Ludwik Jerzy Kern „Osioł w lwiej skórze”.
Pewien osioł dawno temu,
może wiek, a może dwa,
ukradł skórę myśliwemu
z zabitego przezeń lwa.
Potem zaraz, mili moi,
sam w tę skórę się przystroił.
Wyszedł z domu marszcząc brew,
już nie osioł, ale lew.
W strach popadło całe miasto,
mdło robiło się niewiastom,
wszyscy brali za pas nogi,
żeby lwu ustąpić z drogi.
Byłoby to trwało dłużej,
gdyby nie ów fakt szczęśliwy,
że przez szparę w płowej skórze
wyszło ośle ucho z grzywy.
Pewien człowiek spostrzegł to,
złapał za bat, krzyknął: Wio!
A gdy krzyknął, osioł poszedł,
prosto przed nim tak, iż proszę.
Całe miasto w oknach stało,
całe miasto to widziało,
i dziwiło się, iż gna
człowiek króla zwierząt, lwa.
MORAŁ:
Po urzędach patrz i biurach
na noszących się wyniośle,
a przez szpary w groźnych skórach
nieraz ujrzysz ucho ośle.
Ludwik Jerzy Kern „Osioł w lwiej skórze”.
Mail:
Żeby społeczeństwo przekonało się, iż groźne pomruki władzy o SCT , ETS itp można pogonić batem , jak raz zauważą, iż to ośle pomruki, to gra skończona.