W sobotę, 24 maja o 14:30 tarnowska Starówka zyska coś, czego dawno nie miała – elegancki, stylizowany zdrój. Brzmi może skromnie, ale w dobie miejskich betonowych pustyń i lipcowych upałów to całkiem poważna sprawa. I symboliczny początek większego planu: projektu „Tarnowskie oazy”, który ma uczynić miasto bardziej przyjaznym… i bardziej mokrym.
Woda z herbu, nie z nieba
Nowa studnia to nie byle jaki kranik. To żeliwna konstrukcja z herbem Tarnowa, z nutą historii i inspiracją rodem z czasów Archimedesa. Tak, dobrze czytacie – mamy śrubę Archimedesa w wersji artystyczno-symbolicznej. Woda leci, historia patrzy.
Zdrój nie tylko daje wodę, ale ma też dawać pretekst do przysiądnięcia, spotkania, westchnienia. Bo czemu nie? W końcu każdemu należy się chwila wytchnienia – choćby jeżeli to tylko przy miejskim zdroju, zamiast pod palmą na Majorce.

Jazz, ławki i drzewo do posadzenia
Muzyczną oprawę uroczystości zapewni dobrze znany Leliwa Jazz Band – klasyka lokalnej sceny i gwarant solidnego klimatu. Będzie elegancko, będzie kameralnie. Taka właśnie uroczystość: ani pompa, ani piknik – coś pomiędzy.
Projekt sfinansowała Rada Osiedla Starówka, co świadczy o tym, iż społeczność lokalna nie tylko narzeka, ale też robi coś konkretnego. Jak powiedział Ryszard Żądło z Rady:
– Wybraliśmy piękny, stylizowany zdrój uliczny, a wokół niego ławeczki. Chcemy tam zasadzić drzewo, które da cień – powstanie nam oaza: woda, cień i wytchnienie.
I trudno się nie zgodzić. Każda „oaza” zaczyna się od kropli wody i kawałka cienia. Reszta to już tylko kwestia ławki i dobrej woli.
To dopiero początek
Zdrój na Starówce to pierwszy z planowanych punktów projektu „Tarnowskie oazy”. W kolejnych latach podobne miejsca mają powstać:
- na ulicy Wałowej – przy baszcie i Centrum Multimedialnym,
- na Placu Ofiar Stalinizmu,
- oraz na Placu Sobieskiego, gdzie jesienią ma zostać posadzone drzewo (już wszystko uzgodnione, spokojnie – dokumentacja dopięta).
Koszt inwestycji w zdrój na Placu Sobieskiego wyniósł 20 tysięcy złotych.
Nie tylko infrastruktura, ale i klimat
Cały projekt to nie tylko fontanny i ławki. To próba odpowiedzi na pytanie, jak żyć w mieście, gdzie latem asfalt parzy, a cienia szuka się jak złota. „Tarnowskie oazy” mają być odpowiedzią – z wodą, zielenią i miejscem do złapania oddechu.
Czy zmienią oblicze Tarnowa? Zobaczymy. Na razie mamy zdrój i ławki oraz ludzi, którzy chcą, żeby miasto było trochę bardziej do życia.