Surowy zakaz wchodzi ze wrześniu 2026 roku. To będzie nielegalne i już nie zamontujesz

2 godzin temu

Firma z Radomia ma problem. W magazynach leży towar za 2 miliony złotych. Od września 2026 roku nie będzie mogła go montować. Właściciel firmy szuka rozwiązania, ale póki co przychodzi mu do głowy tylko jedno: wyprzedaż z olbrzymimi stratami.

Fot. Shutterstock

Ministerstwo zabrania

Projekt nowego rozporządzenia w sprawie warunków technicznych budynków trafia właśnie do konsultacji społecznych. Dokument ma wejść w życie 20 września 2026 roku. Jeden zapis zmieni polski rynek ogrodzeń: zakazane będzie umieszczanie ostrych elementów, drutu kolczastego, tłuczonego szkła i podobnych wyrobów na wysokości mniejszej niż 2,2 metra.

Brzmi niewinnie, ale efekt będzie drastyczny. Obecne przepisy dopuszczają montaż takich zabezpieczeń od wysokości 1,8 metra. Różnica to zaledwie 40 centymetrów, ale przekreśla większość popularnych modeli metalowych ogrodzeń sprzedawanych w Polsce. Standardowe panele ze szpikulcami mają wysokość od 1,5 do 2 metrów. Wszystkie spadają poniżej nowego progu. Wszystkie staną się nielegalne przy nowych inwestycjach.

Portal Samorządowy informuje, iż uzasadnienie ministerstwa brzmi jasno: ogrodzenie nie może stwarzać zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi i zwierząt. Resort wskazuje na przypadki zranień psów przeskakujących przez płoty, dzieci łapiących się ostrych zakończeń oraz użytkowników hulajnóg zahaczających o szpikulce przy wąskich chodnikach.

Deweloperzy już przerzucają koszty na klientów

Osiedle Nowe Błonia w Ząbkach buduje się zgodnie z planem. 85 domów jednorodzinnych ma być gotowych do końca 2026 roku. Problem pojawił się w sierpniu, gdy zarząd spółki deweloperskiej dowiedział się o nadchodzących zmianach w przepisach. Projektant gwałtownie przeliczył koszty – różnica między standardowymi ogrodzeniami ze szpikulcami a nowymi modelami bez ostrych zakończeń wynosi około 5 tysięcy złotych na jeden dom.

Pan Rafał kupił dom w stanie deweloperskim na tym osiedlu. Podpisywał umowę w marcu 2025 roku. „W cenie było ogrodzenie. Standardowe, metalowe, ładne. W sierpniu dzwoni do mnie przedstawiciel dewelopera i mówi, iż od przyszłego roku takie ogrodzenie będzie nielegalne. Mogą mi zamontować stare, jeżeli zdążą przed wrześniem. Albo nowe, droższe, ale wtedy dopłata 5 tysięcy złotych. Czuję się oszukany – umowa była jasna, a teraz wymyślają opłaty” – opowiada przyszły mieszkaniec Ząbek.

Deweloperzy są w patowej sytuacji. Umowy przedwstępne zawarte przed ogłoszeniem projektu rozporządzenia nie przewidywały dodatkowych kosztów. Klienci odmawiają dopłat, powołując się na zapisy umów. Firmy deweloperskie albo przyspieszają budowę, żeby zdążyć z montażem ogrodzeń przed wrześniem 2026, albo dokładają z własnej kieszeni do droższych modeli.

Bramy otwierające się na ulicę znikną z polskich posesji

Nowe rozporządzenie wprowadza również zakaz montażu bram i furtek otwierających się na zewnątrz działki. Dla właścicieli wąskich posesji przy małych uliczkach to poważny problem. Brama otwierająca się do wewnątrz zajmuje przestrzeń na podjeździe. W działkach o szerokości 15-18 metrów może zablokować część miejsca do parkowania.

Pani Agnieszka z Piaseczna właśnie kończy budowę domu. Działka ma 16 metrów szerokości. „Projektant zaplanował bramę otwierającą się na ulicę. Teraz architekt dzwoni, iż trzeba zmienić projekt, bo od przyszłego roku będzie to nielegalne. Problem w tym, iż jak zamontujemy bramę otwierającą się do środka, zabierze mi pół podjazdu. Mam dwa samochody. Jeden będzie stał na ulicy, bo do środka nie wjedzie” – opowiada właścicielka posesji pod Warszawą.

