Ruda Magia: Odkryj tajemnice niesamowitej Czerwonej Włosy w Polskim Świecie

1 godzina temu

Mamo, muszę Ci opowiedzieć, co się wydarzyło z naszą rodziną, bo to aż tak zabawne i trochę magiczne.

Mój tata Andrzej był czarnym jak węgiel chłopakiem, a mama Anna blondynką, po której każdy się rozczulał. Kochali się po uszy i po dwóch latach małżeństwa na świat przyszedł im mały skarb córeczka.

Poród był ciężki, dziewczynka trochę wpadła w pępowinę i nie mogła od razu wyjść na świat. Kiedy właśnie urodziła się, anestezjolog natychmiast podszedł, żeby dać noworodkowi dodatkowy tlen. Anna została przeniesiona do innego sali, a dopiero po dziesięciu godzinach zobaczyła swoją córeczkę po raz pierwszy. Gdy ją ujrzała, prawie zamieniła się w kamień ze zdumienia.

Pielęgniarka przyniosła maleńką, owiniętą w pieluszkę laskę, położyła ją na stole i delikatnie ją rozwinęła. Na stole leżała mała, ruda dziewczynka o długich, kręconych włosach.

Siostro, czy na pewno nie pomyliłaś dzieci? zapytała nieśmiało Anna.

Gwarancja 100%, iż to Twoja odpowiedziała z uśmiechem siostra położnej. Mamy taki protokół, iż matki od razu biorą malucha do sali, a Twoja była w komorze tlenowej. I jeszcze mrugnęła: Twój mężu chyba też ma rude włosy. Po tym zniknęła za drzwiami.

Anna patrzyła na swoją małą rączkę, nie mogła uwierzyć własnym oczom, kiedy dziecko zaczęło robić wściekłe miny w powietrzu, szukając maminy piersi i wykrzyknęło tak głośno, iż wypełniło cały oddział. Anna niezdarnie próbowała ją owinąć, a dziewczynka krzyczała coraz głośniej, aż w końcu uspokoiła się, kiedy mama przyłożyła ją do piersi.

Kiedy przyjechał Andrzej po swojego malucha, również patrzył ze zdumieniem, ale nic nie powiedział. W domu zaczęli przeglądać drzewa genealogiczne, dzwonić do rodziny i okazało się, iż pradziadka ze strony taty miałą naprawdę rude, kręcone włosy była to polska babcia z Małopolski. Po niej wszystkie kolejne pokolenia rodziły się brązowymi, jak Andrzej, ale nasza maleńka wciąż była ruda.

Po pierwszych kąpielach, kiedy Anna wytrzećkała córeczkę ręcznikiem i wzięła ją na kolana, Andrzej spojrzał na nią i wykrzyknął:

Wyglądasz jak majowy mniszek lekarski! I choć już miał jej nadawać imię Bogna, wszyscy zaczęli ją nazywać Maja, a później po prostu Dziennikiem bo zawsze była pełna życia.

Maja rosła wesołą i rozbawioną dziewczynką, sąsiedzi mówili o niej mała śmieszka, a płakała tylko wtedy, kiedy naprawdę było coś do łez. Kiedy skończyła cztery lata, wiosną pojawiły się na jej nosie pierwsze piegi.

Mamo, co to jest? spytała niewinnie.

To piegi, kochanie, anielskie piegi. Im ich więcej, tym więcej ludzi będziesz mogła uratować odpowiedziała Anna, całując ją w policzek. Nie miała pojęcia, iż te słowa wpadną jej w serce na całe życie.

W piaskownicy, kiedy któryś chłopiec zaczął płakać, Maja zostawiała swoje zamki, podbiegła i przytuliła go, gładząc po włosach i mówiąc ciche słowa. Dzieci natychmiast się uspokajały, a ona coraz bardziej wierzyła, iż jest aniołem.

Gdy dzieci widziały w jej rękach piękną lalkę i zaczynały ryczeć, domagając się takiej samej, Maja podawała im swoją ulubioną lalkę. Po powrocie do domu lalka zawsze znajdowała się na swoim miejscu nie wiedziała, iż mama i tata, kupując lody i czekoladki, potajemnie wymieniali się zabawkami, by zwrócić je dziewczynce. Maja myślała, iż to po prostu tak ma być, bo jest aniołem.

