TROCHĘ PRYWATY - O CODZIENNOŚCI I O TYM, DLACZEGO WARTO PIELĘGNOWAĆ WSPOMNIENIA :)

katsuumi.pl 4 lat temu
Hej!

Witajcie w lutym. Piszę dzisiaj dość spontanicznie, przyszła do mnie jakaś taka wena - może to dlatego, iż za oknem pięknie, wiosennie i humor dopisuje. Ten miesiąc jest dla mnie szczególny, bo właśnie w lutym (za około 2 tygodnie) przypada kolejna rocznica mojego bloga. Uwierzycie, iż to już 9 LAT? To ponad 1/3 mojego życia! Nie mogę uwierzyć, iż to już tyle lat i iż tak gwałtownie to zleciało. Pomyśleć, iż zaczęło się od nudnych w ferii w 3 liceum i po prostu chciałam jakoś zabić czas. Nigdy bym nie przypuszczała, iż ten blog będzie takim moim miejscem przez tyle lat (i jeszcze dłużej). To oczywiście zasługa w dużej mierze moich czytelników - dziękuję, iż mam dla kogo pisać. Czasy trochę się zmieniły - teraz większość ludzi preferuje YouTube i Instagram, bo wiadomo, filmy i zdjęcia są prostsze w odbiorze, do tego bardziej atrakcyjne, niż czytanie blogów. Oczywiście, ja też lubię oglądać filmy na YT, ale sama nie potrafiłam się przekonać do nagrywania, więc będę staroświecka i zostanę tutaj :)


Dzisiejszy post będzie zwykły, adekwatnie to o niczym, no chyba iż ktoś lubi wypociny prywatne, bo tak właśnie dzisiaj będzie. Chciałabymm napisać tak, jak pisałam na początku - o codzienności, tym, co się u mnie dzieje, w sumie o pierdołach - interesujące czy mi się uda. W tamym czasie jakoś bardziej potrafiłam się tu otworzyć, teraz już nie do końca tak potrafię, bo czas leci, człowiek się zmienia, wiadomo (choć podobno ja przez cały czas wyglądam na 17 lat :D). Pamietam jeszcze, jak bardzo ekscytowałam się maturami, zakończeniem roku szkolnego, najdłuższymi wakacjami w życiu (i jednymi z najlepszych, beztroskich), rozpoczęciem studiów, uroczystością, na której otrzymaliśmy indeksy (do dziś pamiętam, iż ledwo na nią zdążyłam, bo byłam po otrzęsinowej imprezie mojej uczelni :D). I generalnie całymi studiami, które bardzo mnie pasjonowały i przez cały czas podtrzymuję, iż innych bym nie wybrała. 5 lat studiów zleciało w mgnieniu oka, ale był to czas mega intensywny, pracowity, ale też po prostu fajny. A po nich było już tylko lepiej (nie wierzę, iż od ich zakończenia mineły już prawie 4 latai w tym czasie tyle się wydarzyło). I tak mnie teraz naszło - pielęgnujcie wspomnienia z młodości i dbajcie o to, aby była ona jak najpiękniejsza. Im jesteśmy starsi, tym bardziej czas dla nas zapiernicza :)
Na szczęście dzisiaj mogę powiedzieć, iż jestem naprawdę spełnioną osobą - mam wszystko, czego na chwilę obecną potrzebuję - wspaniałych przyjaciół, chłopaka, rodzinę, pieseła, do tego robię to, co lubię i mam czas na swoje pasje. Do tego mam super wspomnienia, do których lubię wracać. Tak, strasznie sentymentalna ze mnie baba. A właśnie! Pamiętacie te żyłki, co się z nich plotło różne breloczki w podstawówce? To się nazywa FILOFUN i ostatnio mam na to niezłą fazę - zamówiłam sobie na Allegro cały zestaw i plotę i plotę :)

Wróćmy jednak do teraźniejszości. przez cały czas pracuję w szkole, chodzę na siłownię, spędzam weekendy się z przyjaciółkami na planszówkach (wiecie, iż podobno przyjaźnie z lat szkolnych podobno realizowane są do końca życia?), prowadzę Czytamy Etykiety, a w tej chwili czekam niecierpliwie, aż mój facet wróci z Belgii na dłuzszy czas. Jedyna rzecz, jaka spędza mi sen z powiek, to choroba mojego psiaka Kombiego. Cierpi na spondylozę - zwyrodnieniową chorbę kręgosłupa. Czynniki genetyczne, wiek - prawie 12 lat, a także rozmiary (nieco mniejszy od owczarka niemieckiego) - to wszystko sprzyja rozwijaniu się tego choróbska... Pojawiły się utrudnienia w chodzeniu, ponieważ czucie w tylnych łapkach osłabło, musimy naprawdę na niego uważać. Choroba niestety nie jest operacyjna, więc wraz z lekarzami robimy wszystko, aby opóźnić jej rozwój. Regularnie oczywiście jestem z nim u weterynarza, Kombi dostaje suplementy kolagenowe i gdy odczuwa większy ból, leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Do tego ma lęki - przed burzą, przed wystrzałami, a ostatnio choćby boi się wiatru za oknami i świateł karetki, która np. stoi pod naszym blokiem i daje po oknach. Podobno schroniskowe psiaki mają wiele lęków, które potrafią się ujawniać w starszym wieku i to obserwuję u Kombiaczka. Dlatego staram się dawać mu jak najwięcej, jak najlepszej opieki oraz serca.

Z rzeczy, o których być może jeszcze tutaj nie pisałam - przeszłam na dietę wegańską (już około pół roku temu). Wcześniej byłam przez półtora roku wegetarianką, ale czułam, iż dopiero, gdy odstawię wszytkie produkty pochodzenia zwierzęcego, będę w 100% czuła się dobrze i będę żyła zgodnie ze swoimi przekonaniami. Wiem, iż wiele osób z otoczenia do tej pory się mi dziwi. Po prostu chcę mieć czyste sumienie, iż w jak najmniejszym stopniu przyczyniam się do cierpienia zwierząt. Nie myślcie jednak, iż jestem świrem - nie namawiam na siłę znajomych, chłopaka, przyjaciół, aby też przestali jeść mięso, nabiał itp :) zresztą myślę, iż każdy człowiek, który będzie czuł i chciał coś zmienić w tym kierunku u siebie, sam powoli dojrzeje do tej decyzji, bez presji innych. Być może napiszę tu za jakiś czas post o moim weganizmie - jeżeli będziecie ciekawi.

Chyba na dzisiaj tyle wystarczy. Mam nadzieję, iż ktoś doczytał do końca. choćby nie wiecie, jak się cieszę, iż zrobiłam taki wpis i wyrzuciłam z siebie trochę emocji :) chcecie częściej takie osobiste posty? Dajcie znać w komentarzach. Ja się zbieram, bo niedługo do pracy, a może uda mi się jeszcze obejrzeć chociaż jeden odcinek "Riverdale" :) ostatnio seriale na Netflixie mnie pochłonęły!

Buziaki,
Kats.
Idź do oryginalnego materiału