Hej!
Witajcie w lutym. Piszę dzisiaj dość spontanicznie, przyszła do mnie jakaś taka wena - może to dlatego, iż za oknem pięknie, wiosennie i humor dopisuje. Ten miesiąc jest dla mnie szczególny, bo właśnie w lutym (za około 2 tygodnie) przypada kolejna rocznica mojego bloga. Uwierzycie, iż to już 9 LAT? To ponad 1/3 mojego życia! Nie mogę uwierzyć, iż to już tyle lat i iż tak gwałtownie to zleciało. Pomyśleć, iż zaczęło się od nudnych w ferii w 3 liceum i po prostu chciałam jakoś zabić czas. Nigdy bym nie przypuszczała, iż ten blog będzie takim moim miejscem przez tyle lat (i jeszcze dłużej). To oczywiście zasługa w dużej mierze moich czytelników - dziękuję, iż mam dla kogo pisać. Czasy trochę się zmieniły - teraz większość ludzi preferuje YouTube i Instagram, bo wiadomo, filmy i zdjęcia są prostsze w odbiorze, do tego bardziej atrakcyjne, niż czytanie blogów. Oczywiście, ja też lubię oglądać filmy na YT, ale sama nie potrafiłam się przekonać do nagrywania, więc będę staroświecka i zostanę tutaj :)
Na szczęście dzisiaj mogę powiedzieć, iż jestem naprawdę spełnioną osobą - mam wszystko, czego na chwilę obecną potrzebuję - wspaniałych przyjaciół, chłopaka, rodzinę, pieseła, do tego robię to, co lubię i mam czas na swoje pasje. Do tego mam super wspomnienia, do których lubię wracać. Tak, strasznie sentymentalna ze mnie baba. A właśnie! Pamiętacie te żyłki, co się z nich plotło różne breloczki w podstawówce? To się nazywa FILOFUN i ostatnio mam na to niezłą fazę - zamówiłam sobie na Allegro cały zestaw i plotę i plotę :)
Wróćmy jednak do teraźniejszości. przez cały czas pracuję w szkole, chodzę na siłownię, spędzam weekendy się z przyjaciółkami na planszówkach (wiecie, iż podobno przyjaźnie z lat szkolnych podobno realizowane są do końca życia?), prowadzę Czytamy Etykiety, a w tej chwili czekam niecierpliwie, aż mój facet wróci z Belgii na dłuzszy czas. Jedyna rzecz, jaka spędza mi sen z powiek, to choroba mojego psiaka Kombiego. Cierpi na spondylozę - zwyrodnieniową chorbę kręgosłupa. Czynniki genetyczne, wiek - prawie 12 lat, a także rozmiary (nieco mniejszy od owczarka niemieckiego) - to wszystko sprzyja rozwijaniu się tego choróbska... Pojawiły się utrudnienia w chodzeniu, ponieważ czucie w tylnych łapkach osłabło, musimy naprawdę na niego uważać. Choroba niestety nie jest operacyjna, więc wraz z lekarzami robimy wszystko, aby opóźnić jej rozwój. Regularnie oczywiście jestem z nim u weterynarza, Kombi dostaje suplementy kolagenowe i gdy odczuwa większy ból, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Do tego ma lęki - przed burzą, przed wystrzałami, a ostatnio choćby boi się wiatru za oknami i świateł karetki, która np. stoi pod naszym blokiem i daje po oknach. Podobno schroniskowe psiaki mają wiele lęków, które potrafią się ujawniać w starszym wieku i to obserwuję u Kombiaczka. Dlatego staram się dawać mu jak najwięcej, jak najlepszej opieki oraz serca.
Z rzeczy, o których być może jeszcze tutaj nie pisałam - przeszłam na dietę wegańską (już około pół roku temu). Wcześniej byłam przez półtora roku wegetarianką, ale czułam, iż dopiero, gdy odstawię wszytkie produkty pochodzenia zwierzęcego, będę w 100% czuła się dobrze i będę żyła zgodnie ze swoimi przekonaniami. Wiem, iż wiele osób z otoczenia do tej pory się mi dziwi. Po prostu chcę mieć czyste sumienie, iż w jak najmniejszym stopniu przyczyniam się do cierpienia zwierząt. Nie myślcie jednak, iż jestem świrem - nie namawiam na siłę znajomych, chłopaka, przyjaciół, aby też przestali jeść mięso, nabiał itp :) zresztą myślę, iż każdy człowiek, który będzie czuł i chciał coś zmienić w tym kierunku u siebie, sam powoli dojrzeje do tej decyzji, bez presji innych. Być może napiszę tu za jakiś czas post o moim weganizmie - jeżeli będziecie ciekawi.
Chyba na dzisiaj tyle wystarczy. Mam nadzieję, iż ktoś doczytał do końca. choćby nie wiecie, jak się cieszę, iż zrobiłam taki wpis i wyrzuciłam z siebie trochę emocji :) chcecie częściej takie osobiste posty? Dajcie znać w komentarzach. Ja się zbieram, bo niedługo do pracy, a może uda mi się jeszcze obejrzeć chociaż jeden odcinek "Riverdale" :) ostatnio seriale na Netflixie mnie pochłonęły!
Buziaki,
Kats.