
Za mną trzy dni w stolicy Czech, miałem okazję pozwiedzać najsłynniejsze atrakcje turystyczne w mieście nad Wełtawą, i przypomnieć sobie co nieco po ponad 13 latach. Poprzednio byłem w Pradze niespełna jeden dzień w ramach wycieczki szkolnej, teraz miałem dużo więcej czasu, by zapoznać się z bogatą historią, jeszcze bardziej fascynującą architekturą, malowniczymi widokami, a wieczorową porą wybrać się na widowisko najlepszego, najstarszego czeskiego cyrku.
Cirkus Humberto w tym roku obchodzi jubileusz 75-lecia istnienia. Była to druga moja wizyta w tym legendarnym cyrku, poprzednia po obronie pracy magisterskiej w lipcu 2023 roku w czeskim Cieszynie.
Plac w Pradze nieco na uboczu, za marketami, a miasteczko cyrkowe dodaje całej okolicy uroku. Żółto-czerwony namiot w jesiennej aurze wręcz zachęca by przy nim przystanąć, a widoczne wokół niego zwierzęta sprawiają, iż to miejsce jest naprawdę wyjątkowe.
Widowisko 2025 trwa z 20 minutową przerwą niemal 3 godziny, i ani przez chwilę nie ma nudy.
Rozpoczęcie widowiska to założenie przez Mr Chapa gogli VR, które przenoszą w najbardziej wyjątkowe miejsce na Ziemi - do miejsca pełnego sztuki cyrkowej na najwyższym poziomie.
W ciemności na arenę wkraczają wszyscy artyści, którzy wykonują w pełni zsynchronizowany taniec z latarkami, by na koniec ułożyć dwie cyfry "75". Niecodzienny pomysł, ale z bardzo dobrym wykonaniem - przemówił do mnie.
W programie Humberto jak na tradycyjny cyrk przystało nie brakuje zwierząt.
Zdecydowanie numer jeden to tresura słoni indyjskich i koni prezentowana przez Amadeo Folco. To cyrkowy majstersztyk! Magia dzieje się na naszych oczach, a kooperacja między człowiekiem, potężnymi słoniami a koniami układa się perfekcyjnie.
Tresura 12 lwów i lwic to kolejny gwóźdź programu. Hynek Navratil jr bawi się ze swoimi kotkami na wszelkie możliwe sposoby, one proszą się o smaczki i pieszczoty. Sama tresura trwa dość długo, a każdy z wielkich kotów się nie nudzi
Dyrekcja cyrku tradycyjnie prezentuje pozostałe zwierzęta: niedźwiedzie, konia, kucyka, wielbłądy, zebry, lamy, psy - razem w całym widowisku jest ponad 50 zwierząt.
Każdy pokaz jest precyzyjnie przygotowany, zwierzęta czyste, zadbane, co każdy może zobaczyć w cyrkowym zoo podczas przerwy.
Pod namiotem przepiękny zapach trocin, to co kojarzy się z prawdziwym cyrkiem. W Polsce niestety możemy pomarzyć o takim cyrku, na szczęście Czechy, czy Niemcy to nie koniec świata. Takie bogactwo zwierząt to prawdziwa uczta dla wszystkich miłośnika sztuki cyrkowej.
Oczywiście w programie zwierzęta to nie jedyne numery. Duże wrażenie robi lina meksykańska z wieloma niebezpiecznymi trickami, stójki z połączeniem żonglerką nogami (Hynek Navratil jr), żonglerka odbijana, czy gimnastyka na palu w wykonaniu artysty z Indii.
Do tego żonglerka hotozyntalna - numer świetny wizualnie, flying poledance, hula hop, a na deser duet z Chile na kołach śmierci. Ich występ jest na pewno lepszy niż te które możemy oglądać w Polsce.
Przez cały program bawi nasz mistrz humoru Mr Chap - jak zawsze niezawodny, perfekcyjny i oczywiście musiało tak być - kilkukrotnie rozbawił mnie do łez! Cudownie było zobaczyć Chapa w akcji po ponad dwóch latach.
Całe widowisko było dopracowane w każdym detalu od gry świateł, po bardzo dobrej jakości dźwięk co rzadko się zdarza w cyrku. Poszczególne występy artystów miały wstęp z choreografią, ale i wykorzystaniem nowoczesnej technologii.
Życzę Cyrkowi Humberto kolejnych co najmniej 75-ciu lat!
Jednocześnie dziękuję dyrekcji za przemiłe przyjęcie.
Wkrótce na blogu zdjęcia i filmy z widowiska.