Teraz będzie o najbardziej chyba znanym miejscu nie tylko Zatoki Tigullio ale całej Riviera di Levante - o Portofino. O tym jak sławne jest to miejsce można przekonać się już parkując samochód, cena parkowania zaparła naszemu oszczędnemu Jądrzejowi dech w pierwsiach. Wykrztusił cóś jak "Ekhhrr, yyy ... pieprzone Portofino". Dalej było już tylko weselej. Kawa w cenie obiadu itp. No i dzikie tłumy, o ile chcecie sobie rozmarzeni zanucić "Love in Portofino" to w towarzystwie chóru wykrzykującego "Wunderbar!"( z powodu nader licznych wunderbarów to będzie skrzyżowanie piosenki Dalidy razem z utworem grupy Rammstein, wicie rozumicie - "Amerika ist wunderbar", piosenki z czasów globalnej wioski z wgrywanym hollywoodzkim przekazem ). Tłumy przelewają się aż do średnio późnego popołudnia, potem robi się bardziej kameralnie, co nie znaczy iż taniej, he, he, he. Do Portofino ludzie przyjeżdżają i przypływają oglądać basen portowy i jego najbliższe okolice, czyli Piazettę i te trzy czy cztery uliczki. Młodsi wspinają się do twierdzy na wzgórzu, Castello Brown, zwanego niegdyś fortezza di San Giorgio, która to budowla powstała na ruinach rzymskiej wieży strażniczej z II - III wieku. Wicie rozumicie, Portofino jak wszystkie małe Pcimie Zatoki Tigullio jest stareńkie. Już Pliniusz Starszy rozpisywał się o Portus Delphini, tak, tak, ta licząca około 400 mieszkańców wioseczka liczy sobie ponad 2000 lat! Założyli ją Tigullianie, jedno z plemion liguryjskich. Już w VIII wieku p.n.e. była dość rozwinięta i zajmowała się handlem morskim z innymi śródziemnomorskimi społecznościami. Dziś żyje z turystyki i mła tak sobie myśli iż dla wielu turystów jest zaskakujące uświadomienie iż w sposób nieprzerwany ta maleńka wioseczka jest zamieszkana od czasów preromańskich.
Mimo tego iż historia starożytna, zabudowa zabytkowa, to jednak nie dla zabytków przyjeżdżają tu takie tłumy. Nie przyjeżdżają też dla urodnej plaży, bo takowej w Portofino nie ma, jest tu tylko port niegdyś rybacki, dziś miejsce do którego zawijają jachty i promy. Ludzie przyjeżdżają tu dla widoków, dla tej zatoczki głęboko wcinającej się w ląd i stanowiącej naturalne schronienie dla wszystkiego co unosi się na wodzie, dla obrazu odbijających się w morskiej wodzie kamieniczek, dla nagich skał wyrastających z morza, które na pewnym poziomie szaleńczo zielenieją. No i mam wrażenie iż spora część turystów przybywa tu dlatego iż Portofino uchodzi za miejsce prestiżowe, kurort dla bogaczy. Wicie rozumicie, Wenecja Bezosów, cóś w tym guście. Liczne filmy i seriale kręcone w tym miejscu sprawiły ze dla wielu turystów Portofino jest miejscem z marzeń. Dlatego nikogo tu nie dziwią drogie, duże jachty zawijające do maleńkiego portu, stada niemieckich emerytów wunderbarujących wszystko wokół, młodzi Rosjanie robiący sesję zaręczynową na Instagram na tle luksusowego jachtu, nieswojego zresztą, Amerykanie z opadniętymi szczękami przyczepieni do swoich ajajfonów. Niestety te tłumy podziwiające z tym samym zapałem kościółek Divo Martino, jak i butik Alexandra McQueena, odejmują temu miejscu sporo z jego uroku.
To targowisko próżności nie jest jednakże w stanie przesłonić całej malowniczości krajobrazu. Tłumy napływają falami, wraz z przybyciem promów, w chwilach pomiędzy tymi falami można dostrzec niezaprzeczalną urodę Portofino. Mła nie dziwi iż już w 1935 roku postanowiono chronić ten krajobraz i utworzono na całym półwyspie, na którym znajduje się wioseczka, Regionalny Park Przyrody Portofino, rozciągający się na cały półwysep. Park zajmuje powierzchnię 18 km²a jego linia brzegowa ma powierzchnię 13 km². w tej chwili jest to najdalej na północ wysunięty obszar chroniony wybrzeża zachodniej części Morza Śródziemnego.
Władze Parku utrzymują ponad 80 km oznakowanych i w miarę bezpiecznych szlaków. Mła pisze w miarę, bo niektóre z nich można zwiedzać wyłącznie z przewodnikiem. Roślinność jest tu typowa dla regionu, składa się z lasów kasztanów, leszczyny, grabów, pinii, dębów ostrolistnych, tzw. drzew truskawkowych czyli chruściny jagodnej Arbutus unedo i drzew oliwnych. Dla Ludmiły dodam iż ponoć ptactwo jest szczególnie liczne.Jest to tez dobre miejsce do obserwowania płazów i gadów. Występuje tu salamandra Saviego , pospolita salamandra plamista wzdłuż małych strumieni, traszka jaskiniowa Strinati, powszechna w jaskiniach i chłodnych i bardzo wilgotnych obszarach, rzekotka drzewna często występująca wokół wioski Nozarego i powyżej Cala dell'Oro, ropucha szara, żaba dalmatyńska i żaba apenińska.
