Catering dla psów – niszowy biznes zaczął zaspokajać realne potrzeby właścicieli czworonogów na tyle, iż coraz więcej osób korzysta z tego rozwiązania. Ile można zarobić, karmiąc czyjeś zwierzęta?
Z roku na rok coraz więcej pieniędzy przeznaczamy na utrzymanie naszych pupili. W szybkim tempie wzrasta też zainteresowanie kupnem gotowych, świeżych posiłków dla zwierzaków. Tym samym w segmencie karm pojawiła się nowa usługa zaczerpnięta ze świata ludzi – cateringowego jedzenia dostarczanego w modelu subskrypcyjnym „pod drzwi”. Coraz większa świadomość właścicieli, iż zbilansowany posiłek zapewnia zdrowie i szczęście ich pupila, którego traktują jak członka rodziny, sprawiła, iż psi catering staje się coraz powszechniejszy. Tego typu karma nie zawiera sztucznych dodatków, barwników czy konserwantów lub ulepszaczy. W większości przypadków jedzenie dostarczane jest w formie zamrożonej, wystarczy je rozmrozić, podgrzać i podać pupilowi. Ale można także inaczej, czego przykładem jest marka Micha Pupila, która świadomie zrezygnowała z wysyłania jedzenia zamrożonego do klientów na rzecz świeżego, które potem właściciel może zamrozić, jeżeli zechce.
– To było nasze założenie od początku powstania marki, zresztą jako pierwsi w Polsce zaproponowaliśmy taką ofertę. Posiłki dostarczamy w próżniowo zapakowanych woreczkach. Sposób, w jaki je przygotowujemy, pozwala na przechowywanie w lodówce lub zamrażarce – mówi Tomasz Przestacki, współwłaściciel Michy Pupila. Zanim ze wspólnikiem Adamem Bagińskim ruszył z własnym brandem, pracował jako dyrektor marketingu i sprzedaży w firmie cateringowej dla ludzi.
– Mój wspólnik zajmował się oprogramowaniem informatycznym dla cateringów, siłą rzeczy nasze drogi po drodze się przecięły. Doszliśmy do wniosku, iż warto pójść biznesowo wspólną drogą. Prywatnie jesteśmy zakochani w naszych psach, więc zaczęliśmy zastanawiać, czy nie warto połączyć tę miłość z konkretną wiedzą, jaką mieliśmy, pracując w branży cateringowej i stworzyć ofertę świeżych, zdrowych posiłków dla czworonogów. Wiedzieliśmy, jak to technologicznie zrobić i marketingowo sprzedać, pozostawała kwestia adekwatnych przepisów, ponieważ z Adamem nie jesteśmy specjalistami w kwestii dietetyki i żywienia zwierząt. Dlatego nawiązaliśmy współpracę z dr inż. Anną Budny-Walczak, która specjalizuje się w żywieniu psów i kotów. To właśnie ona opracowała dla Michy Pupila receptury świeżych karm tak, aby nie tylko były smaczne, ale pokrywały również dzienne zapotrzebowanie na wszelkie składniki odżywcze. Nie jesteśmy fabryką z masową produkcją tylko wspólnie z pracownikami grupą ludzi z pasją, kochającą zwierzęta domowe. Bez obaw sami próbujemy karmy, ponieważ używamy wyłącznie takich produktów, które w kuchni bez obaw moglibyśmy wykorzystać, przygotowując posiłek dla rodziny.
Prawdziwa kuchnia i prawdziwy kucharz
Produkcja karm dla zwierząt to branża wymagająca
– niezbędne są spore nakłady finansowe oraz konieczność sprostania dość restrykcyjnym przepisom dotyczącym przygotowywania posiłków (regulacje prawne dostępne są m.in. na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii). Samo założenie działalności nie różni się niczym od innych branż. Od strony finansowej największe środki inwestycyjne trzeba przeznaczyć na przystosowanie kuchni i zaplecza do obróbki termicznej mięsa, warzyw i owoców, ich pakowania i składowania przed wysyłką (chłodnia). Urządzenie i wyposażenie kuchni, w której będą przygotowywane posiłki dla zwierząt, jest niemal identyczne jak w przypadku lokali gastronomicznych. Jest to największy wydatek na starcie biznesu, w który w zależności od jakości wykorzystywanego sprzętu (m.in. piec konwekcyjno-parowy, stół chłodniczy, robot kuchenny, kotły warzelne itp.) trzeba zainwestować co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.
