
sprzedałam się niewłaściwej osobie
wydałam na świat poemat
bez początku i zakończenia
płonę
ciało milczy z zachwytu
zanikam choć o szybę
dzwonią łzy
być może wstanę i pokażę
wszystkim swoją samotność
udowodnię
niebo bywa czasem niebieskie
twój stróż choć w sobie zadurzony
jest gatunkiem
zagrożonym wyginięciem
być może stanę się
epoką
jaką zapamiętają moje ściany
zapadam się w twoje dłonie
złorzeczę nocy iż dziś
nie nasyciła gwiazd
jesteś choć blisko stąd
do straconych oziębłych godzin