Zagubiony Mruczek: Poszukiwaniami ulubieńca całej kamienicy

1 tydzień temu

**Mruczek zniknął**

Natalio, jesteś w domu? Igor wpadł do mieszkania i zastygł, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała skulona i głośno szlochała. Nic nie zrozumiałem przez telefon. Płakałaś tak, iż nie mogłem niczego się domyślić. A potem, na złość, bateria padła. Co się stało, Natalio? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha.

Mruczek zniknął ledwie wyszeptała Natalia. Nie ma go w domu.

Jak to zniknął?! Igor zmarszczył brwi. Gdzie mógł się podziać? Może gdzieś się schował w mieszkaniu?

Nie. Twoja siostra Wika Powiedziała, iż Mruczek przypadkiem wybiegł na klatkę, gdy wychodziła z Michaśkiem na spacer. Ale ty przecież wiesz, Igorze, nasz Mruczek Nigdy sam by nie wyszedł. Po co mu ulica, skoro tam niemal zginął? Myślę, iż ona go celowo wypuściła

Co?! Igor zacisnął pięści. Gdzie ona jest teraz? Gdzie Wika?

Podobno poszła do sklepu Nie wiem. Szukałam Mruczka cały czas, ale go nigdzie nie ma. Nikt go nie widział. Jak to możliwe, Igorze? Czy naprawdę ktoś może być tak podły? Wyrzucić bezbronne stworzenie na ulicę. Zimą. Jak można?

Zwykły człowiek nie. Ale Wika Wika może. Tym bardziej, iż już kiedyś coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś jej tu już nie będzie.

***

Miesiąc temu

Igor szedł w stronę przystanku, gdy nagle dostrzegł coś szarego pod warstwą śniegu.

Najpierw wydawało mu się, iż to kamień. Ale kamień był dziwny nie tylko leżał, ale i drżał, jak stara lodówka z czasów PRL.

To przykuło jego uwagę. Nigdy wcześniej nie widział, by kamienie trzęsły się z zimna.

Ciekawość kazała mu zejść z drogi i podejść bliżej.

Dopiero wtedy zobaczył, iż to nie kamień, ale mały szary kotek.

O rany mruknął Igor, drapiąc się po głowie. Co ty tu robisz, malutki?

Pytanie było retoryczne. Każdy wiedział, co robią domowe zwierzęta na ulicy. Walczyły o przetrwanie Tak jak ten kotek, który po prostu leżał i drżał.

Nie miauczał, nie wołał o pomoc Tylko się trząsł. Jakby już pogodził się z losem.

Igor delikatnie podniósł go, strzepując śnieg z futerka, a potem gwałtownie schował pod kurtkę i pobiegł na przystanek, gdzie właśnie podjeżdżał tramwaj.

W drodze do domu przypomniał sobie, iż Natalia od dawna marzyła o takim kocie szarym, w paski. Tylko jakoś nie było czasu, by wybrać się do schroniska.

A tu los sam go znalazł. A gdy los coś daje trzeba brać.

Natalio, mam dla ciebie niespodziankę uśmiechnął się Igor, wchodząc do mieszkania.

Ojej, ostatnio naprawdę mnie rozpieszczasz odparła żona, wychodząc do przedpokoju. Najpierw złote kolczyki, potem nowy telefon, o którym marzyłam, potem bilety do kina. Co tym razem? Wycieczka w góry?

Lepiej! rozpromienił się Igor i rozpiął kurtkę, wydobywając kotka. Proszę! Znalazłem go na ulicy. Przecież chciałaś takiego, prawda? Szarego w paski?

Boże Natalia zakryła usta dłonią. Jest całkiem zmarznięty, biedaczek. Dawaj go tu, ogrzeję. A ty się rozbieraj, umyj ręce i chodź na kolację. Już gotowa.

Spojrzała na kotka i uśmiechnęła się: Jaki śliczny

Tak w domu Igora i Natalii pojawił się Mruczek. Długo zastanawiali się nad imieniem, ale w końcu wybrali klasyczne.

Myślę, iż Mruczek pasuje mu bardziej niż jakiś Tom czy Lukasz.

Zgadzam się, kochanie.

To wydarzyło się pod koniec listopada, gdy spadł pierwszy śnieg. Kotek nie zdążył poznać uroków życia na ulicy zimą.

I dobrze. Dla wielu to ostatnia próba

Przez dwa tygodnie, które Mruczek spędził w nowym domu, Natalia i Igor bardzo się do niego przywiązali.

A adekwatnie pokochali go od pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym coraz bardziej.

Kot też pokochał ich byli dobrzy, ciepli. Nie skrzywdziliby go, nie wyrzucili, jak poprzedni właściciele. Dlatego czuł się bezpieczny.

Nawet gdy coś przypadkiem zrzucił ze stołu czy komody, nie krzyczeli na niego, tylko prosili, by następnym razem był ostrożniejszy.

Oczywiście! odpowiadał mruczeniem, po raz dziesiąty tego dnia wskakując na komodę i zrzucając pilot.

Wszystko było dobrze, dopóki pewnego dnia nie zapukano do drzwi.

Któż to może być w niedzielę o świcie? Igor przetarł oczy i spojrzał na zegar była wpół do siódmej.

Za oknem panowała jeszcze ciemność.

Może sąsiedzi? zastanowiła się Natalia. Może coś się stało?

Zaraz zobaczę.

Gdy Igor otworzył drzwi, zobaczył na progu swoją siostrę Wikę. I nie samą z pięcioletnim synem Michałkiem.

Cześć, braciszku uśmiechnęła się. Przyjechaliśmy w gości. Nie masz nic przeciwko?

adekwatnie to

Wiem, wiem, trzeba było uprzedzić. Zgadłam? Tylko u mnie taka sytuacja, iż nie zdążyłam. A o tej porze i tak byś nie odebrał. Więc postanowiłam przyjechać. Wpuścisz nas? I pomóż z walizką, bo ciągnęłam ją na czwarte piętro i myślałam, iż padnę.

Igor, oczywiście, wpuścił siostrę z siostrzeńcem. Ale walizka go zaniepokoiła. Zwykle nie przyjeżdża się z walizkami w gości.

Co się stało?

A co, nie widzisz? odpowiedziała pytaniem. Mąż mnie wyrzucił. Znalazł sobie inną, wyobrażasz? A ja nie mam gdzie iść. jeżeli nie masz nic przeciwko, pobędę u was trochę. Dopóki nie ogarnę, co dalej. Przy okazji razem powitamy Nowy Rok. Fajnie, co? Od czterech lat prawie się nie widujemy. A przecież jesteśmy rodziną.

Wiesz, dlaczego się nie widujemy Na kłamstwach trudno budować relacje.

Oj, daj spokój. Kto stare wspomina, temu oko wypada, jak mówią. Ile można mi to wypominać? No pomyliłam się, każdy popełnia błędy.

Igor chciał coś odpowiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.

Nie chciał zaczynać dnia od

Idź do oryginalnego materiału