Starszy pan oddaje psa do uśpienia z powodu braku środków na jego ratunek.

8 godzin temu

Staruszek przyniósł swojego psa do uśpienia, ponieważ nie miał pieniędzy na jego ratunek. Widząc, jak płacze człowiek i rozpacza pies, weterynarz podjął jedyną słuszną decyzję…

Mówi się, iż pieniądze szczęścia nie dają, ale czasem to właśnie one decydują o naszym losie. Starszy mężczyzna nie miał ani grosza na zbyciu, gdy lekarze wystawili rachunek za życie jego czworonożnego przyjaciela.

W gabinecie weterynaryjnym panowała cisza. Lekarz patrzył na parę: kundla leżącego na stole i staruszka, który pochylał nad nim głowę, delikatnie głaszcząc zwierzę po uchu. Słychać było jedynie ciężki oddech psa i szlochy człowieka. Staruszek nie chciał rozstać się ze swoim przyjacielem i płakał.

Andrzej Kowalski, młody weterynarz, często miał do czynienia z takimi przejawami ludzkich uczuć przed uśpieniem zwierząt. To normalne, bo ludzie przywiązują się całym sercem do swoich mniejszych braci, ale specjalista czuł, iż to był wyjątkowy przypadek.

Teraz mężczyzna wspominał, jak po raz pierwszy zobaczył tę parę w drzwiach swojego gabinetu. To było trzy dni temu. Cichy staruszek przyniósł na pilną wizytę swoją 9-letnią sunię Kropkę. Zwierzę już dwa dni nie wstawało na nogi, a zaniepokojony starszy pan tłumaczył, iż poza Kropką nie ma nikogo innego.

Andrzej Kowalski przeprowadził badanie. Faktycznie, pies miał poważną infekcję. Wymagał pilnego, kosztownego leczenia. W przeciwnym razie czekała go bolesna śmierć. „Więc, jeżeli nie zamierza pan leczyć psa, bardziej humanitarne będzie go uśpić” – powiedział wtedy sucho lekarz. Dziś Andrzej Kowalski rozumie, co czuł staruszek, ale wtedy młody specjalista jeszcze tego nie pojmował.

Po tych słowach lekarza staruszek drżącymi rękami wysypał na stół drobniaki z pomiętymi banknotami – opłatę za usługi. Ostrożnie wziął na ręce swojego psa i wyszedł. A dziś znowu pojawił się w drzwiach gabinetu weterynaryjnego. „Przepraszam, doktorze, udało mi się znaleźć pieniądze tylko na uśpienie” – powiedział starszy klient, spuszczając wzrok.

I teraz, gdy staruszek poprosił jeszcze o 5 minut na pożegnanie się ze swoją przyjaciółką, Andrzej Kowalski patrząc na tę parę, nie mógł zrozumieć, skąd na świecie tyle niesprawiedliwości. Często ludzie, którzy mają mnóstwo pieniędzy, nie mają serca dla żywych istot, a tu – biedny staruszek i umierający kundel. I tyle emocji.

Gula podeszła do gardła młodego lekarza. Podszedł do staruszka i położył mu rękę na ramieniu. „Wyleczę ją, – powiedział drżącym głosem, – na mój koszt wyleczę twoją Kropkę. Przecież ona jeszcze nie jest staruszką. Jeszcze pobiega”. Weterynarz poczuł tylko, jak pod jego ręką drżą ramiona starszego mężczyzny w bezgłośnych łzach.

Po tygodniu Kropka już stała pewnie na nogach. Kroplówki i odpowiednia opieka przyniosły efekty. Młody doktor czuł się szczęśliwy. Może zrobił coś małego dla nieszczęśliwego staruszka i niepozornego psa, ale to był wielki i dobry uczynek.

Dobrze, iż na świecie są wrażliwi i empatyczni ludzie!

Idź do oryginalnego materiału