OPOWIADANIA • *** 4.

osme-pietro.pl 5 dni temu
Teraz tak bardzo łapię życie, wręcz zachłystuję się nim, jak gorącym powietrzem. Chcę, pragnę się najeść łapczywie, najeść chwilami, ponieważ niektóre wampiry energetyczne mi zabrały co tylko się dało. Zamulały mózg przez brak empatii i inne. Wbijały noże w ciało. Podważali moje poczucie wartości, bo sami gówno byli warci.
Cieszę się ogromnie z tego co mam.
Jak pisałam Ci jestem hedonistką. Mój ogród ma różne kolory. Najbardziej podoba mi się w nim wiosną, jesienią i zimą.
Ale czasem przez mój hedonizm tracę inne ważne elementy, jak drzewko traci liście, gdy wiatr mocniej powieje. Drzewko lubi swoje listki, ale też kocha wiatr, który je trąca, wywołując muzykę przypominającą plusk fali.
Nie da się wszystkiego posłuchać ani wszystkiego przeczytać niestety. I to są mankamenty mojego hedonizmu, bo czasem chciałabym i to, i to. Wszystko jest takie piękne kochana, no może niemal wszystko, aż nie wiem co z tego wybrać...

Wiesz co? Jesteś wspaniałą babeczką. Upijasz się chwilami. Nasiąkasz aromatycznym ponczem pozytywnych myśli. Kusisz optymizmem w kształcie wisienki. Jak się cieszę skarbie, iż Cię odnalazłam. Byle nie zgubić. Żeby tylko dbać o ciebie serce Ty moje, słońce Ty moje.
Jesteś bezcenna.
Także tak... Małgosiu. Kwitnie moja miłość.
Ty wiesz kogo też bardzo lubię i cenię.
Ale w tym wszystkim, nie posądź mnie proszę o egoizm, moja wewnętrzne "ja" jest najważniejsze.
Jak człowiek który siebie nie kocha może pokochać drugiego?
Zobacz jaka jestem dzielna - tylu toksycznych i świrów na mojej drodze, a ja kwitnę niczym jabłoń na wiosnę. Chcieli zabić moje wewnętrzne dziecko. Zamulali umysł swoją małostkowością, a tu proszę. Nie poddałam się. Walczyłam i walczę niczym lwica z pazurami:)
Szkoda tylko, iż kolega z Radomia objawił się od tej najgorszej strony i wykorzystał moje życie do swojego opowiadania. No cóż... czego się nie robi dla sławyyyyy. choćby przyjaciół można zdradzić ech...

Ja też święta nie jestem. Ciągle coś w sobie znajduje do poprawy. Czasem dopada mnie nuta słabości i jakiegoś wyczuwalnego fałszu, na który jestem mocno wrażliwa i wyczulona. Nienawidzę fałszywców. Uśmiecha się taki, a gdy tylko się odwrócisz, przybiera wstrętną pełną obrzydzenia minę, potem jeszcze za kilka godzin pójdzie do "kościółka" i myśli iż wszystko jest w porządku. Nie kurwa! Nie jest.
Nie cierpię.

Byłam wczoraj u starej dobrej krawcowej w wiosce. Naprawiła mi rękaw w pięknej wrzosowej bluzce, którą nabyłam w ciucholandzie.
Nieco toksyczna kobieta. Była żona alkoholika. Nic tylko praca i praca.
" Ciągle codziennie tych złych mam przed oczami. Przejeżdżają przed oknem " - żaliła się.
- Ale kochana pani Izuniu, przecież pani nie mieszka z nimi. Niech pani ręką na nich machnie i robi swoje w domku. Niech sobie jeżdżą, maja prawo. - podpowiadałam.
Powiedziałam jej, iż praca fizyczna to nie to samo co sport: spacery basen rower czy biegi. A ona przez cały czas swoje iż "trenuje" w ogródku i w domu. Pomyślałam o jej stawach i już nic dalej nie mówiłam.
Dostała ode mnie ptasie mleczko i tofifee.
Wczoraj spokojny dzień.

***


Kim dziś jestem?
Nie ma już tablicy tylko z czarnymi maziajami, z czarnym wirem. Doszły rumieńce i inne kolory jak moje pomadki, dzięki którym jestem sobą.
Nie ma już dziewczynki z krzywymi nóżkami, pod której postacią się ukryłam przed światem, przed niektórymi mężczyznami, toksycznymi ludźmi.
Nie ma dziecka w lepiącym się białym beciku, na którym przysiadła mucha.
Nie chcę nikogo przyciągać, pragnę zachować swoję oryginalność i indywidualność.
Wystarczy mi sweter z ciucholandu, nie potrzebuję różowego sweterka od Armaniego.
Unikam toksycznych. Wiem, nie ma ideałów. To wszystko nie jest i nie będzie proste.
W moim domu i za ogrodzeniem dużo ślicznych twarzy, serc szlachetnych. Ktoś zarzucić mi może, iż nie mam w ogrodzie kwiatów, jakie miały babcia Maria i moja mama. To te szlachetne serca są moimi kwiatami. Kwitną niezależnie od pory roku: mijamy się, witamy albo żegnamy.
Muszę walczyć każdego dnia ze sobą, z moimi ułomnościami, zmieniać siebie na lepsze.
Czasem chodzę na szczudłach, na których się chwieję, ale idę powoli i wołam razem z poetką Janiną Katz: "jakie ja miałam życie! jakie doświadczenia!" *

* Cytat z wiersza Janiny Katz "Moja duchowa biografia" z tomu "Powrót do jabłek"

Statystyki: autor: Agnieszka R. — 08 gru 2024, 17:48


Idź do oryginalnego materiału