Dom, w którym mieszkam, to nie tylko cztery ściany. To miejsce, gdzie spędziłam najpiękniejsze lata mojego życia. Każda deska podłogi, każdy zakątek przypomina mi o moim mężu, Wiktorze. To on własnymi rękami zbudował ten dom. Razem z nim sadziłam drzewa w ogrodzie, razem malowaliśmy ściany na ulubiony kolor dzieci. Kiedy odszedł kilka lat temu, ten dom stał się moim schronieniem i ostatnią pamiątką po wspólnym życiu.
Kiedy moja córka, Marta, pewnego dnia przyszła do mnie z propozycją sprzedaży domu, poczułam, jak serce mi zamarło.
– „Mamo, musimy porozmawiać,” zaczęła, z nutą formalności w głosie. „Zastanawialiśmy się z Pawłem, iż może sprzedałabyś ten dom. Jest przecież za duży na ciebie, a pieniądze mogłyby pomóc mnie i Tomkowi. Moglibyśmy spłacić kredyty, ustabilizować nasze życie.”
Spojrzałam na nią w osłupieniu. Słowa ugrzęzły mi w gardle.
– „Marto, ten dom to jedyna rzecz, która mi została po waszym tacie. Jak możesz w ogóle o to prosić?”
Westchnęła, jakby spodziewała się tej odpowiedzi.
– „Mamo, rozumiem, iż to dla ciebie ważne, ale musisz pomyśleć o nas. Ja i Tomek jesteśmy twoimi dziećmi. Ten dom to nie tylko twoja pamiątka, ale nasza przyszłość. Przecież i tak kiedyś go odziedziczymy.”
Jej słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Jak mogła myśleć, iż dom, który jest dla mnie wszystkim, może zostać zamieniony na pieniądze? Czy moje uczucia już się nie liczyły?
Od tamtego dnia atmosfera w rodzinie stała się napięta. Córka regularnie wracała do tematu, przekonując mnie, iż to „rozsądne” rozwiązanie. choćby mój syn, Tomek, którego zawsze uważałam za bardziej wyrozumiałego, zgodził się z Martą.
– „Mamo, naprawdę nie rozumiem, dlaczego się upierasz. Przecież mogłabyś kupić sobie małe mieszkanie i mieć jeszcze sporo pieniędzy na spokojną starość.”
Ale czy spokój można kupić? Czy pieniądze mogły zastąpić wspomnienia, które wiązały mnie z tym miejscem? Nie potrafiłam im tego wytłumaczyć.
Pewnego wieczoru nie wytrzymałam. Gdy Marta znów zaczęła rozmowę o sprzedaży, spojrzałam na nią z rozpaczą.
– „Marto, ten dom to moje życie. To miejsce, gdzie dorastaliście. To ogród, w którym tata uczył was jeździć na rowerze. To kuchnia, gdzie piekliśmy ciasta na twoje urodziny. Jak możesz myśleć, iż mogłabym to wszystko zostawić?”
– „Mamo, to tylko wspomnienia,” odpowiedziała chłodno. „Dom nie jest ważniejszy od naszej rodziny.”
Tych słów nie potrafię jej wybaczyć. Jak mogła powiedzieć, iż ten dom, ten symbol naszej rodziny, jest tylko „wspomnieniem”?
Teraz siedzę w pustym salonie, otoczona zdjęciami, które przypominają mi o dawnych czasach. Czuję, jak odległość między mną a dziećmi staje się coraz większa. Zaczęłam się zastanawiać: czy naprawdę to ja jestem samolubna, trzymając się czegoś, co dla nich jest tylko budynkiem? Czy może to oni stracili z oczu, co naprawdę jest ważne?
Nie wiem, jak zakończy się ta historia. Ale jedno wiem na pewno – jeżeli zdecyduję się sprzedać ten dom, to tak, jakbym po raz drugi straciła mojego męża. I tego bólu chyba już nie zniosę.