Upalna sobota

notatnikemigrantkihome.wordpress.com 4 godzin temu

zapisałam się na spacer z przewodnikiem po parku 20 minut od nas o którym nigdy nie słyszałam. Dwa dni temu przysłano email o zmianie czasu w 9 rano ze względu na upał. Mądra decyzja. Nie miałam za dużo oczekiwań bo zdążyłam się już przyzwyczaić iż tutejsze atrakcje są dosyć marne. Zalecono dojazd do końca parkingu więc wyszłam z założenia iż będzie to miejsce spotkania, czekałam z pięć minut, nikt się nie pojawił więc ruszyłam w drugą stronę. Znalazłam grupę siedzącą pod daszkiem na początku parkingu. Przewodnik to ranger/policjant, spotkanie w ramach reklamy dla miejscowej policji czyli rozdawali breloczki i magnesy na lodówkę. To już inne miasteczko, więc i tak nie będę korzystać z ich usług. Po krótkim wprowadzeniu wygraliśmy się na spacer.

Park powstał w 2021r i jest to asfaltowa ścieżka pod autostradą i z tyłu osiedli domków. Doszliśmy do rozwidlenia i mieliśmy do wyboru albo isc dwu milową ścieżką samemu, albo wracać z przewodnikiem do parkingu, bo to już koniec imprezy. Wybrałam opcję dalszego spaceru tak jak trzy inne osoby. Po ubiegłorocznym niepowodzeniu przestałam liczyć kroki, ale iż wczoraj zapisałam się do klubu 100 Walks, więc ambitnie przeszłam ścieżkę, która doprowadziła do dużej ulicy i trzeba było wracać. Myślałam, iż pamiętałam drogę, ale musiałam gdzieś źle skręcić, bo wyszłam z drugiej strony, ale dzięki temu zobaczyłam dużo żółwi.

Przewodnik ostrzegał przed wężami i zachwalał, iż jest dużo dzikich zwierząt. Trafiłam tylko na jelonki.

no i ważkę

Miejsce rekreacyjne, wygląda na popularne, do przebieżek i przejażdżki rowerowej, a także wybiegu dla psów, ale nie warte litra potu.

BTW czy to Amerykanie są rozpieszczeni, czy to coś zwyczajnego? zaparkowalam obok SUV, pani zaczęła coś rozkładać, okazało się, iż to rampa od bagażnika do ziemi. Po chwili pojawił się pies i powoli zszedł sobie na ziemię.

Po prysznicu i lunchu znowu w drogę. Pojechałam do innego miasteczka na spotkanie w historycznym domu w ramach Juneteenth.

Mówcą był członek Synow Rewolucji i opowiadał o historii swej rodziny, której geneologię badał przez kilka lat. Okazało się, iż jeden z przodków był niewolnikiem właścicieli tej posiadłości. Swe badania rozpoczął od spisu ludności z 1870 r. , w którym poraz pierwszy pojawiły się osoby będące wcześniej niewolnikami. Te wyzwolone gospodarstwa domowe często stanowiły rodziny mieszane tak jak w przypadku przodka mówcy, który przyjechał do Ameryki z Prus. Opowiadał jak wykorzystał spis ludności z 1870 r. i inne środki, aby odkryć historię rodziny swojej praprababki Caroline, która była niegdyś niewolnicą. Mówca odegrał również kluczową rolę w stworzeniu ostatecznej listy nazwisk osób zniewolonych w tej posiadłości. Łącznie 138 nazwisk.

Była muzyka i tańce.

Była nowa wystawa prac z tej galerii, ktora przypadkowo odwiedziłam wczoraj.

Była rozmowa ekologiczna. Stary cedr stracił wierzchołek podczas burzy i postanowiono zrobic z niego ławkę umieszczoną w “odkrytym ” zgrupowaniu krzewów. Zaczęto oczyszczać coś co wydawało się kępą pokrzyw, a okazało się, iż to ponad stuletnie krzaki.

Wczoraj w galerii i dzisiaj w Lidl usłyszałam pary rozmawiające po polsku, ale dałam sobie spokój z zawieraniem znajomości. Jutro idziemy na koncert orkiestry barokowej, będzie trochę nieswojo jeżeli trafimy na pianistę.

Idź do oryginalnego materiału