wchodząc do mieszkania.
Och, ostatnio po prostu mnie rozpieszczasz uśmiechnęła się żona, wychodząc do przedpokoju. Najpierw złote kolczyki, potem nowy telefon, o którym marzyłam, potem bilety do kina. Co tym razem? Wyjazd w góry?
Lepiej! zaśmiał się Marek i, rozpinając kurtkę, wyjął kotka. Proszę! Znalazłem go na ulicy. Chciałaś właśnie takiego, prawda? Szarego w prążki?
Boże westchnęła Halina. On jest całkiem zmarznięty, biedactwo. Dawaj go tu, ogrzeję. A ty się rozbieraj, umyj ręce i chodź do kuchni. Obiad gotowy.
Halina znów spojrzała na kotka i uśmiechnęła się: Jaki on śliczny
Tak w domu Marka i Haliny pojawił się Mruczek. Długo zastanawiali się nad imieniem, przerobili wiele opcji, ale ostatecznie wybrali klasykę.
Myślę, iż Mruczek pasuje mu lepiej niż jakiś Tom czy Lukasz.
Zgadzam się, kochanie.
Ta radosna chwila wydarzyła w listopadzie, gdy spadł pierwszy śnieg. Więc kotek nie poznał uroków życia na ulicy zimą.
I dobrze. Dla wielu to ostatnia próba
Przez dwa tygodnie, które Mruczek spędził w nowym domu, Halina i Marek bardzo się do niego przywiązali.
A adekwatnie pokochali go od pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym coraz bardziej.
Kotek też pokochał Halinę i Marka dobrych ludzi. Tacy nie skrzywdzą i nie wyrzucą na ulicę, jak poprzedni właściciele. Był spokojny.
Nawet gdy przypadkiem zrzucił coś ze stołu lub komody, nie krzyczeli na niego, tylko prosili, by następnym razem był ostrożniejszy.
Oczywiście! mruczał w odpowiedzi Mruczek, po raz dziesiąty tego dnia wskakując na komodę i zrzucając pilot.
Wszystko było dobrze, aż pewnego poranka zapukał ktoś do drzwi.
Kto to może być w niedzielę o świcie? Marek przetarł oczy i spojrzał na zegar była wpół do siódmej.
Za oknem wciąż było ciemno.
Może sąsiedzi? zasugerowała Halina. Może coś się stało?
Zaraz sprawdzę.
Gdy Marek otworzył dr

8 godzin temu







