

Wielkanoc w oczach dzieci to coś więcej niż tradycyjne świętowanie – to czas zabawy, wyobraźni i rodzinnych rytuałów, które nabierają zupełnie innego znaczenia. Są miejsca, gdzie w ogrodzie można znaleźć coś więcej niż tylko wiosenne kwiaty, a poniedziałkowy poranek to najlepszy moment na… mały żart. Jak święta wyglądają z dziecięcej perspektywy i co dla nich naprawdę się liczy?
– W niedzielę wielkanocną zajączek zostawia prezenty w ogródku. W tamtym roku ukrył je przy drzewie, na huśtawce, a choćby na schodach! – opowiada Antonia. – Znam też taką tradycję jak śmigus-dyngus. Wtedy przychodzi mój sąsiad i polewa dziewczyny wodą. Mnie też już wiele razy chłopcy oblali!– Na te święta będziemy mieć nową tradycję – trzeba będzie zjeść jedną bazię! Tak mówiła pani w szkole. zwykle spędzam Wielkanoc u babci – mówi Wojtek. – Tam szukamy jajek i różnych prezentów na dworze. Zwykle są schowane na drzewach, na wieszakach wokół domu. A następnego dnia, w śmigus-dyngus, jak mama jeszcze śpi, to polewam ją wodą.
Paulina z kolei najbardziej ceni sobie przygotowania do świąt.
– Na święta ukrywam czekoladowe jajeczka na podwórku, a moje młodsze rodzeństwo ich szuka – mają z tego ogromną frajdę. W lany poniedziałek, jak jeszcze śpią, to biorę szklankę wody i ich polewam. Ale oprócz wodnych zabaw liczy się też świąteczna atmosfera. Uwielbiam ozdabiać stół własnoręcznie robionymi dekoracjami – na przykład kwiatami z bibuły, które robimy wspólnie z rodzeństwem. Przystrajamy też stół baziami i rzeżuchą, którą siejemy kilka dni wcześniej.
Tradycja szukania jajek przybyła do Polski z Niemiec, gdzie zajączek wielkanocny przynosił jajka dzieciom już w XVII wieku. Do Polski dotarła w XIX wieku, głównie za sprawą niemieckich wpływów. Choć nie jest tak długa, zyskuje coraz większą popularność, szczególnie wśród dzieci, które co roku cieszą się z poszukiwań jajek w ogrodzie.
Antonia, Wojtek, Paulina
Autor: Weronika Kurdziel