W świeckim państwie mają prawo funkcjonować tylko „księża patrioci”

3 godzin temu

Po 1989 roku, gdy pani Szczepkowska w wielkiej naiwności ogłosiła koniec komunizmu, rozpoczęła się święta wojna. Uczciwie trzeba przyznać, iż hierarchia kościelna nie była pozbawiona grzechów, a obraz Kościoła gwałtownie zaczął się zmieniać. W czasie PRL Kościół był prawdziwą owczarnią, w której schronienie znajdowały wszystkie owieczki, choćby Adam Michnik. Jak tylko zaczął się podział łupów po „dziedzictwie” PRL wszystko się posypało i rozgorzała wojna ideologiczna. Tematem numer jeden była aborcja, potem religia w szkołach i walka o krzyż w Sejmie.

Efekt tej wojny mógł być tylko jeden i jak zwykle chodzi o „dzielenie Polaków”, niestety w tym przypadku nie było to hasło, ale rzeczywistość. choćby osoby wierzące ze zgorszeniem patrzyły na to jak polityka zamieniła Kościół i zdecydowanie była to zmiana na gorsze. Problem w tym, iż polityka w Kościele istniała od zawsze, ale w czasach PRL kościół był w opozycji, a w IIIRP próbował robić interesy z władzą i nawet, gdy rządził SLD, spadkobierca PZPR, dochodziło do „wymiany handlowej”. Bardzo gwałtownie wykształcił się też podział w samej hierarchii kościelnej i tutaj można przyjąć różną nomenklaturę, ale generalnie chodziło o to, iż jedni księża i biskupi byli oświeceni, natomiast inni pielęgnowali ciemnogród.

Na samym szczycie oświeconego duchowieństwa stał ks. Józef Tischner, z kolei flagowym przedstawicielem ciemnogrodu był prałat Henryk Jankowski proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku, legendarny kapelan „Solidarności”. Księża oświeceni byli stałymi gośćmi „Gazety Wyborczej” i dzielnie walczyli z księżmi ciemnogrodu, co trwa do dziś chociaż zmienili się generałowie na tej wojnie. w tej chwili diabłem wcielonym jest Ojciec Tadeusz Rydzyk, z koeli po drugiej stronie nie ma jednego lidera, za to ukształtował się „zespół szybkiego reagowania”, w którym znaleźli się współcześni „księża patrioci”: Boniecki, Mądel, Lemański, Sowa. W głównym nurcie medialnym i eksperckim księża oświeceni nie zagrażają podstawom państwa świeckiego i mogą się wypowiadać na przeróżne tematy łącznie lub raczej przede wszystkim z polityką. Księża ciemnogrodu mają milczeć politycznie i zajmować się wyłącznie odmawianiem różańca.

Gdy ten narzucony „prządek” zostaje naruszony, to natychmiast podnosi się rwetes i nie inaczej było po kazaniu biskupa Wiesława Meringa, które wygłosił podczas sobotniej wieczornej Mszy dla uczestników pielgrzymki Rodziny Radia Maryja. Rzeczywiście było to bardzo mocne kazanie, ale czy zawierało nieprawdziwe tezy?

Granice naszego kraju tak samo z zachodu jak i wschodu są zagrożone, a jeden z polityków mówi: „Więcej niesie z sobą zła ruch obrony granic niż imigranci, o których nic nie wiemy”

Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. W XVIII w. jeden z polskich poetów, Wacław Potocki mówił: „Jak świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem”. Historia straszliwie udowodniła prawdę tego powiedzenia.

Znów tak, jak w komunistycznych czasach, kiedy patriotyzmu, prawdy i historii, i tradycji uczyli nas w domach nasi rodzice, bo przecież Polską rządzą dziś polityczni gangsterzy. Zdziwiliście się pewnie temu mocnemu określeniu, ale ja zacytowałem tylko Donalda Tuska, premiera rządu, bo on tak powiedział (…) niedawno.

Każde zdanie tego „kontrowersyjnego” kazania ma umocowanie w faktach, tym większe, iż część to po prostu cytat. Gdyby takie kazanie wygłosił ks. Boniecki, oczywiście z przeciwnymi tezami i adresem politycznym, to mielibyśmy piękny przykład „Kościoła, który łączy”. Stało się jednak inaczej i duchowny z ciemnogrodu wszedł na pole zarezerwowane dla „księży patriotów”, dlatego znów trzeba oddzielać państwo od Kościoła.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału