
Obecnie w Niemczech żyje ponad 1,5 mln szopów, chociaż w zasadzie nie powinno ich tu być — po raz pierwszy zwierzęta te sprowadzono na kontynent w latach 30. XX w. z Ameryki Północnej. Zakładano, iż będą hodowane dla futer, które wykorzystywano do szycia płaszczy, czapek i kurtek. W nazistowskich Niemczech szopy były trzymane w niewoli, ale niektórym osobnikom udało się uciec z farm w Berlinie podczas II wojny światowej, a inne zostały wypuszczone po pewnym czasie.
Szopy rozmnażają się bardzo szybko, dlatego zaludniły prawie całą Europę: w tej chwili żyją w 15 krajach Unii Europejskiej — od Włoch na południu po Holandię na północy i od Hiszpanii na zachodzie po Czechy na wschodzie.
Zwierzęta gwałtownie i dobrze przystosowały się do nowych warunków: wśród lokalnych zwierząt nie mają konkurentów, więc spokojnie zabierają im pożywienie. Nadmierne rozprzestrzenienie się tego gatunku ssaków sprawiło, iż szopy stały się problemem kontynentu. W 2016 r. oficjalnie uznano je za gatunek inwazyjny w Europie, czyli szkodliwy dla tutejszej fauny.
Problem rozprzestrzeniania się częściowo powstrzymało odstrzeliwanie zwierząt: polowanie na szopy w Europie jest oficjalnie dozwolone. W samych Niemczech w ciągu ostatnich 20 lat obserwuje się gwałtowny wzrost odstrzału: jeżeli w okresie łowieckim 2004–2005 zarejestrowano ok. 21 tys. zabitych osobników, to do 2024–2025 liczba ta wzrosła 11-krotnie, osiągając 239 tys.
Miasto szopów
W jednej z gmin Brandenburgii za każdego zabitego szopa płaci się 25 euro (106 zł) w formie premii. Władze lokalne w Meklemburgii-Pomorzu Przednim zachęcają ludzi do łapania szopów dzięki pułapek i rekompensują im 50 euro (212 zł) za zakup sideł. To już przynosi efekty: w ciągu ostatniego roku w tym regionie zabito 22 tys. szopów, czyli o 2 tys. więcej niż średnia z ostatnich pięciu lat.
Szczególnie dużo szopów występuje w niemieckim mieście Kassel: według niepotwierdzonych danych żyje tu ok. 30 tysięcy osobników, czyli 100 na każde 100 ha — 25 razy więcej niż w jakimkolwiek innym regionie, dzięki czemu miasto zyskało przydomek „stolicy szopów”. Dla porównania: mieszka tu nieco ponad 200 tys. ludzi.
Szopów w Kassel jest tak dużo, iż stały się nieoficjalnym symbolem miasta: ich pyski zdobią pamiątki lokalnego uniwersytetu i miejskie upominki, a lokalna męska drużyna lacrosse nazywa się „Szopy z Kassel”.
— Jesteśmy miastem szopów. Są wszędzie. Wychodzą po zmroku — mówi Lars, mieszkaniec Kassel.
Szopy z Kassel coraz mniej boją się ludzi. Znane są już przypadki, kiedy zwierzęta potajemnie atakowały mieszkańców i gryzły ich, gdy ci odpoczywali w swoich ogrodach. Pewnego razu samica szopa zajęła strych lokalnej mieszkanki i wychowywała tam czworo swoich młodych. Zdarzało się, iż zwierzęta przedostawały się do teatru w Kassel lub Muzeum Techniki i urządzały tam awantury. Często powodują szkody na dziesiątki tysięcy euro.
Futrzaści sąsiedzi
Szopy osiedliły się w Kassel prawie 100 lat temu: 12 kwietnia 1934 r. cztery osobniki, które wcześniej mieszkały na farmie futrzarskiej niedaleko miasta, zostały wypuszczone w okolicy jeziora Edersee. Wśród nich były również ciężarne samice. Tak w Kassel pojawiły się pierwsze „rodzime” szopy, choć początkowo były one raczej „nielegalne”: władze Berlina zezwoliły na wypuszczenie szopów na wolność dopiero 28 kwietnia, ale lokalne władze Kassel postanowiły nie czekać na zgodę z góry i zrobiły to dwa tygodnie wcześniej.
— W moim dzieciństwie już tu były, ale nie w takich ilościach. Stały się dla nas symbolem, swego rodzaju znakiem rozpoznawczym. Czasami jesteśmy z nich choćby dumni. Ale jednocześnie wyrządzają ogromne szkody — wspomina Lars.
Mieszkańcy starają się żyć w zgodzie z futrzastymi sąsiadami. Zwierzęta tak dobrze przystosowały się do miejskiego środowiska, iż nauczyły się otwierać drzwi i przeskakiwać przez ogrodzenia. Właśnie z tego powodu miejskie kosze na śmieci w Kassel są zamknięte specjalnymi zamkami, a rury spustowe owijane są gładkim metalem, aby ciekawskie zwierzęta nie mogły się ich chwytać.
Eksperci radzą ogrodzić działki elektrycznym ogrodzeniem i zawsze zbierać owoce, które spadły na ziemię, aby szopy nie wyczuły zdobyczy. Według leśniczki Dagmar Loffler z osobnikami należy postępować surowo, a nie łagodnie, w przeciwnym razie zaczną być zuchwałe.
Jednak choćby w Kassel nie wszyscy są zachwyceni szopami. w okresie łowieckim 2022–2023 w regionie zabito ponad 30 tys. osobników — to właśnie Hesja stała się pierwszym regionem Niemiec, w którym zezwolono na polowanie na szopy. Niemiecki Związek Ochrony Przyrody i Różnorodności Biologicznej ma jednak wątpliwości co do skuteczności takich środków: szopy rozmnażają się zbyt szybko, co oznacza, iż straty w populacji są gwałtownie uzupełniane.