„Polowanie” Doroty Kani na prokurator Wrzosek. Kulisy kwerendy w IPN

news.5v.pl 3 dni temu

W środę, 19 marca na platformie X, na profilu Doroty Kani, pojawiło się zdjęcie dawnego kwestionariusza paszportowego Ewy Wrzosek z 1989 r. Dokument zawierał szczegółowe dane obecnej prokurator, w tym ówczesne zdjęcie i ówczesne adresy zamieszkania, imiona rodziców oraz numer PESEL.

Ruch Doroty Kani wpisał się w nagonkę na prok. Wrzosek po śmierci Barbary Skrzypek. Politycy i środowiska zbliżone do PiS uważają, iż bliska współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego zmarła z powodu stresu i warunków, w jakich była przesłuchiwana. 20 marca prok. Wrzosek poinformowała, iż złożyła drogą służbową do Prokuratora Krajowego zawiadomienie w sprawie ujawnienia jej danych.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Polowanie” na prokurator Wrzosek. Kulisy kwerendy w IPN

„Gazeta Wyborcza” przypomina, iż Dorota Kania, szefowa Polska Press w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy, swoją karierę budowała na „publikacji materiałów po komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa”.

Dziennik zapytał IPN o ujawniony w sieci wniosek paszportowy Ewy Wrzosek. Rzecznik IPN odpowiedział, iż Dorota Kania prowadzi prace w ramach projektu „Działania służb specjalnych PRL”, a wniosek o dostęp do teczki prokurator złożyła 27 stycznia 2025 r. w ramach „uzupełnienia do wniosku o udostępnienie dokumentów w celu publikacji materiału prasowego”. Przypomnijmy, iż to dwa tygodnie przed pojawieniem się informacji, iż Wrzosek poprowadzi śledztwo „dwóch wież”.

IPN potwierdził „Wyborczej”, iż wniosek został złożony na nazwisko panieńskie prok. Wrzosek, co oznacza, iż Kania musiała je znać od początku. Według źródeł dziennika wymagało to pomocy osoby z dostępem do akt personalnych w resorcie sprawiedliwości.

Czy za ujawnienie danych śledczej Kania poniesie konsekwencje? „GW” przypomina, iż każdy, komu udostępniane są akta IPN, podpisuje zobowiązanie o odpowiedzialności prawnej za sposób ich wykorzystania.

„Tyle iż jest to kompletnie martwy przepis. Ustawa nie mówi bowiem, o jaką »odpowiedzialność prawną« chodzi. Z rozmów z dziennikarzami i historykami można wnosić, iż w historii IPN nie zdarzyły się sytuacje, by sąd skazał za publikację danych z IPN. Nie ma też choćby przykładów takich spraw prowadzonych przez prokuraturę. Nie zna ich też rzecznik IPN” — pisze „Wyborcza”.

Idź do oryginalnego materiału