– Wydawało nam się, iż skoro wiemy, jak produkować żywność cateringową i już działaliśmy z sukcesami w tej branży, to nie będziemy mieć większych trudności ze sprostaniem niezbędnym przepisom i gwałtownie przejdziemy do produkcji posiłków dla zwierząt. Nic bardziej mylnego. Okazało się, iż produkcja tego typu jedzenia wiąże się z szeregiem przepisów i spełnieniem rygorystycznych warunków sanitarnych. Mam wrażenie, iż łatwiej jest otworzyć punkt gastronomiczny dla ludzi lub produkcję żywności dla człowieka niż uruchomić małą manufakturą tego typu jak nasza – mówi Tomasz Przestacki. Przyczynę widzi w niedostosowaniu przepisów do nowego segmentu w karmach dla zwierząt, jakim są posiłki w ramach cateringu.
– Zajmują się tym mniejsze firmy, takie jak nasza, tymczasem przepisy tworzono w oparciu o duże firmy produkujące karmę mokrą i suchą. Nasz segment karm świeżych pojawił się stosunkowo niedawno i nie jest tak duży, jak ten tradycyjny, a mimo tego mamy te same obostrzenia zarówno na starcie, jak i w trakcie prowadzenia biznesu. Dodatkowo, oprócz przepisów niezbędna jest także wrażliwość i mądre podejście ze strony inspektoratów weterynarii do małych producentów – podkreśla Tomasz Przestacki.
Same przepisy związane z zawartością i jakością mięsa już sprawiają sporo kłopotu.
– W myśl polskiego prawa karma dla zwierząt musi być produkowana z produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego, czyli tzw. trzeciej kategorii. Jest to wyzwanie, ponieważ z jednej strony zależy nam na wysokiej jakości produkcie, a z drugiej musimy dostosowywać się do przepisów i nie łamać prawa. Dlatego moim zdaniem polskie prawo w tej kwestii powinno się rozwijać pod kątem humanizacji zwierząt. Pies czy kot jest nieraz jedynym towarzyszem życia, traktowanym jak członek rodziny. W życie wchodzi model rodziny, gdzie jest para i zwierzę zamiast dziecka, z czego polski prawodawca powinien zdawać sobie sprawę, ponieważ te zmiany już się dzieją – podkreśla Tomasz Przestacki.
Lokalizacja firmy cateringowej nie jest istotna, ponieważ sprzedaż odbywa się wysyłkowo. Ważniejszą kwestią są świadomi pracownicy, którzy choć gotować będą dla zwierząt, nie mogą sobie pozwolić na bylejakość. Wręcz przeciwnie – jakość oferty oznacza „być albo nie być” marki, ponieważ klient gwałtownie ją zweryfikuje.
– Posiłki są gotowane u nas w prawdziwej kuchni i przez prawdziwych kucharzy, którzy podjęli wyzwanie, aby po wielu latach pracy w restauracji dołączyć do naszego zespołu. Jedzenie po ugotowaniu jest pakowane w oddzielnym pomieszczeniu w saszetki próżniowe, co ogranicza ryzyko powstawania i rozwoju bakterii. Następnie odbywa się obróbka termiczna utrwalająca i przygotowanie do wysyłki – mówi współwłaściciel Michy Pupila.
Aby rozpocząć produkcję posiłków, najpierw trzeba jednak mieć ich receptury. Najlepiej w tym celu skorzystać z pomocy specjalistów ds. żywienia zwierząt i na stałe z nimi współpracować, wykorzystując ich fachową wiedzę np. przy prowadzeniu bloga z ciekawostkami żywieniowymi odnośnie poszczególnych ras. To wyróżnik marki i w pewnym sensie deklaracja, iż zdrowie czworonogów jest tak ważne jak oferta.
– Naszym autorytetem jest dr inż. Anna Budny z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. A każdy smak był przez nas osobiście próbowany przed produkcją. To nie żart. Nasze smaki nie pachną tak, jak klasyczne mokre karmy. Wręcz przeciwnie. Zdarzają się telefony od klientów, którzy zdradzają ze śmiechem, iż partner pomylił się, kiedy na patelni był podgrzewany posiłek dla pupila i spróbował, bo myślał, iż to kolacja dla ludzi. Do gotowania używamy tylko sprawdzonych składników od lokalnych dostawców: ubojni, zakładów przetwórstwa rybnego i rolników. Używamy produktów bez konserwantów, a w przypadku mięsa – bez kości i różnych chrząstek. Mięso jest do nas dostarczane w formie niemielonej, widzimy jego strukturę i jak wygląda. Obróbka termiczna przypomina gotowanie dla niemowlaków, na parze, a następnie mięso jest mielone w taki sposób, aby była widoczna jego struktura, dzięki czemu właściciel psa bez trudu oceni, czy jest to wysokiej jakości karma. W naszych karmach jest aż 70 proc. mięsa, z czego większość stanowi mięso mięśniowe. To bardzo istotny aspekt w żywieniu psów, ponieważ właśnie to mięso jest bogate w fosfor organiczny. Fosfor ma wpływ na kondycję nerek, dlatego jego poziom w diecie powinien być ściśle regulowany – podkreśla Tomasz Przestacki. – W naszym składzie nie ma groszku czy soczewicy, które są ciężkostrawne i negatywnie wpływają na przewód pokarmowy u psów. Za to dodaliśmy maliny i borówki, które są bogate w składniki odżywcze i przeciwutleniacze, które wspierają zdrowie serca, poprawiają trawienie oraz przyczyniają się do utrzymania zdrowej skóry i sierści u psa. Stworzenie receptur i ich przepracowanie nie było łatwą sprawą. Przed nami nikt nie dostarczał świeżych karm, tylko zamrożone lub w puszkach. My postawiliśmy sobie wyzwanie, aby dostarczać karmę świeżą, musieliśmy więc sprawdzić, jak i ile czasu ta karma, przechowywana w warunkach chłodniczych, wytrzyma.
