– Proszę o pilną interwencję w celu powstrzymania katastrofy ekologicznej – procesu zasypywania wód stojących będących częścią Jeziora Powidzkiego oraz wycinki lasu nad tym jeziorem – alarmuje nasza Czytelniczka.
W wiadomości przesłane do redakcji opisuje to, co zobaczyła w Polanowie. – Jadąc drogą polną natknęłam się na skalę zniszczeń przyrody, która mnie przeraziła. Na obszarze, na którym do tej pory był przepiękny las, wody stojące (wg mnie przynależne do Jeziora Powidzkiego), w tym mokradła, zastałam obraz jak z całkowitej degradacji środowiska. Las na obszarze około 2 hektarów został całkowicie wycięty. Do tego wycięto około 1 ha dzikich krzewów i zarośli. Cały obszar, do tej pory podmokły, bagienny, ze zbiornikami wody stojącej, został zasypany gruzem i piaskiem/ ziemią, która została z pewnością nawieziona w olbrzymich ilościach (około 1 m grubości). Widać ślady na ziemi po ciężkich maszynach i pojazdach. Zostały również wykopane rowy osuszające teren. Na powyższym obszarze zawsze można było podziwiać wiele gatunków zwierząt, w tym czaple, traszki, żaby i inne płazy i gady, jak również wiele dzikich ssaków, które miały tam swe siedliska. Zgodnie z moja wiedzą, obszar ten zamieszkiwała również wydra – pisze nasza Czytelniczka i pyta, czy na takie działania właściciel terenu mógł otrzymać stosowne zezwolenia, a jeżeli tak, kto je wydał. Sprawą zainteresowała m.in. Urząd Gminy Powidz, Starostwo Powiatowe, Lasy Państwowe, Wody Polskie czy Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego.
– Będziemy to wyjaśniać – zapowiada Jakub Gwit, wójt gminy Powidz. – Właściciel terenu wnioskował o zgodę na wycinkę drzew i taką zgodę otrzymał, ale będziemy sprawdzać, czy zakres prowadzonych prac nie wykracza poza udzieloną zgodę. Poprosiliśmy już inne instytucje o przeprowadzenie wspólnej kontroli. Ta sytuacja nas niepokoi, musimy wszystko dokładnie wyjaśnić – mówi wójt.








