Wstępne analizy naukowców dają wynik 12% wzmocnienia obecnej powodzi w Hiszpanii przez zmiany klimatyczne. Natomiast o 50% zostało podniesione prawdopodobieństwo występowania takich zjawisk, co oznacza, iż statystycznie dwa razy częściej będą one następowały. Przyczyny zjawiska są znane, znany jest bowiem stopień ponad-normalnego podgrzania rejonu morza odpowiedzialnego za powstanie chmur deszczowych i efekt prowadzący do ich skroplenia, no i można takie wydarzenie zestawić ze stanem dotychczasowym. Efekt – znaczne wzmocnienie powodzi przez zmianę klimatu, plus możliwość dwa razy częściej wystąpienia takiej wzmocnionej powodzi w dalszej przyszłości.
Dopiero co mieliśmy powódź w Polsce, która również po analizie przyczyn i zestawieniu z innymi takimi wydarzeniami wykazuje analogiczną anormalność – nie występowanie nigdy wcześniej takiej sumy opadów w takiego typu cyrkulacji powietrza w tym okresie roku.
Do tego dodajemy kolejne wydarzenia w ostatnich latach na świecie, których występowanie albo nie miało wcześniej miejsca na danym rejonie, albo miało łagodniejszy przebieg – pożary w USA i Australii, w Polsce „30-letnie susze” występujące już raz na kilka lat, podtapianie nisko położonych miast i rejonów (Miami i Floryda, Malediwy, Tuvalu, Fidżi, Dżakarta, niedługo zalewanie Bangladeszu), anormalne roztopy wiecznej zmarzliny na Syberii powodujące niemożliwość przemieszczania się w pewnych okresach roku i zapadanie się rejonów zamieszkanych, mocniejsze niż dotychczas i częstsze huragany i cyklony. No i teraz zalanie połowy Europy przez powodzie większe niż dotychczas. Wszystko to należy do już zaobserwowanych faktów, a nie przewidywań. Można wymienić tego o wiele więcej.
Czy walka ze zmianami klimatu kosztuje? Oczywiście. Nie ma takich rzeczy za darmo.
Czy to, co powyżej, kosztuje? Cóż, znacznie więcej, tyle iż oprócz gospodarki i naszych kieszeni także ludzkie życie.
Czy w takim razie „normalne życie”, „pozwolenie ludziom normalnie żyć” itd. to pozostawienie spraw swojemu biegowi? Cóż, właśnie przez to, iż dotychczas pozostawiano te sprawy swojemu biegowi, przestaje być możliwe „normalne życie”. A dla coraz większej liczby ludzi w ogóle życie.
Nie podjąłem w ogóle tematu migracji klimatycznych i konsekwencji tego. Bo to już byłby odrębny post. Ale przypomnijcie sobie wojnę w Syrii i wszystkie jej następstwa. Tak, pierwotnym bodźcem dla niej były konsekwencje zmian klimatu.
Ale powiem tak – wzrastająca liczba i siła ludzkich tragedii jest dopiero tym, co otwiera ludziom oczy. Niektórzy ubzdurali sobie, iż można będzie „normalnie żyć” w nienormalnych okolicznościach, iż konsekwencje to taki mit, a my żyjemy w magicznym świecie, w którym rzeczy nie są powiązane ze sobą i jedno nie wywołuje drugiego, iż można rozwalać świat bez kosztów własnych. Otóż zdradzę wam pewną tajemnicę – nie można.
I z biegiem czasu zaczynamy się o tym przekonywać już nie teoretycznie, ale „eksperymentalnie”.
Są oczywiście tacy, dla których powódź w Kotlinie Kłodzkiej oznacza tylko tyle, iż w tym okresie nie mogą tam pojechać na wycieczkę. Nie ich to spotkało, więc no problem. Ale na dłuższą metę to tak nie działa.
I tu pojawia się interesujące pytanie – czy wśród tych ponad 200 ludzi, którzy hurtowo nagle i niespodziewanie zginęli w Hiszpanii, znajdowali się tacy, którzy wcześniej chętnie podpisaliby się pod komentarzem z obrazka. Podejrzewam, iż tak, podobnie jak prawdopodobnie wśród ofiar powodzi w Kotlinie Kłodzkiej było sporo takich, które wcześniej chętnie określały ludzi mówiących o konsekwencjach zmian klimatycznych i potrzebie przeciwdziałania im mianem „ekozjebów”, „globalnie ocipionych” itd., czy które stanęłyby murem za polityką Lasów Państwowych gotujących im ten los.
Może nie byłoby to zbyt etyczne, ale czasem aż chciałoby się powiedzieć: „Popatrz, to Twój dom. Efekt tego, czego broniłeś, efekt Twojej walki przeciw zmianom w polityce klimatycznej”.
Martwym już nie można powiedzieć: „Zobacz, stałeś się częścią pewnej historii. Jako ten, któremu pozwolono normalnie żyć, stałeś się jedną z ofiar śmiertelnych pierwszego etapu konsekwencji zmian klimatycznych. To spore osiągnięcie. I wyjątkowo gwałtownie przyszło ci ponieść za to taką cenę”.
Ten świat jest jednak tak ułożony, iż do martwych już nie można mówić i niczego już nie przemyślą, a ofiarami nie są tylko ci, którzy sami dążyli do znalezienia się w takim punkcie.
Teraz w USA wybory zdaje się, iż wygra Trump. Zastanówmy się przez chwilę – pół narodu głosuje, a mnóstwo Polaków popiera największego idiotę, jakiego można sobie wyobrazić na stołku prezydenta USA. Kraj, który sam doświadcza podtapiania Florydy i rokrocznego płonięcia Kalifornii i coraz większych huraganów wybiera na swojego wodza człowieka, który chce wszelką politykę adaptacyjną i przeciwdziałającą zmianom klimatu wysadzić w powietrze. No ale… powalczy z ekozjebami. To się liczy. Także dla tych, którzy niedługo zginą w anormalnie silnym huraganie.
Nie urodziłem się wczoraj, mnie już nic nie zdziwi. Ale cóż… czasy jakby nie patrzeć ciekawe.