Algorytm podpowie kalorie
Ważną kwestią w przypadku cateringu dla zwierząt jest logistyka. Marka Micha Pupila przygotowuje posiłki jeden do dwóch dni przed dostawą do klienta.
– Na własnym przykładzie przekonaliśmy się, jak mądrze trzeba podejść do spraw związanych ze składaniem zamówień i niezbędnym do tego oprogramowaniem, za pomocą którego można zapanować nad produkcją. Warto pamiętać, iż mówimy o świeżym jedzeniu, którego produkcja jest ciągła. Wymaga stałego monitorowania. Stworzenie systemu, który wydawało nam się, iż będzie banalnie prosty, ostatecznie wymagał dużo czasu i na początku stwarzał nam problemy. Dlaczego? Liczba zamówień ściśle połączona jest z produkcją, nie może jej być być ani za dużo, ani za mało. Klient, który z opóźnieniem dostaje dostawę, odejdzie. Z drugiej strony nadprodukcja wiąże się ze stratami finansowymi – mówi Adam Bagiński, współwłaściciel Michy Pupila.
– Zamówienia przyjmujemy z trzydniowym wyprzedzeniem, czyli zamawiając Michę Pupila w poniedziałek, produkty klient otrzymuje w czwartek. Dostawę produktów realizujemy trzy dni w tygodniu: wtorki, środy i czwartki, dlatego składając zamówienie w czwartek, posiłki dla zwierzaka są od wtorku. Aby dojść do systemu, który dla naszej marki jest najbardziej racjonalny i opłacalny, popełniliśmy sporo błędów i poświęciliśmy dużo czasu.
Z logistyką ściśle związany jest wybór firmy kurierskiej. Tomasz Przestacki podkreśla, iż w tej kwestii pomogło mu doświadczenie z pracy w firmie cateringowej.
– Firma kurierska powinna być sprawdzona i rzetelna. Opóźnienia i jakiekolwiek potknięcia mogą sprawić, iż po pierwsze jedzenie nie dotrze na czas, a po drugie w drodze się popsuje. Tymczasem 100 proc. naszych zamówień to wysyłki. Współpracujemy z naprawdę dobrym przewoźnikiem, który posiada flotę aut z zabudową chłodniczą. W raportach otrzymujemy informacje o temperaturze, w jakiej przewożono nasze produkty. Zdarzają się sytuacje, iż klient nie mieszka w regionach obsługiwanych przez tę firmę. Korzystamy wtedy z innych firm kurierskich, ale zawsze jedzenie jest odpowiednio zabezpieczone matami izolacyjnymi, nie zdarzyło nam się, aby kiedykolwiek dojechało popsute – mówi Tomasz Przestacki. – Czasami są sytuacje, iż klient dzwoni zaniepokojony, iż karma się… rozmroziła. Ze spokojem tłumaczymy, iż w przypadku naszej marki Micha Pupila świeży posiłek jest dostarczany naprawdę świeży, a nie mrożony. I to jest nasz wyróżnik na rynku. Klient oczywiście może sam zamrozić część saszetek, jeżeli nie ma wystarczająco miejsca na przechowywanie w lodówce. Gdyby jednak miał, to spokojnie do 30 dni może je tak właśnie przechowywać.
Firmy oferujące cateringi dla zwierząt ułatwiają klientom wybór odpowiedniego posiłku. Na stronach zwykle można wpisać podstawowe informacje na temat swojego pupila (rasę, wiek, aktywność, budowę ciała itp.), a następnie algorytm oblicza, ile kalorii dziennie zwierzę powinno jeść.
– Cały czas ulepszamy ofertę, ponieważ zwierzakowi po jakimś czasie nudzi się dany smak. Dajemy klientom możliwość przetestowania przed zamówieniem docelowym, sześć smaków w pojedynczych paczkach. Dzięki temu sam sprawdzi, jak jego pies reaguje na dany smak. Najbardziej lubimy, kiedy pytają, jak gwałtownie dostarczymy posiłki, bo pies niemal wyrywał z rąk swój ulubiony smak – mówi Tomasz Przestacki.