Jedynym rozwiązaniem dla wąskich działek są bramy przesuwne. Te kosztują od 8 do 18 tysięcy złotych, czyli 2-3 razy więcej niż standardowe bramy rozwierane. Dodatkowo wymagają zamontowania prowadnicy w gruncie i mechanizmu przesuwnego. Zimą przy temperaturach poniżej minus 15 stopni mechanizm często zawodzi – prowadnica zamarza, silnik nie radzi sobie z oporam lodu.

Producenci ogrodzeń stoją przed bankructwem

Zakład Produkcji Ogrodzeń Metal-Fence z Częstochowy działa od 18 lat. Zatrudnia 23 osoby. Produkuje rocznie około 15 tysięcy metrów bieżących paneli ogrodzeniowych. 70% produkcji to przęsła ze szpikulcami. Pan Zbigniew, współwłaściciel firmy, mówi bez ogródek: „Mamy zapasy materiałów na pół roku produkcji. Formy wtryskowe do szpikulców kosztowały nas 180 tysięcy złotych. Linie produkcyjne są nastawione na ten model. Teraz musimy wszystko przerobić. Nowe formy, nowa technologia, przeszkolenie pracowników. Koszt minimum 300 tysięcy złotych. Nie mam skąd wziąć takich pieniędzy”.

Mniejsze firmy rodzinne stoją przed jeszcze trudniejszym wyborem. Zmiana profilu produkcji wymaga inwestycji, których nie są w stanie udźwignąć. Niektóre rozważają całkowite zamknięcie działalności. Branża ogrodzeń zatrudnia w Polsce około 12 tysięcy osób. Eksperci szacują, iż od 20 do 30% firm może nie przetrwać tej zmiany przepisów.

Duzi producenci mają przewagę – dysponują kapitałem na przestawienie linii produkcyjnych. Już wprowadzają do katalogów nowe modele z zaokrąglonymi zakończeniami. Problem w tym, iż są droższe w produkcji o 25-35%. Koszty rosną przez bardziej skomplikowaną technologię spawania, dodatkowe etapy obróbki i wyższe zużycie materiałów.

Co to oznacza dla ciebie

Jeśli planujesz budowę ogrodzenia w najbliższym czasie, zostały ci dokładnie 9 miesiące na montaż tradycyjnych modeli ze szpikulcami. Po 20 września 2026 roku takie ogrodzenia będą nielegalne przy nowych inwestycjach. jeżeli zdążysz przed tym terminem, twoje ogrodzenie pozostanie legalne – nowe przepisy nie wymuszają wymiany już istniejących płotów.

Problem pojawi się w momencie, gdy będziesz chciał wymienić uszkodzony fragment. Firma montażowa nie będzie mogła zamontować identycznych przęseł – będzie musiała użyć nowych modeli bez ostrych zakończeń. Efekt: na środku płotu będziesz miał przęsła wyglądające inaczej niż reszta ogrodzenia. Estetyka ucierpi, a dodatkowo nowe przęsła będą droższe o 25-35%.

Sprawdź dokładnie, jak brama i furtka będą się otwierać. jeżeli twoja działka graniczy z chodnikiem lub drogą publiczną, otwieranie na zewnątrz będzie zabronione. Zastanów się, czy masz wystarczająco dużo miejsca na podjeździe, żeby brama otwierająca się do środka nie blokowała przejazdu. W wąskich działkach może to wymusić wybór bramy przesuwnej, która kosztuje znacznie więcej.

Istniejące ogrodzenia nie wymagają wymiany

Jeśli masz już wybudowane ogrodzenie z ostrymi elementami poniżej 2,2 metra, nie musisz go wymieniać. Nowe przepisy dotyczą wyłącznie nowych budów oraz rozbudów, przebudów i zmian sposobu użytkowania budynków. Twoje ogrodzenie pozostaje legalne zgodnie z przepisami obowiązującymi w momencie jego budowy.

Pułapka czai się gdzie indziej. Portal Samorządowy wyjaśnia: jeżeli zdecydujesz się na rozbudowę domu, nadbudowę, przebudowę lub zmianę sposobu użytkowania budynku, nowe przepisy będą miały zastosowanie do części podlegającej modyfikacji. jeżeli rozbudowa dotknie ogrodzenia, ta część musi spełniać nowe wymogi.

Pan Marcin z Otwocka chce dobudować do domu garaż na dwa samochody. Garaż stanie przy granicy działki, więc będzie musiał przedłużyć ogrodzenie o 6 metrów. Problem: nowe 6 metrów musi być zgodne z nowymi przepisami – bez szpikulców. Reszta ogrodzenia, 38 metrów, ma szpikulce. Estetycznie to katastrofa – część płotu z ostrymi zakończeniami, część bez. Pani Marcin rozważa wymianę całego ogrodzenia, ale koszt wyniesie około 22 tysiące złotych.

