Spotkanie w Ogrodzie

kwiatyogrodowe.blogspot.com 6 dni temu

W rogu starego ogrodu, tuż przy płocie porośniętym dzikim winem, królowała Malwa. Jej strzelista łodyga, obsypana wielkimi, pąsowymi kwiatami o aksamitnych płatkach, zdawała się sięgać samego słońca. Stała dumnie, lekko kołysząc się na letnim wietrze, niczym dama w balowej sukni, obserwująca leniwie bieg wydarzeń. Każdy jej kwiat był jak głęboki kielich, kryjący w sobie obietnicę słodyczy.

Ciszę ciepłego popołudnia przerwało nagle niskie, wibrujące bzyczenie. Stawało się coraz głośniejsze, aż wreszcie pojawił się jego sprawca – Bączek, stary, doświadczony trzmiel. Jego czarno-żółte futerko lśniło w słońcu, a pracowite nóżki już były solidnie oblepione złotym pyłkiem zebranym z innych kwiatów. Bączek leciał trochę niezdarnie, jakby obciążony swoim słodkim ładunkiem, ale jego kurs był pewny – prosto do najwyższego, najbardziej otwartego kwiatu Malwy.

Zdecydowanym, choć nieco chwiejnym ruchem, wylądował na miękkim płatku, który ugiął się lekko pod jego ciężarem. Malwa poczuła znajome łaskotanie jego kudłatych nóżek. Bez chwili wahania Bączek zanurkował w głąb pąsowego kielicha, szukając źródła nektaru ukrytego na samym dnie. Jego bzyczenie stało się teraz stłumione, jakby mruczał z zadowolenia, buszując w środku. Tarzał się w obfitym pyłku, który osiadał na jego futerku, dodając kolejne złote drobinki do jego zbiorów.

Malwa stała nieruchomo, cierpliwie goszcząc pracowitego owada. Czuła, jak spełnia swoje odwieczne zadanie – oferuje pokarm, a w zamian otrzymuje pomoc w przedłużeniu gatunku. Bączek, zbierając nektar, jednocześnie przenosił pyłek, dając życie przyszłym nasionom.

Po chwili, zadowolony i wyraźnie cięższy od zdobyczy, trzmiel wytoczył się na brzeg płatka. Oczyścił gwałtownie czułki, rozprostował lekko zdrętwiałe skrzydełka i zabzyczał głośniej, jakby na pożegnanie. Wzbił się w powietrze i poleciał dalej, w stronę kępy lawendy, zostawiając Malwę samą w słońcu.

Malwa znów lekko zakołysała kwiatem, który przed chwilą odwiedził pracowity gość. Czuła się spełniona. Wiedziała, iż dzięki temu małemu, bzyczącemu stworzeniu jej nasiona dojrzeją, a w przyszłym roku, być może tuż obok niej, wyrosną jej dzieci. Mały, niepozorny trzmiel odegrał w jej życiu wielką rolę. I tak, w cichym rytmie natury, toczyło się życie w starym ogrodzie.


Idź do oryginalnego materiału