W piątej klasie wracając ze szkoły, zobaczyła starszego pana na chodniku, który potykał się o rozstrzygnięte sznurowadła. Zanim się podciągnął, Maja zauważyła chłopca na piętrze budynku, który wystawał przez okno i patrzył w dół. Ten przypadkowo trącił duży donicznik z fikusem, który wyleciał w stronę starszego pana. Maja nie zdążyła choćby krzyknąć podbiegła i odpychła pana, ale sam stracił równowagę i wpadł pod doniczkę, a na nich spadł ciężki garniec z ziemią.

Starszy pan najpierw był wściekły, ale potem, gdy zobaczył, iż Maja go uratowała, zaniemówił w podziękowaniach. Jesteś moim aniołem, uratowałaś mnie przed śmiercią powiedział, a dziewczynka poczuła, iż naprawdę jest czymś wyjątkowym.

Każdej wiosny jej piegi przybywały. Pewnego dnia, patrząc w lustro, zobaczyła swoje rude loki, niebieskie oczy, czerwone buziaki i coraz więcej piegów na nosie. Z powagą zapytała mamę:

Mamo, gdzie znajdę tyle nieszczęśliwych ludzi, którym muszę pomóc?

Anna, zaskoczona, odpowiedziała:

Skąd to wziąłeś? Nie rozumiem.

Spójrz na mój nos nie przestawałaby Maja tyle piegów, a każdego roku ich więcej. To oznacza, iż więcej osób potrzebuje pomocy.

Twoje piegi to pocałunki słońca, które go kocha i całuje cię co dzień próbowała wytłumaczyć mama.

Może słońce naprawdę mnie całuje, ale pamiętam, iż mówiłaś, iż jestem aniołem i każdy pieg to człowiek, któremu muszę pomóc! podsumowała Maja.

Anna przypomniała sobie, jak to mówiła, gdy Maja po raz pierwszy zobaczyła piegi, i zaskoczona przytuliła ją mocno, mówiąc:

Dzienniku mój, naprawdę jesteś aniołem! pocałowała ją w czubek głowy.

W okresie nastoletnim Maja regularnie pomagała starszym przechodzić przez ulicę, nosiła im torby, a kiedy widziała w sklepie starszą panią rozważającą, czy kupić mleko czy masło, bez wahania kupowała oba produkty i dawała je babci, rezygnując ze słodkości.

Pewnego dnia, spacerując po chodniku, zobaczyła elegancką kobietę w pięknej sukni, z zapachem perfum tak niezwykłym, iż Maja nie mogła powstrzymać się od zapytania. Gdy podeszła i chwyciła ją za rękaw, kobieta odparła:

Co pan sobie pozwala, dziewczyno?

Maja przeprosiła, wyjaśniając, iż chciała się dowiedzieć, skąd ten cudowny zapach. W tym momencie usłyszeli gwałtowny trzaśnięcie hamulców i dźwięk wypadku samochód z pijanym kierowcą wpadł w auto eleganckiej pani i roztrzaskał je na części. Kobieta w objęciach Maji szepnęła:

Jesteś moim aniołem!

Po kilku latach, w głębokiej jesieni, kiedy padał lekki deszcz, Maja stanęła przy wejściu do metra w cieplej czapce z pomponami. Nagle usłyszała:

Przepraszam, czy może pan/pani podpowiedzieć, jak dojechać na ulicę BielskoCzęstochowską?

Odwróciła się i zobaczyła przystojnego chłopaka z rudymi, kręconymi włosami, które były przemoknięte, a jego piegi na nosie lśniły jak wiosna. Jego oczy były brązowe. Maja wybuchła śmiechem, zdjąła czapkę i razem zaczęli się śmiać pod lekko padającym deszczem, jakby to była najzabawniejsza sytuacja na świecie.

Dwa lata później pojawił się na świecie ich mały, kręcony chłopczyk nowy Dziennik, mały aniołek. Gdy miał cztery lata, na nosku pojawiły się pierwsze piegi i zapytał mamusię:

Mamo, co to takiego?

A ona odpowiedziała:

To piegi, kochanie, anielskie piegi. Im ich będziesz miał, tym więcej ludzi będziesz mógł pomóc.

Tak więc nasza rodzina dalej rośnie, a każde piegi to przypomnienie, iż w nas jest trochę nieba. Na zdrowie!

Idź do oryginalnego materiału