Architekci przygotowują się do zmian

Pracownia Projektowa z Warszawy projektuje rocznie około 80 domów jednorodzinnych. Pani Katarzyna, architekt prowadząca pracownię, przyznaje: „Od sierpnia zmieniamy wszystkie projekty. Klienci przychodzą z katalogami ogrodzeń, które im się podobają. 8 na 10 przypadków to klasyczne panele ze szpikulcami. Muszę im tłumaczyć, iż od przyszłego roku będzie to nielegalne. Większość protestuje – mówią, iż inne modele wyglądają gorzej i są droższe. To prawda, ale prawo jest prawem”.

Bramy otwierające się do wewnątrz działki wymagają przemyślenia układu przestrzeni przy wjeździe. W wąskich działkach miejskich o szerokości 15-18 metrów to prawdziwe wyzwanie. Trzeba znaleźć miejsce na podjazd, dwa miejsca parkingowe, przestrzeń do otwierania bramy i zachować dostęp do wejścia do domu. Często wymaga to przesunięcia całego budynku o 1-2 metry w głąb działki.

Koszt takiej zmiany w projekcie to około 3-5 tysięcy złotych. Do tego dochodzą wyższe koszty budowy – przesunięcie domu w głąb działki wydłuża instalacje wodno-kanalizacyjne i elektryczne. Różnica w kosztach budowy może wynieść od 8 do 15 tysięcy złotych w zależności od wielkości domu.

Furtka 90 centymetrów to nowy standard

Nowe rozporządzenie wprowadza wymóg minimalnej szerokości furtki wynoszącej 0,9 metra. Dotyczy to ogrodzeń przy budynkach mieszkalnych wielorodzinnych, budynkach użyteczności publicznej i budynkach zamieszkania zbiorowego. Chodzi o zapewnienie swobodnego przejazdu wózkiem inwalidzkim.

Pan Tomasz z Poznania mieszka w kamienicy z lat 30. ubiegłego wieku. Wspólna furtka prowadząca na podwórko ma 65 centymetrów szerokości. „Ledwo przeciskam się z wózkiem dziecięcym. Sąsiadka na wózku inwalidzkim w ogóle nie przejdzie. Zarządca mówi, iż wymiana furtki na szerszą to koszt około 9 tysięcy złotych. Wspólnota nie ma takich pieniędzy. Ledwo zbieramy na podstawowe remonty dachu i instalacji” – opowiada mieszkaniec poznańskich Jeżyc.

Problem dotyczy tysięcy starszych budynków. W kamienicach sprzed wojny furtki projektowano bez myślenia o dostępności. Szerokość 60-70 centymetrów była standardem. Teraz wspólnoty mieszkaniowe będą musiały znaleźć pieniądze na dostosowanie infrastruktury. Koszt wymiany jednej furtki waha się od 6 do 12 tysięcy złotych w zależności od materiału i skomplikowania montażu.

Zakup ogrodzenia z wyprzedzeniem może się nie opłacić

Część właścicieli działek rozważa zakup i magazynowanie ogrodzenia jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów. Eksperci ostrzegają, iż to ryzykowna strategia. Metalowe panele narażone na wilgoć i temperaturę zaczynają rdzewieć już po kilku miesiącach składowania. Powłoki antykorozyjne nie wytrzymują długiego przechowywania w nieodpowiednich warunkach.

Pan Krzysztof z Grójca postanowił kupić ogrodzenie z wyprzedzeniem. Zamówił 50 metrów paneli ze szpikulcami w marcu 2025 roku. Składował je w garażu przez pół roku. We wrześniu rozpoczął montaż. „Połowa przęseł pokryła się rdz podczas składowania. Producent odmówił reklamacji – w umowie było napisane drobnym drukiem, iż gwarancja nie obejmuje towar składowanego dłużej niż 30 dni. Musiałem kupić nowe przęsła. Strata około 8 tysięcy złotych” – opowiada właściciel posesji.

Kolejny problem: przepisy mogą się jeszcze zmienić podczas konsultacji społecznych. jeżeli kupisz ogrodzenie teraz, a ostateczna wersja rozporządzenia wprowadzi jeszcze inne wymogi, możesz stracić pieniądze.

Idź do oryginalnego materiału