Catering dla zwierząt to nowy standard usługi, wymaga więc odpowiedniej promocji w celu pozyskania klientów. Choć przyszłość prezentuje się bardzo obiecująco, to jednak wciąż wielu właścicieli rezygnuje z tego typu posiłków dla pupili z obawy o cenę. Ta jest wyższa, choć dzięki stałym zamówieniom wiele marek oferuje korzystne zniżki. Porównując do cen oferty premium dostępnych w sklepach, to są one zbliżone.
– A mimo wszystko trzeba pamiętać, iż my nie produkujemy masowo, co pomaga w lepszej kontroli produktu. I cały czas ulepszamy smaki. Prowadzimy ciągłe testy, dodając lub odejmując jakiś składnik, patrząc, jak psy na to reagują. Bo coś, co nam się wydaje pyszne, dla zwierząt takie być nie musi. Przykładem jest obecność pasternaku, który ma intensywny smak. Myśleliśmy, iż to będzie dobry pomysł. Nic podobnego. Niektóre psy, nasi testerzy, podchodziły do takiej karmy niechętnie… Czasami detal powoduje odrzucenie karmy lub wręcz przeciwnie. Cena posiłków jest wyższa, ale warto też zwrócić uwagę na dostawców produktów. Jak wspomniałem wcześniej, to lokalni przedsiębiorcy i rolnicy, co oznacza lepszą jakość. Dlatego cały czas kładziemy nacisk na edukację związaną z żywieniem zwierząt. adekwatnie dobrana i zbilansowana dieta to zdrowszy pies czy kot. Zresztą dostajemy feedback od klientów, iż pupilom poprawiły się wyniki badań, mają ładniejszą sierść, są szczęśliwsze – podkreśla Tomasz Przestacki. Jego marka chętnie bierze udział w wydarzeniach lokalnych, gdzie można zwrócić uwagę na kwestię żywienia zwierząt czy edukować w tym zakresie młodzież.
– Promowanie na różnych polach tego biznesu to podstawa. Konkurencja jest coraz większa, nie tylko w naszym segmencie, w całej branży karm. Sprzedaż odbywa się głównie w internecie, więc tam przede wszystkim się reklamujemy. Koszty wykupywanych reklam są naprawdę wysokie – mówi Adam Bagiński. – Jesteśmy także obecni na wystawach psów rasowych, bierzemy udział w różnego typu akcjach charytatywnych. Jednak najbardziej nas cieszy duży odzew i efekty dzięki marketingowi szeptanemu. Jeden zadowolony pies sprawia, iż zgłaszają się do nas właściciele trzech kolejnych. Mamy nadzieję, iż naszej oferty lada chwila będzie mogło spróbować jeszcze więcej klientów, ponieważ mamy plan wejścia do sieci sklepów zoologicznych obecnej w całej Polsce. Nasze posiłki będą nie na klasycznej półce tylko w lodówce, właściciel będzie mógł kupić któryś ze smaków i przetestować na zasadzie smaczka dla pupila. Jesteśmy już obecni w sklepach północnej Polski i odzew jest ogromny. To nas cieszy, ponieważ taki odbiór pokazuje, iż zwierzaki są naprawdę pełnoprawnymi członkami rodzin i dlatego dostają do jedzenia tylko to, co najlepsze.
Zakładamy firmę cateringową dla zwierząt
KOSZTY INWESTYCYJNE
- strona internetowa ze sklepem: 15 tys. zł
- wynajem oraz adaptacja pomieszczenia do przygotowywania posiłków: 120 tys. zł
- zakup produktów: 30 tys. zł
RAZEM: 165 tys. zł
KOSZTY MIESIĘCZNE
- opłaty związane z wynajmem oraz funkcjonowaniem zaplecza kuchennego (np. prąd): 10 tys. zł
- obecność na targach, reklama w internecie i mediach społecznościowych, opieka SEO: 2 tys. zł
- zakup produktów: 8 tys. zł
- koszty związane z zatrudnieniem pracowników: 10 tys. zł
RAZEM: 20 tys. zł
SPODZIEWANE PRZYCHODY MIESIĘCZNE
Sprzedaż posiłków: 40 tys. zł
SPODZIEWANE DOCHODY MIESIĘCZNE
40 tys. zł minus 20 tys. zł
DOCHÓD PRZED OPODATKOWANIEM
20 tys. zł
Przedstawione zestawienie jest jedynie przykładowe – sugerujemy wykonanie własnego biznesplanu dla konkretnych warunków biznesowych.