Można się spodziewać kolejnych zwrotów w postępowaniu, które prowadzi policja finansowa, a koordynuje prokuratura. Objęto nim jeszcze ponad dwudziestu podejrzanych. Są wśród nich profesorowie i lekarze weterynarii z inspektoratów na szczeblu prowincji. Paragrafy, jakie nad nimi ciążą, to korupcja, udział w grupie przestępczej, fałszerstwa, oszustwa na szkodę państwa, znęcanie się i zabijanie zwierząt. Według śledczych „między podejrzanymi wytworzył się stosunek współudziału i wzajemnego faworyzowania”. Gdy stworzenia cierpiały i umierały, ludzie wokół nich ukręcili sobie na tych katuszach interes, z którego czerpali zyski, laboratoria zostały bowiem dofinansowane co najmniej dwoma milionami euro ze środków publicznych. Aby pieniądze płynęły, placówkom potrzebne były zaświadczenia od lokalnych struktur sanitarno-weterynaryjnych, iż zwierzętom nie dzieje się krzywda.
Czysty sadyzm
Ta niezwykle szokująca sprawa zbulwersowała mieszkańców Catanzaro, regionu Kalabria, Włoch i animalsów na całym świecie. Od 2015 roku w dwóch laboratoriach uniwersyteckich prowadzono projekty badawcze, przy których realizacji z czystego sadyzmu stosowano na zwierzętach doświadczalnych tortury. Powszechną praktyką była wiwisekcja. Na myszach i szczurach testowano wszystko, co się da, bez zważania na dobrostan żywych istot czy też przepisy. Męczone gryzonie – na koniec, gdy stawały się już niepotrzebne – były eliminowane bez znieczulenia, czego wymaga prawo, rzucano nimi o ścianę, a badacze nie mieli też oporów, by je zdekapitować. Przed śmiercią przebywały w pomieszczeniach i klatkach pozbawionych higieny. Smród czuć było od wejścia, brud lepił się do skóry, a cykl dnia i nocy był stale zaburzany.
Przekupieni kontrolerzy
Tak niegodne okoliczności bytowania powinien wykryć, zadenuncjować i nagłośnić odpowiedzialny za nadzór weterynarz. Tymczasem przekupni kontrolerzy, którzy mieli sprawdzać, co się dzieje, przymykali oko i poświadczali nieprawdę, iż sytuacja jest w porządku. W dowód wdzięczności za podpisanie takich, niemających odbicia w rzeczywistości certyfikatów, jeden z wystawiających je otrzymał możliwość zatrudnienia córki na uniwersytecie, ustawiono dla niej konkurs. Inny przyjaciel systemu został zasypany kontraktami akademickimi na cykl wykładów. Mimo tych kontrowersji rada lokalnego oddziału Związku Weterynarzy w opublikowanej nocie wyraziła solidarność z kolegami i przypomniała, iż w państwie prawa każdą osobę uważa się za niewinną do czasu udowodnienia winy.
Szczególną sensację wzbudził udział w skandalu eksrektora de Sarro; lekarza, beneficjenta zagranicznych stypendiów, niegdyś prezesa sekcji farmakologii klinicznej Włoskiego Towarzystwa Farmakologicznego. Na tę chwilę wybrał on prawo do milczenia – odmówił składania zeznań. Według oskarżenia miał był mózgiem organizacji, „wydając instrukcje dotyczące sposobu prowadzenia badań naukowych w sposób poważnie szkodliwy dla zdrowia i dobrostanu zwierząt, a także sposobu zgłaszania takich przypadków”. Rektor z lat 2017 – 2023 „był w tym okresie dyrektorem naukowym większości projektów”.