Nawet w samym Portofino widać stada maleńkich jaszczurek, ponoć wśród gadów na półwyspie występują: gekon brodawkowaty, gekon pospolity, oba
pospolite na budynkach, bardzo liczna jaszczurka murowa, jaszczurka
zielona, padalec włoski, nieuchwytny wąż Riccioliego, wąż Eskulapa i
wąż biczowy. Można spotkać zaskrońca i niestety albo i stety dla środowiska, żmiję. jeżeli chodzi o insze zwierzęta to tak jak w Villa Oneto
populacja dzików osiąga ma się świetnie, na tyle iż często wchodzi w szkodę mieszkańcom cypla. Obserwowano
również lisy, borsuki, jeże i kuny a okolice latarni morkiej w Portofino znane są jako wieiórkoland, podobno wewiórków tam zatrzęsienie. W końcu lat 80. XX wieku do parku wypuszczono liczne kozy
domowe, które jednak rozmnażały się w sposób niekontrolowany, niszcząc
śródziemnomorskie zarośla. Pod koniec lat 90. XX wieku populacja kóz w
parku przekroczyła 70 osobników. Jak to teraz wygląda nie wiem, choć akurat z tymi przedstawicielkami fauny parkowej spotkałam się osobiście. Trzeba pilnować gdzie kładzie się ciuch na plażach półwyspu, bowiem kózki zainteresowane konsumpcją materializują się nieoczekiwanie w miejscach, jak się człowiekowi wydaje, absolutnie niedostępnych dla racic.
Parki narodowe w tych okolicach to nie tylko na lądzie, nie trzeba mijać zbudowanej w 1917 roku latarni morskiej by trafić na morski obszar chroniony utworzony tu w 1999 roku. Podwodne klify przylądka Portofino są domem
dla fauny i bogatej flory, niemal unikatowej w Morzu
Śródziemnym.
Obszar ten podzielono na trzy strefy chronione, oznaczone jako A, B i C. We wszystkich trzech strefach obowiązuje zakaz swobodnej żeglugi,
polowań i połowów zwierząt, połowów podwodnych i nurkowania, chyba iż
określono inaczej. Zabronione są wszelkie działania podwodne wymagające
kontaktu z dnem morskim, a ponadto zabronione jest kotwiczenie
łodzi. Strefa A obejmuje śródlądowy odcinek morza
( Cala dell'Oro ) ograniczony linią łączącą przylądki Punta Torretta i
Punta del Buco. Na tym odcinku morza obowiązuje całkowity zakaz żeglugi,
postoju, dostępu, pływania, rekreacyjnego i komercyjnego
oraz nurkowania.
Rezerwat znaczy. W strefie A środowisko jest w pełni chronione i dozwolone są jedynie
działania ratownicze i badania naukowe, zatwierdzone przez organ
zarządzający parkiem. Kąpiel też jest zabroniona. Chronią tam przede wszystkim formacje koralowców, głównie gorgonii: Paramuricea clavata, Eunicella verrucosa.
Strefa B rozciąga
się od Punta del Faro di Portofino, w gminie Portofino, aż do Punta
Chiappa, położonego w wiosce San Rocco di Camogli, z wyjątkiem
korytarza dojazdowego i redy San Fruttuoso.
Obszar ten również ograniczeniom: wędkarstwo sportowe jest dozwolone tylko dla mieszkańców. Nurkowanie z akwalungiem ze sprężonym powietrzem jest dozwolone wyłącznie w centrach nurkowych albo mogą to robić upoważnione osoby prywatne. Dozwolone jest nurkowanie swobodne i pływanie. Ponadto nurkowanie z brzegu jest dozwolone tylko w Punta Chiappa, Il Dragone i La Colombara. Ten odcinek morza jest wręcz uwielbiany przez nurków, których przyciągają a w szczególności bogactwo czerwonych gorgonie, gąbki i ryby. Jądrzeja z trudem udało się wyłowić, zresztą nie tylko jego, bo nie trzeba nurkować by widzieć , woda jest krystalicznie czysta. Hym... wróciliśmy ostatnim promem z Abazzia di San Fruttuoso . To właśnie w tej strefie znajduje się brązowy posąg Chrystusa z Otchłani, umieszczony w 1954 roku na dnie zatoki San Fruttuoso na głębokości 17 metrów. Strefa C rozciąga się po obu stronach cypla Portofino i słynie z rozległych łąk Posidonia oceanica, trawy morskiej. Dozwolone są tam różne i różniste aktywności, w tym nurkowanie i pływanie, z wyjątkiem szczególnych ograniczeń mających na celu ochronę środowiska. Wędkarstwo sportowe jest dozwolone, choć podlega regulacjom. W przyszłości Włosi planują udostępnić zwiedzającym część parku, ale chcą to robić bardzo ostrożnie, tak by nie naruszyć ekosystemu. Tam do dziś nie mogą przeboleć iż ciężko spotkać delfiny od których przecież wioska Portofino wzięła nazwę. Teraz mła Wam napisze co nieco o Abazzia di San Fruttuoso, do którego uciekliśmy promem z nadmiernie zaludnionego naszym zdaniem Portofino. Opactwo San Fruttuoso di Capodimonte jest już położone w gminie Camogli, znanej również jako Capodimonte. Opactwo poświęcone jest świętemu... uwaga... Fruktuozowi z Tarragony , katalońskiemu biskupowi i świętemu z III wieku, którego prochy przechowywane są w opactwie, ponoć przeniesione po arabskiej inwazji na Półwysep Iberyjski.
