Głosowaliśmy w ciemno
- Nie głosowaliśmy projektu, ponieważ go nie widzieliśmy. Głosowaliśmy uchwałę kierunkową, która ewidentnie nie brała pod uwagę mieszkańców ani mieszkanek, strony społecznej, NGO-sów, ekspertów. Łódź to mieszkańcy i mieszkanki. To nie jest tak, iż my możemy sobie sami podejmować decyzje.
- podkreśla radna Beata Bilska. Jak zaznacza, dopiero poprawki miały otworzyć drogę do rozmowy.
Radni przyznają: modernizacja Ogrodu Botanicznego jest potrzebna, bo przez lata był niedofinansowany. Problem w tym, że, jak mówią, zamiast planu pokazano jedynie medialną wizję. A wokół niej narosły liczby, w tym ta najgłośniejsza: 380 milionów złotych.
- Skoro nie ma projektu, to skąd wiemy, ile to będzie kosztować?
- pytają radni.
Uniwersytet Łódzki nie mówi jednym głosem
Sprawa dotyczy nie tylko polityków i mieszkańców. Wciągnięty w nią został także Uniwersytet Łódzki. Jak przyznaje prof. Mariusz Sokołowicz, dziekan Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ, środowisko naukowe jest podzielone.
- Są głosy, które widzą w tej inwestycji potencjał wizerunkowy i turystyczny. Są też takie, które ostrzegają przed skutkami przyrodniczymi, finansowymi i klimatycznymi
- mówi.
Wątpliwości dotyczą m.in. śladu węglowego, skali finansowania z publicznych pieniędzy i przede wszystkim - lokalizacji w Ogrodzie Botanicznym.
Od czegoś trzeba zacząć
W odpowiedzi na chaos informacyjny zapadła decyzja, iż 13 stycznia na Uniwersytecie Łódzkim odbędzie się otwarta debata. Zaproszeni mają być przedstawiciele miasta, spółki odpowiedzialnej za inwestycję, naukowcy, organizacje społeczne i mieszkańcy.
- Na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym zorganizujemy debatę, która będzie otwarta dla wszystkich osób zainteresowanych. Wydaje mi się, iż to może nie być jedyna debata i nie jedyna forma konsultacji społecznych, ale od czegoś trzeba zacząć.
- zapowiada prof. Sokołowicz.
Radni Zielonych deklarują jasno: nie chcą forsować jednej lokalizacji. Ich zdaniem należy rozważyć inne miejsca w Łodzi.
- Chcemy również zaprosić ekspertów zewnętrznych, na przykład dyrektorów innych ogrodów botanicznych, żeby zapoznać się z ich punktem widzenia, z zewnętrzną oceną tego, co jest tutaj planowane, ale również opierając się na ich doświadczeniu
- dodaje radna Magdalena Gałkiewicz
Kto zapłaci rachunek?
W tle pojawia się jeszcze jeden temat: finansowanie. Padają porównania do Orientarium - inwestycji nadzorowanej przez Holding Łódź, który ma też odpowiadać za „Dżunglę 360”.
- Większość ogrodów botanicznych w Polsce należy do uczelni lub Polskiej Akademii Nauk. Łódzki ogród jest największym tego typu obiektem w rękach samorządu. Niezależnie od tego, czy będzie nim zarządzać miejska jednostka czy spółka, pozostanie on własnością miasta, a decyzje w tej sprawie podejmie Rada Miejska. Ogród należy do łodzian i to radni zdecydują o jego przyszłości
- powiedział Maciej Riemer, radny Sejmiku Województwa Łódzkiego.
W praktyce oznacza to także, iż mieszkańcy będą spłacać kredyt zaciągnięty na inwestycję. Podobnie było w przypadku Orientarium.
- Gdybym miał sobie wyobrazić idealne rozwiązanie, to widziałbym je tak, iż po kilku dobrych debatach i dyskusjach czy konsultacjach powinno być kilka opcji do wyboru, czy to dla radnych, czy być może choćby poddane jakiejś dyskusji w formie głosowania mieszkańców. Na przykład, jaka ma być lokalizacja, czy ma to być finansowane przez spółkę, czy przez inny podmiot. I wreszcie, być może choćby to, czy ta inwestycja powinna powstać, czy nie
- dodaje prof. Mariusz Sokołowicz.
Debata ma się odbyć 13 stycznia w godzinach popołudniowych, by każdy mógł wziąć w niej udział. Szczegóły wkrótce.
https://tulodz.pl/lodzkie/dzungla-w-botaniku-w-lodzi-mieszkancy-wpadli-w-furie-petycja-zebrala-setki-podpisow/SC503ZT3BG09Bg9sX9Cr
3 godzin temu





