Z życia wzięte. "Postawiłam teściową na nogi": Jednak jestem tą złą, bo nie wypieliłam grządek

3 dni temu
Zdjęcie: Zawiedziona synowa, źródło: YouTube/Kino Ukraińskie


I nie musisz się zasłaniać dzieckiem, miałam ich siedmioro — i ani jednego chwasta! Sąsiedzi już przylecieli na jej krzyk. Zbiegli się do ogrodzenia jak wrony i natychmiast dyskutowali o tym, co usłyszeli.

Antonina, widząc publiczność, była szczęśliwa, iż może spróbować. Mówiła różne rzeczy, podczas gdy ja stałam oniemiała. W końcu zmęczona hałasem wzięła oddech i powiedziała głośno, aby wszyscy sąsiedzi usłyszeli: "Nie chcę cię więcej widzieć tutaj. W naszej rodzinie nigdy nie było leniwych ludzi". Nic nie powiedziałam, przeszłam cicho obok teściowej, tylko mocniej tuląc dziecko w ramionach. Weszłam do domu, podeszłam do kredensu, włożyłam wszystko, co Antonina miała zażyć dziś wieczorem i rano, do specjalnego pudełka.

Nawet ich nie składając, wrzuciłam rzeczy syna i swoje do torby. Trzy dni później zadzwoniła Antonina: "Gdzie schowałaś to wszystko, co zapisał profesor? Poprosiłam Gosię, żeby to kupiła, a ona mówi, iż jeden słoik kosztuje 800 złotych. A te pisane w obcych językach nie są produkowane w naszym kraju i nie ma zamienników. Więc co ja mam zrobić? Wyjechałaś, obraziłeś się z jakiegoś powodu, a ja mam tu oddać duszę Bogu?"

Nic nie odpowiedziałam. Wyłączyłam telefon i wyjęłam kartę SIM. Rok temu, tuż przed narodzinami mojego syna, mój mąż nie zapanował nad samochodem na śliskiej drodze. Niejasno pamiętam, jak go odprowadzałam, jak zabrała go karetka, a rano po tym, jak zostałam matką... Nie chciałam niczego. Wszystko, co mnie otaczało, wydawało się niepotrzebne i zupełnie nieistotne bez mojego ukochanego męża.

Karmiłam i kołysałam synka mechanicznie — bo tak mi kazali. Z otępienia wyrwał mnie telefon: "Z teściową nie jest dobrze. Mówią, iż długo nie pożyje bez swojego syna." Natychmiast podjęłam decyzję. Natychmiast sprzedałam mieszkanie w stolicy. Część pieniędzy zainwestowałam w budowę nowego mieszkania, aby mój syn miał coś swojego, gdy dorośnie.

W tamtym roku nie żyłam — egzystowałam. Nie miałam czasu w sen, bo opiekowałam się zarówno teściową, jak i małym synkiem. Dziecko było niespokojne, a Antonina potrzebowała mojej całodobowej obecności. Dobrze, iż miałam pieniądze. Zwróciłam się do najlepszych specjalistów ze wszystkich zakątków kraju, aby przyjechali ją zbadać. Kupiłam wszystko, co przepisali, i w końcu Antonina wróciła do normalnego życia. Najpierw oprowadzałam ją po pokoju, potem po podwórku. W końcu kobieta stała się tak silna, iż zaczęła chodzić o własnych siłach, a potem...

Nie chcę jej więcej znać ani o niej słyszeć. Niech sama szuka tego, czego potrzebuje, by wyzdrowieć. Przynajmniej byłam na tyle mądra, by nie wydawać na nią wszystkich pieniędzy. Teraz przeprowadziliśmy się z synem do nowego mieszkania.

Nie sądziłam, iż tak to będzie wyglądać. Chciałam mieszkać z matką męża, bo jestem sierotą. Ale jest, jak jest. Tylko mojego syna trzeba nauczyć, iż nie każdy zasługuje na dobre traktowanie. Niektórym bardziej zależy na czystym ogrodzie warzywnym.

Idź do oryginalnego materiału