Do opactwa nie można dotrzeć żadną główną drogą, można się tam dostać tylko drogą morską lub dwoma malowniczymi szlakami: jednym schodzącym z góry Portofino, a drugim wzdłuż wybrzeża od zatoki Portofino. Początki kompleksu opactwa, według legendy, sięgają VIII wieku, kiedy to Prospero, biskup Tarragony , uciekając przed arabską inwazją na Hiszpanię schronił się w zatoce i zbudował tam mały kościółek, by zachować relikwie męczennika, wspomnianego wyżej świętego Fruktuozusa. Pierwszy budynek sakralny zbudowano w połowie wysokości wzgórza, w miejscu zwanym w tej chwili Chiesa Vecchia, gdzie do dziś zachowało się kilka pozostałości starożytnej budowli, ale gdzie za to bardzo chętnie grzebią archeolodzy. Obecne opactwo zbudowano około połowy IX wieku i przebudowano na przełomie X i XI wieku na polecenie Adelajdy Burgundzkiej, wdowy po cesarzu Ottonie I Saskim. Adelajda troszki nam bliska, bo była opiekunką cesarza Ottona III, który dobrze zapisał się w naszej historii. Może dlatego mła tak do tego opactwa dobrze usposobiona, baaardzo chciałam je zobaczyć i mocno kusiłam naszą ekipę, co byśmy popłynęli klasztorek odwiedzić i przy okazji popływać w cud wodzie. W XI stuleciu opactwo przeszło w ręce mnichów benedyktyńskich a w XII wieku zostało rozbudowane, znaczy dodano piętro. W XIII wieku dobudowano budynek z loggią zwróconą w stronę morza, ten, który mła tak urzekł iż czułam iż muszę żywcem zobaczyć. Zbudowała go genueńska familia Doria, która wykorzystywała opactwo do pochówków członków rodziny. Górny krużganek przebudowano w XVI wieku na polecenie Andrei Dorii a w 1562 roku zbudowano kwadratową wieżę strażniczą, która do dziś góruje nad zatoką. Opactwo zostało później opuszczone i wykorzystywane jako rezydencja. W 1933 roku zostało odrestaurowane przez państwo włoskie, w 1983 roku rodzina Doria Pamphili przekazała budynki i ziemię Włoskiemu Funduszowi Ochrony Środowiska.

Do kościoła wchodzi się przez starożytną zakrystię, dobudowaną w XVI wieku. Apsydalne pomieszczenie pełni funkcję kaplicy. Budynek składa się z dwóch części, z których przednia prawdopodobnie służyła jako chór dla mnichów. Tynk i posadzka pochodzą z X wieku, natomiast krypta z tyłu, w której prawdopodobnie spoczywały szczątki opatów lub szlachty z Dorii , pochodzi z XIII wieku, co czyni ją mniej więcej współczesną z podziemnym grobowcem rodzinnym. Kościół parafialny powstał dopiero po opuszczeniu opactwa przez mnichów. W ołtarzu głównym znajduje się mała srebrna szkatułka z relikwiami męczenników Fruktuozusa, Auguriusza i Eulogiusza. Tak, wiem, mła też o nich nie słyszała. Apsyda tuż przy skale, kopuła w stylu prawie iż bizantyjskim, ozdobiona siedemnastoma małymi łukami z górskiego kamienia i duża ośmiokątna dzwonnica stanowią najciekawsze elementy architektoniczne całego kompleksu, którego dach wykończony jest łupkiem . Dolną część opactwa zamyka sancta sanctorum, czyli niewielkie pomieszczenie, najstarsze centrum osady, o którym uważa się, iż służyło do przechowywania i czci relikwii. W pomieszczeniach kompleksu klasztornego, w latach 90 XX wieku, odkryto starze budowle romańskie, utworzono więc muzeum poświęcone historii opactwa. W gablotach eksponowane są ceramiczne naczynia stołowe, odkryte w klasztornym magazynie i pochodzące z różnych źródeł geograficznych, używane przez mnichów benedyktyńskich od XIII do XIV wieku.

3 godzin temu



