Wreszcie

tenuieum2.blogspot.com 3 tygodni temu

się dorwałam do bloga, na kolanie bo na kolanie.

W piątek do nocy robiłam zakupy w marketach budowalnych.

Wczoraj miałam ostry atak grypy żołądkowej i przespałam cały dzień, czego żałuję, bo bardzo, ale to bardzo chciałam iść na ogród. Tymczasem Pan Kafelek w pracy nie ustawał.




Nie było kafelków w takim jasnym odcieniu jak te stare, ale te ciut ciemniejsze grają z odcieniem podłogi, więc może w sumie się sklei.


Z dzisiejszej liturgii mam jedną refleksję: o tym drzewie, które chcieli wyciąć, ale postanowili je tylko przystrzyc i obłożyć nawozem. Bynajmniej nie sztucznym, w bezwonnych granulkach. :P Jak następnym razem wyląduję w stercie g*..., hm. Czytać znaki czasu, tak? :P


A wiosna jak na razie u nas trochę chłodna i kapryśna, więc w karmniku tłumek.



Ten czarny cień po lewej to kos.





A ten gołąb chyba w końcu się zorientował, iż tu zdjęcia robią. :)

Od jutra zaczynam kolejny mozolny tydzień remontu i pracy.

1151
Idź do oryginalnego materiału