Spółka INEKO RCS przejmuje odpowiedzialność za 100 procent miejskich terenów zielonych. Dotąd obsługiwali około 60% powierzchni – głównie centrum, parki, place zabaw. Teraz dojdą osiedla, skwery, drogi i tereny „z marginesu”.
– To nie było zaskoczenie, to był plan od lat – mówił prezes spółki Artur Pankowski na antenie Radia Gorzów. Jak dodał, zakres zadań obejmuje m.in. koszenie, pielenie, podlewanie, pielęgnację żywopłotów, opróżnianie koszy, a choćby malowanie ławek. Nie obejmuje jednak nasadzeń drzew i krzewów, bo to zadanie miasta.
Spółka już uzupełniła sprzęt i prowadzi rekrutację. – Pracownicy są po badaniach, sprzęt gotowy, wszystko ma ruszyć płynnie – zapewnia Pankowski.
Koszenie? Zgodnie z harmonogramem, ale...
Mieszkańcy Gorzowa regularnie dzwonią i piszą w sprawie zieleni. Skargi są różne:
„Za długo nie kosili”
„Trawa spalona, bo za często koszona”
„Koszą, a zostawiają syf”
„Dlaczego w centrum równo, a na osiedlu busz?”
INEKO odpowiada, iż działa zgodnie z harmonogramem ustalonym z miastem. Na niektórych terenach koszenie odbywa się częściej, np. w centrum, przy ścieżkach i placach zabaw. W innych miejscach – raz lub dwa razy w sezonie. Tam trawa ma rosnąć celowo – dla bioróżnorodności.
Gorzowianie: mniej betonu, więcej cienia
Mocne głosy mieszkańców wybrzmiały w radiowej sondzie. Gorzowianie chcą więcej zieleni, placów zabaw z cieniem, miejsca do odpoczynku z dziećmi, a nie „betonowej patelni”. Skarżą się, iż latem nie ma gdzie się schować i iż choćby lody trzeba kupować w mieście, bo na bulwarze „drogo i pusto”.
Radni też mają dość „betonozy”
W tej samej audycji głos zabrali radni: Jerzy Sobolewski (PO), Albert Madej (Gorzów Plus) i Roman Sondej (PiS). Ich komentarze były zgodne – Gorzów potrzebuje więcej zieleni.
– Gorzów nie ma czym przyciągać. Zieleń to podstawa, trzeba odejść od tej betonowej pustyni – mówił Sobolewski. Dodał, iż ważne są też miejsca dla dzieci i cień dla seniorów.
Madej przypomniał, iż ludzie chcą więcej ławek i mniej kostki, a Sądej dodał, iż w Rzeszowie zauważył coś, co warto by przenieść do Gorzowa: tabliczki informujące, dlaczego trawa nie jest koszona („dla owadów”) oraz akcje nasadzeń z mieszkańcami.
Radni podkreślają, iż nakłady na zieleń wzrosły ponad dwukrotnie w ostatnich latach – z 3,6 mln do ponad 7 mln zł rocznie. Ale wciąż brakuje „gospodarskiej ręki”.
Trzeba podlewać, zanim uschnie
Jednym z problemów jest brak regularnej opieki nad młodymi nasadzeniami. – Sadzimy drzewa, które potem usychają, bo nikt ich nie podlewa – zauważył Roman Sondej. Przykładem jest rondo katyńskie, gdzie „czerwony buk pamięci” był sadzony już kilka razy – i za każdym razem usychał.
Sondej uważa, iż trzeba w końcu stworzyć katalog nasadzeń, które wymagają podlewania. I dopilnować tego, zamiast powtarzać akcje pamiątkowe co roku „od zera”.
Zieleń jest, ale nie widać strategii
Choć INNEKO RCS przejmuje całość zieleni, przez cały czas brakuje czytelnej miejskiej strategii – co, gdzie i dlaczego. Nie wiadomo też, kto w mieście w imieniu mieszkańców decyduje o tym, co gdzie rośnie, a co usycha. Tego oczekują radni i mieszkańcy.
– „Nie chodzi o to, żeby była trawa. Chodzi o to, żeby ktoś wiedział, po co ona jest” - mówił w radiowej sondzie jeden z mieszkańców