Niech nas zawiedzie jeszcze ta pasterska ścieżka
Przez nowogródzkie łąki o letnim poranku
Tam, gdzie chyba już zawsze nasza młodość mieszka,
W domu dziadka poety, na pochyłym ganku.
Tam, gdzie chyba już zawsze nasza młodość mieszka,
W domu dziadka poety, na pochyłym ganku.
Niech nas zawiodą jeszcze, nas i tylu innych,
Ścieżki, prócz samym sobie, nieznane nikomu.
Przez ogrody wycięte ze wspomnień dziecinnych
Pod zarośnięte okna rodzinnego domu.
Przez ogrody wycięte ze wspomnień dziecinnych
Pod zarośnięte okna rodzinnego domu.
Ach, gdybyż wystarczyło dłoń w morzu zanurzyć
Lub gwiazdy pytać drżącej w czarną noc wrześniową
i albo z piany morskiej, albo z nieba wróżyć,
Czy tamte drzewa dla nas zakwitną na nowo?
Lecz wróżby niełaskawe: wody chłodem wieją,
Księżyc krwawi, a gwiazdy błyszczą nieprzytomnie,
I tylko serce wiernie uderza nadzieją,
Dniem - ciężką od goryczy, a nocą - od wspomnień.
I tylko serce wiernie uderza nadzieją,
Dniem - ciężką od goryczy, a nocą - od wspomnień.
Stanisław Baliński